SIEĆ NERDHEIM:

Monetę rzuć Agentowi. Wrażenia z bety The Division Resurgence

KorektaJustin
Wybór specjalizacji dla naszego agenta
Wybór specjalizacji dla naszego agenta

Od premiery The Division i The Division 2 minęło już odpowiednio 8 i 5 lat. Tak długa obecność franczyzy na rynku pozwoliła zgromadzić rzeszę graczy. Twórcy stale aktualizują drugą odsłonę gry, ale w dużej mierze polega to na recyklingu zawartości z wcześniejszych sezonów. Dlatego zapowiedź mobilnego The Division Resurgence mogła zainteresować fanów znudzonych powtarzalną zawartością, dając im możliwość zagrania w ulubiony tytuł z każdego miejsca. A jeśli przy okazji marka zdobędzie zupełnie nowych graczy, tym lepiej dla producenta. Trwa właśnie kolejna beta, do której udało mi się dostać. Jako wielbicielka tego uniwersum, która spędziła w nim setki godzin, spisałam dla was moje wrażenia z wersji testowej.

Gry z serii The Division to trzecioosobowe looter-shootery z kryciem się za zasłonami i wybijaniem mobów, by zdobyć lepszy sprzęt do walki z jeszcze silniejszymi przeciwnikami. Resurgence idzie tą samą drogą, zmodyfikowane mechaniki z części drugiej wrzucając w setting części pierwszej. Wszystko zminiaturyzowane pod urządzenia mobilne i w darmowej wersji. Po przejściu uczącego podstaw prologu wybieramy płeć, wygląd i jedną z czterech specjalizacji (potem dostajemy dostęp do piątej) naszego agenta. I tak Field Medic posługuje się żądłami, Bulwark tarczą i elektrycznym ostrzem, Vanguard używa impulsu i ulepszonej osłony. Nazwa Demolitionist zobowiązuje, więc agent o takiej specjalizacji będzie posługiwał się działkiem i miną poszukującą, a Tech Operator obsługuje drony. Każda specjalizacja ma swoje oddzielne drzewko i poziom, który rozwijamy w miarę postępów w grze, zdobywając za wybrane aktywności tak zwane SXP – punkty doświadczenia specjalizacji. Umiejętności możemy rozwijać, nakładając na nie coraz lepsze modyfikacje. Wzorem „dwójki” bronie charakteryzuje poziom sprawności, który zwiększamy, wykonując różne zadania z nimi związane (np. zlikwiduj 100 wrogów tuż po trafieniu ich w czuły punkt, zlikwiduj 50 wrogów w ruchu). W kwestii pancerza – każdy dopasuje coś do swojego stylu gry. Zestawów jest sporo, a poszczególne ich elementy mają swoje statystyki i talenty. I znów możemy zbierać sprzęt od jakości standardowej, aż do egzotycznej. Strzela się płynnie, headshoty ładnie siadają, umiejętności działają, jak powinny.

Krycie za zasłonami to podstawa
Krycie za zasłonami to podstawa

Fabularnie jest to spin off rozpoczynający się przed częścią pierwszą, by potem rozgrywać się równolegle. Wcielamy się w agenta Division I fali, aktywowanego po wydarzeniach z Czarnego Piątku w celu przywrócenia porządku. Powracają znane twarze: Faye Lau, dr. Kandel, Benitez. Większość frakcji okupujących Nowy Jork pozostała bez zmian. Jedynie brak jest LMB, ale w zamian dostaliśmy opancerzonych Freemenów. Obszar gry obejmuje zachodnią część mapy z The Division (bez West Side Pier) oraz Strefy Morku od 1 do 6. Świat i historie jego mieszkańców poznajemy poprzez znajdźki: notatki, echa, nagrania. Warto je czytać i odsłuchiwać, bo z nich dowiemy się m.in. o Keenerze i Vivian Conley. Pretekstowa fabuła nie angażuje. Nasza postać agenta jest w końcu udźwiękowiona, ale co z tego, skoro dialogi i cutscenki są tandetne. Na szczęście można je przewijać.

