Debiutancki tytuł Night School Studios wziął mnie kompletnie z zaskoczenia. Oxenfree, bo o tej produkcji mowa, było świetną grą przygodową na każdej płaszczyźnie. W związku z tym miałem spore oczekiwania wobec nowego projektu studia. Afterparty niestety okazało się gigantycznym rozczarowaniem. W pewnym aspekcie być może przewyższa poprzednika, ale jest to zdecydowanie za mało.
Podczas tej przygody wcielamy się w dwójkę przyjaciół: Milo i Lolę, których czas pośród żywych się zakończył. Na ziemskim padole spędzali razem praktycznie każdą chwilę i ich wieczność zapowiadała się na wspólną tułaczkę po piekle. Nasi jurni protagoniści nie zamierzają zagrzać jednak miejsca w alkoholowym pandemonium. W tej grze królestwo Szatana jest krainą, w której trwa nieskończona impreza, a jej władca – naczelnym pijaczyną. Krótko po przybyciu tam bohaterowie dowiadują się, że jedyna szansa na ucieczkę to stanięcie w szranki z diabłem i pokonanie go w imprezowaniu. Nie jest to jednak proste zadanie, bo po wyboistej drodze, by dostać się do domu szatana, czeka jeszcze trudniejsza, czyli przekonanie go do zgody na pojedynek. Na domiar tego wszystkiego wędrówce protagonistów przeszkadza ich osobisty demon – Wormhorn.
Struktura gry jest dosyć prosta. Po przejściu pierwszego linearnego etapu wprowadzającego dochodzimy do punktu, w którym mamy kilka potencjalnych ścieżek do wyboru, ale możemy podążyć tylko częścią z nich. Każda opiera się na jednakowym schemacie, polegającym na zwiedzeniu okolicznego terenu, porozmawianiu z przebywającymi tam demonami i nieszczęśliwcami, sterując jedną z postaci wybraną przez system, a następnie wyświadczeniu komuś przysługi, co zwykle odbywa się w formie minigierki. Niestety nie przetestowałem każdego możliwego wariantu przejścia, a o przyczynach tego stanu rzeczy wspomnę później. Podczas swojej rozgrywki napotkałem takie wyzwania jak: turniej taneczny, czyli klasyczne wciskanie odpowiedniego przycisku w danym momencie, oraz budowanie wieży z kieliszków, a także piwny ping-pong, którego chyba nie ma potrzeby wyjaśniać. Muszę przyznać, że drugie zadanie było dużo ciekawsze od pozostałych, ponieważ znacząco przewyższało ogólny poziom trudności, a także stawało się bardziej wymagające ze względu na symulację efektu upojenia. Jak już o alkoholu mowa, to w trakcie eksploracji uświadczymy też mechaniki konsumpcji trunków, które możemy nabywać u barmanów praktycznie na każdym kroku. Jednakowoż oprócz tworzenia minimalnych utrudnień podczas wcześniej wspominanych wyzwań oraz dodawania miejscami zabawnych opcji dialogowych, nie ma to żadnego wpływu na rozgrywkę.
Rzeczą, za którą należy się pochwała, jest kreacja postaci. Niestety nie dotyczy to tytułowej dwójki bohaterów, ale choćby wspomnianego wcześniej Szatana czy znajomej Sam. Oprócz sztuki scenopisarstwa dużą rolę odbywa tutaj wyśmienita obsada głosowa. Oczywiście wyróżniają się ogromne talenty takie jak Erin Yvette, Dave Fennoy i Ashly Burch, ale cała reszta im nie ustępuje. To prawdopodobnie jedyny element, który ten tytuł realizuje lepiej niż poprzednik. Przechodząc przez kolejne elementy, zacznijmy od grafiki i modeli postaci. Jasne, to kwestia dosyć indywidualna, ale muszę przyznać, że podoba mi się styl i zastosowane kolory, nadające poczucia upiorności i pozwalające poczuć, że znajdujemy się w piekle, ale zarazem wskazujące na ubaw, który niewątpliwie jest powiązany z nieustannie trwającą imprezą. Kreacje demonów są nie dość, że są różnorodne, to ciekawe i nieodtwórcze. Problemem jest stosunkowo sztuczna prezencja ludzi, , co to sprawiło, że strasznie odbiłem się od postaci. Oxenfree bazowało na pracy umiejscowionej dalej kamery, stąd szczegóły nie rzucały się w oczy. W przypadku tej produkcji mamy dużo bliższy plan i w nim postacie wydają się puste. Możliwe, że jest to celowy zabieg mający imitować pustkę po śmierci, ale to do mnie nie przemawia. Trafia do mnie natomiast muzyka. Jest klimatyczna, fajnie wykorzystuje syntezator w celu nadania piekielnego klimatu. Większość utworów nie zapada jednak w pamięć, ale dobrze do nich wrócić niezależnie.
