
Przez dłuższy okres czasu nie miałem styczności z jakimikolwiek platformówkami. Ostatnim tytułem, z którym zarwałem parę wieczorów, był Rayman Legends na Nintendo Switch. Z czystej ciekawości skorzystałem z okazji przygotowania tekstu o najnowszej produkcji polskiego studia 7Levels. Czy możliwość pokierowania jaskiniowcem wyposażonym w plecak odrzutowy prezentuje się tak dobrze, jak brzmi? Przyznam, że zostałem pozytywnie zaskoczony.
Głównym bohaterem gry jest Kave, którego poznajemy w momencie, gdy zostaje zesłany na banicję przez swoje plemię. Tajemniczy obiekt na niebie powoduje, że wygnaniec spada do rozpadliny, a w trakcie eksploracji mapy znajduje plecak odrzutowy będący własnością obcego, który rozbił się powierzchni naszej planety. Okazuje się, że sposobem umożliwiającym powrót naszego tajemniczego intruza na orbitę jest wywołanie katastrofalnej w skutkach dla całej wyspy erupcji wulkanu. Naszą misją staje się więc zapobiegnięcie kataklizmowi i udowodnienie swojej wartości przed resztą plemienia.

W celu uratowania wyspy musimy wyruszyć na przygodę składającą się z 36 poziomów podzielonych każdorazowo na 4 rozdziały. Większość czasu poświęcimy, brnąc w kierunku prawej krawędzi ekranu, zbierając muszelki pełniące funkcję waluty w grze, atakując wszelkiej maści wrogów oraz omijając zagrożenia czyhające na drodze. W realizacji powyższych (oprócz wspomnianego wcześniej plecaka odrzutowego) pomocne okażą się kamienie, a także maczuga, odpowiadające odpowiednio za walkę na dystans i w zwarciu. Inwentarz wydaje się ubogi, ale w zupełności wystarcza do zaprojektowania satysfakcjonującej rozgrywki. Jest tak, ponieważ różnorodność etapów w Jet Kave Adventure opiera się w dużej mierze na rosnącym poziomie trudności. Istnieją pewne specjalne sekwencje w postaci m.in. lotu na paralotni lub ucieczki w górę mapy z użyciem plecaka, lecz jest ich na tyle mało, że szybko wpisują się w rutynę sprzyjającą ogrywaniu tytułu.
Tak jak wspomniałem, główną siłą produkcji jest wzrastający poziom trudności. Problem w tym, że jest on dosyć nierówny. W trakcie przechodzenia pierwszych etapów odniosłem wrażenie, że mam do czynienia z niezbyt skomplikowaną produkcją przeznaczoną głównie dla młodszych odbiorców. Z czasem jednak przeszkody stawały się coraz bardziej skomplikowane, a pomyślne ukończenie poziomu wymagało małpiej zręczności i dobrego wyczucia w trakcie skoków oraz korzystania z plecaka odrzutowego. Jet Kave Adventure niełatwo wybacza błędy – raz zawalona półka skalna już się nie odtworzy, więc jeżeli udało nam się uniknąć bolesnego upadku, to koniec końców i tak musimy unicestwić naszą postać, aby powrócić do ostatniego punktu kontrolnego. Przyznam, że niejednokrotnie miałem ochotę wyrzucić pada przez okno w momencie, gdy po raz kolejny rozbijałem się na tej samej przeszkodzie. Na osoby o skłonnościach masochistycznych czekają dołączone do każdego poziomu wyzwania, oparte na ukończeniu etapu bez utraty zdrowia lub też przebrnięciu trasy w ustalonym przez twórców czasie. Wielokrotnie próbowałem im sprostać, lecz każda kolejna porażka szybko gasiła mój zapał. W kontrze do wymagających sekwencji chodzonych znalazły się do bólu schematyczne walki z bossem. Tych mamy w grze kilka i każda opiera się na wykonywaniu prawie identycznych uników oraz uderzeniu, gdy oponent staje się wrażliwy na ciosy. Po wysiłku, jaki czasem trzeba było włożyć w dotarcie do tego momentu, walki te sprawiały wrażenie prostych, a wręcz banalnych.

W ramach rozgrywki Jet Kave Adventure poza wspomnianymi wcześniej elementami ma w zanadrzu jeszcze parę atrakcji. Na każdym poziomie znajduje się artefakt, często dość sprytnie ukryty. W menu możemy zobaczyć, na których etapach jeszcze nie udało nam się go znaleźć. Wspomniałem też wcześniej o muszelkach jako walucie w świecie gry. Odpowiednią ich ilość możemy wydać w sklepiku na poprawę statystyk naszej postaci. Przekłada się ona na odrobinę prostszą rozgrywkę w przyszłości. Poza zwiększeniem ilości punktów zdrowia możemy między innymi ulepszyć działanie naszego plecaka odrzutowego czy też rozszerzyć zasięg ciosu zadanego maczugą. Ulepszenia stanowią istotną pomoc w rozgrywce i motywują do dokładnego przeszukiwania każdego etapu.
Warstwa audiowizualna jest smutnym dowodem na to, że mamy do czynienia z produkcją o niższym budżecie. Każdy z czterech zestawów poziomów charakteryzuje się specyficzną dla siebie scenerią. W praktyce wygląda to tak, że w jednym momencie spacerujemy po plaży, by później przemierzać wnętrze wulkanu. W trakcie rozgrywki na część rzeczy nie zwracamy uwagi i całość prezentuje się wtedy całkiem przyjemnie. Swoją słabszą stronę Jet Kave Adventure pokazuje podczas przerywników filmowych generowanych na silniku gry. Można wtedy zauważyć, że ruch postaci nie jest najwyższych lotów, a bohaterowie nie wymawiają nawet słowa. Jakiekolwiek kwestie mówione możemy usłyszeć wyłącznie w przypadku kilku animacji odtwarzanych między etapami. Jeśli chodzi o podkład muzyczny, to w paru momentach gry przygrywa nam gitara w celu podkreślenia dynamiki wydarzeń na ekranie, lecz czasem przemierzamy wyspę w ciszy. Przy tak małej ilości dialogów i jakiegokolwiek tekstu smuci kwestia polskiej wersji językowej, której, mimo rodzimych korzeni, w produkcji 7Levels nie uświadczymy.

Choć Jet Kave Adventure jest niskobudżetowym tytułem, to bawiłem się przy nim przednio. Duża ilość etapów i wymagająca rozgrywka skutecznie przytrzymały mnie przy konsoli na kilka wieczorów, a grałem nie tylko z recenzenckiego obowiązku, ale również dla przyjemności. Grze można zarzucić parę wymienionych już wyżej mankamentów, lecz jeśli jesteście entuzjastami platformówek i macie parę zbędnych złotych do wydania, to Jet Kave Adventure może być dobrym wyborem na grową posuchę po bogatym okresie przedświątecznym.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Jet Kave Adventure
Wydawca: 7LEVELS
Producent: 7LEVELS
Data premiery: 15.01.2021
Platformy: PC, Xbox One, Xbox Series X/S, Switch
Recenzowany egzemplarz: Xbox Series X