Strzelanie daje dużo frajdy
Strzelanie daje dużo frajdy

Jeśli chodzi o samą zwartość gry, to mamy do wykonania misje główne i poboczne, zadania dzienne i tygodniowe. Do tego dochodzą polowania, tajne przydziały oraz wydarzenia w świecie gry wzorem „dwójki”: ratunek zakładnika, kontrola nad obszarem, zrzut zaopatrzenia. Misje mają kilka poziomów trudności. Aktywności można wykonywać solo lub w drużynie liczącej maksymalnie czterech agentów. Tryb PVP ma tu postać Dark Zone i trybu Konflikt. A jeśli to wciąż mało, to gra oferuje również Lone Wolf Challange, w którym wybieramy atrybut i mierzymy się z coraz trudniejszymi wyzwaniami, bacząc na upływający czas. To taki mobilny odpowiednik trybu Descent z The Division 2. Gra zmusza nas do wbijania kolejnych leveli, zanim aktywuje następujące po sobie zadania fabularne, aby postać miała odpowiedni dla nich poziom, a przy okazji – by dłużej zatrzymać nas przy tytule. Maksymalny poziom postaci to 40. Po jego osiągnięciu pozostaje próba przejścia misji na poziomie legendarnym, który stanowi rzeczywiste wyzwanie i posiadanie dobrze zbalansowanej, ogarniętej drużyny jest tu niezbędne. Mnie nie udało się ukończyć żadnej z nich z przypadkowymi graczami. Mała mapa nafaszerowana wydarzeniami sprawia, że po 1-2 godzinach w rozgrywkę wkrada się nuda. Zawsze można popróbować starć z innymi graczami. Niestety w becie są to wydarzenia ograniczone czasowo i chcąc wziąć w nich udział, trzeba brać po uwagę porę uruchomienia serwerów. Sama Strefa Morku oferuje standardowo rozgrywkę PvPvE z punktami ewakuacji i widokowymi oraz z lokalnymi bossami. Nowością jest możliwość rozpoczęcia rozgrywki solo, dzięki czemu unikamy ryzyka walki 1 vs 4, jak to często bywa na Strefie w dużych odsłonach. Druga nowość to konieczność ewakuacji w ciągu 20 minut. Po tym czasie nasz agent umiera, a zebrany w Strefie sprzęt tracimy.

Wyposażenie i umiejętności żywcem wyciągnięte z głównych odsłon
Wyposażenie i umiejętności żywcem wyciągnięte z głównych odsłon

Grę testowałam przez większość czasu na telefonie Samsung A72 z krótką przesiadką na Iphone 14ProMax. Niestety koreański model pozwala odpalić grę jedynie w najniższych ustawieniach graficznych. Wówczas środowisko nie zachwyca widokiem nieco rozmazanych tekstur. Wciąż jednak zachowujemy 30 klatek. Na sprzęcie Apple tytuł prezentuje się już naprawdę ładnie i szczegółowo. Można też wybrać większą liczbę klatek, ale przy 60 fps gra z automatu obniża jakość tekstur. Jest to więc rozwiązanie optymalne, mające na względzie, że Resurgence powstało z myślą o ograniczonych technologicznie urządzeniach. W tej sytuacji w otwartym świecie możemy wybrać 30 fps i wysokie ustawienia grafiki, by cieszyć oczy Nowym Jorkiem, a przechodząc w tryb PVP, w którym wysoka płynność ma większe znaczenie, podbić ilość klatek kosztem wrażeń wizualnych. Warto nadmienić, że mimo kilkugodzinnych sesji, sprzęt w ogóle się nie nagrzewał. Gra ma cykl dobowy i zmienne warunki pogodowe. Udźwiękowienie strzałów czy wybuchów jest przyzwoite, ale nie robi takiego wrażenia jak w TD1. W tytule wykorzystano motywy muzyczne ze ścieżek dźwiękowych do obu poprzednich części. Mamy możliwość wyboru sterowania ekranowego. Obsługiwany lewym kciukiem joystick kierunkowy służy poruszaniu postacią, a prawym kciukiem celujemy, chowamy się za zasłonami, leczymy się itp. Można również podpiąć pada lub mysz wraz z klawiaturą. Sterowanie jest płynne i responsywne. Szczególnie dobrze grało mi się przy użyciu pada od XSX, a domyślne przypisanie klawiszy jest zmapowane z pełnoprawnych odsłon serii. W trakcie tych kilkudziesięciu godzin spędzonych w becie napotkałam lewitującego NPCa, zdarzało się też, że moby strzelały w odwrotnym kierunku niż mierzyła do nich moja agentka, ale nie były to jakieś uciążliwe błędy. Jeśli chodzi o wydajność, to zauważalne spadki klatek następowały przy wychodzeniu z kryjówek. Gra chrupie też przy wkraczaniu na obszar aktywujący quest. Wciąż będąc betą, Resurgence wygląda oraz działa dobrze i wspomniane błędy nie powinny stanowić wyzwania dla deweloperów. Koniecznych zmian upatruję w monetyzacji.