Duży problem mam też mimo wszystko z fabułą. Choć jest próba zahaczenia o tematy poważne, jak choćby alkoholizm oraz przedstawienie Szatana jako osobę z nałogiem, która za pomocą wymówek i przyrzeczeń wykłóca się, że wcale nie ma problemu, to mam wrażenie, że nie pociągnięto tego zbyt głęboko i dosadnie. Bardziej skupiono się na tym, by uśmiesznić dane postacie, niż przedstawić dany problem. Nie poczułem także zbytnio żadnej refleksji w kontakcie z bohaterami. W pewnym momencie fabuły stają oni przed dokonaniem kluczowego wyboru, który niesie ze sobą konsekwencje moralne. Niestety są one poruszone jedynie moment po tym wydarzeniu i to w raczej powierzchowny sposób. W poprzedniej produkcji tego studia zastosowano prawie identyczny chwyt emocjonalny, a następnie postacie w grze rozprawiały o tym przez dłuższy czas. Co do stosowanych przez scenarzystów trików: w pewnym momencie fabuły pojawia się nagły zwrot akcji, który nie mógł być bardziej oczywisty. Nie jest wprost powiedziane, czego będzie się tyczył, ale praktycznie od początku można się domyślić, że dana postać kryje w sobie więcej, niż zaprezentowano.
Gry tego studia, jeśli przyjdzie przechodzić je raz, są raczej krótkie, ale oferują alternatywne przebiegi historii i zakończenia w kolejnych podejściach. O ile w Oxenfree było to przekazane dosyć wprost na końcu, o tyle tutaj pokuszono się o przełamanie czwartej ściany podczas rozgrywki. Wspominam o tym, bo ta mechanika została wyjątkowo świetnie zrealizowana. Niestety pomimo tak przyjemnej zachęty na razie moją styczność z grą zakończyłem na jednym podejściu. Spowodowane jest to problemami technicznymi. Recenzuję tutaj switchowy egzemplarz, ale pozycja pojawiła się także na komputerach oraz konsolach PS4 i Xbox One. Nie wiem, czy takie błędy zdarzały się na pozostałych platformach, ale zakładam, że to możliwe. Przede wszystkim gra jest bardzo słabo zoptymalizowana. Podczas eksploracji potrafią się zdarzyć spore spadki klatek, ale pewnikiem, jeśli chodzi występowanie błędów, jest podróż pomiędzy lokacjami. Animacja za każdym razem się zawiesza, a miejscami zdarza się, iż po zapełnieniu paska ładowania trzeba poczekać zanim scena się zmieni. W momencie pisania tej recenzji widzę, że twórcy cały czas pracują nad grą i wypuszczają łatki poprawiające stabilność i naprawiające błędy, których osobiście ku mojemu zdziwieniu nie uświadczyłem. W notce do aktualizacji, znajduje się informacja, że wspomniane poprawki trafią na każdą konsolę, stąd moje założenie, że podobne problemy występują wszędzie.
Choć po mojej recenzji może się wydać, że to zła gra, to wcale tak nie jest. Problemy techniczne i patrzenie przez kontekst poprzedniego tytułu studia, od którego ten się znacząco odróżnia problemy techniczne spowodowały poirytowanie niepozwalające się w pełni cieszyć tą produkcją. Jeśli jednak odłoży się te mankamenty na bok, to kawał przyjemnej gry, z ciekawymi mechanikami i przyjemną historią, mogącą zataczać interesująca koła, których jeszcze nie odkryłem. Możliwe, że po czasie, gdy wrócę ze świeżą głową, wiedząc, czego się spodziewać i grając bez błędów i ścinek, odkryję w sobie równie wielką miłość do tej produkcji. Jeśli jesteś zaznajomiony z grami tego studia, podejdź bez uprzedzeń. Jeśli to Twoja pierwsza styczność, to zdecydowanie polecam, choć może poczekaj, aż tytuł będzie w pełni grywalny.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Afterparty
Producent: Night School Studio
Data premiery: 29.10.2019 (PC,PS4,XONE)/6.03.2020 (Switch)
Dostępne na platformach: PC, PS4, XONE, Switch
Recenzowany egzemplarz: Switch