Crafting i jego możliwości
Crafting i jego możliwości

Przeszkadzało wam, że w The Division 2 wprowadzono opcję wbijania poziomów przepustki za prawdziwe pieniądze? No to w tym przypadku jest gorzej. Beta oferuje darmową przepustkę sezonową z bardzo ograniczonymi nagrodami. Progresję prawdziwie gratyfikuje dopiero wersja za równowartość 50 złotych (100 w przypadku edycji elite dającej m.in. dodatkowe perki). Można też kupić przedmioty kosmetyczne, ciuchy, ale i surowce strategiczne dla rozwoju postaci, jak zestawy do rekalibracji, topowe mody i protokoły. Dzięki takim zakupom postać i jej ekwipunek rozwijają się szybciej, zyskując przewagę nad graczami zdobywającymi łupy w normalny sposób w świecie gry. A na to potrzeba czasu lub dobrze zbudowanej drużyny, która udźwignie przebieg misji na poziomie legendarnym. Jestem przekonana, że po premierze na te elementy przyspieszające tryb rozwoju postaci popłynie spora gotówka ze strony graczy i w trybach PVP różnica w sprzęcie będzie widoczna.

Polowania jedną z aktywności w grze
Polowania jedną z aktywności w grze

Nie mogę polecić tej gry każdemu. Nie jest to dynamiczna strzelanka, trzeba też lubić zabawę z łupami. Konieczność wykonywania zadań i rozwoju sprzętu może się szybko znudzić. Mnogość opcji i zasobów potrafi przytłoczyć, a do przełamywania wyzwań potrzeba czasu, gotówki lub pomocy znajomych. Z kolei weterani The Division będą się tu czuli jak przysłowiowa ryba w wodzie. Im nie straszne będą liczne zestawy, jakie można tu zbudować czy różne opcje modyfikacji i upgrade’u wyposażenia. Dla fanów franczyzy to pozycja obowiązkowa, choćby z uwagi na fakt, że dodaje od siebie trochę do lore gry. Ja czekam z niecierpliwością na pełną wersję. Miernej fabuły naprawić się już nie da, ale mam cichą nadzieje, że Ubisoft jednak usunie to p2w.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: The Division Resurgence
Wydawca: Ubisoft
Producent: Ubisoft
Platformy: AND, iOS
Gatunek: tpp, looter-shooter
Data premiery: 2024

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Sylwia "Lou" Kaźmierczak
Sylwia "Lou" Kaźmierczak
Z grami wideo i komiksami związana od dziecka. Fanka mang yuri, postapo i strzelanek wszelakich. Kocia mama i okazjonalnie stalkerka w Zonie.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki