
Każdy, kto choć trochę grał w Age of Empires (zwłaszcza „od dwójki w górę”), poczuje się w Retold jak w domu. Znajdziemy tu wiele znajomych mechanik, ale oprócz tego kilka nowości, które wiążą się ściśle ze światem gry. Czy to oznacza, że przedstawiam wam produkt w pewien sposób wtórny? Sam fakt, że jest to już trzeci raz, gdy dostajemy szansę do prowadzenia którejś z wybranych starożytnych nacji do zwycięstwa – czy to w kampanii, czy w scenariuszu, czy też w pojedynku z żywym przeciwnikiem poprzez sieć – każe się zastanawiać, czy warto. Ja nie mogę zająć stanowiska weterana serii, gdyż dla mnie Retold to właśnie pierwsze zetknięcie się z sagą. Jakkolwiek moja odpowiedź na to pytanie brzmi: jak najbardziej tak.
W grze mamy do czynienia z trzema podstawowymi surowcami – żywnością, drewnem i złotem. Każda jednostka kosztuje jakąś ilość pożywienia i albo złota, albo drewna. Za wszystkie budynki też płaci się określoną ilością tych zasobów, choć nie zawsze wszystkie ich rodzaje są wymagane. Najłatwiejsze do zdobycia jest jedzenie. Możemy hodować stada, łowić ryby, zasiewać pola, zbierać owoce. Drewno wymaga po prostu wycinania drzew, a złoto trzeba wykopać. Wraz z rozwojem zwiększamy wydajność pozyskiwania wszystkich trzech surowców.

Z racji tematyki w Mythology dochodzi nam jeszcze jeden, bardziej enigmatyczny zasób, jakim jest przychylność bogów. Pozwala ona tworzyć jednostki mitologiczne potrafiące zmienić losy bitwy swoimi umiejętnościami (na przykład taki Minotaur odrzuca jednostki od siebie szerokim wymachem topora, podrzucając je przy okazji do góry) oraz przywoływać cuda. W pierwszej edycji gry z 2002 roku gracz mógł poprosić o boską interwencję raz na całą mapę, tutaj może to zrobić zdecydowanie częściej, bo co pewien czas liczony w sekundach. W zależności od wyboru bóstwa towarzyszącego kolejnym etapom naszego rozwoju, działania opatrzności są różne. Dla przykładu Zeus ciska we wrogów piorunami, zabijając każdą jednostkę natychmiastowo, Hermes wymusza pokój między graczami (niemożliwa jest wtedy jakakolwiek walka) itd., itd. Nacje różnicuje metoda „zbierania” punktów pobożności. U Greków sprawa jest prosta, bo wystarczy wysłać mieszkańców, by modlili się w świątyni, Nordowie z kolei produkują jednostkę, która pasywnie zwiększa przypływ przychylności dopóki żyje.

Skoro nawiązałem już do legendy , jaką wśród strategii jest Age of Empires, czas poszerzyć ten wątek o pewne fakty. Mamy w Mythology tę samą mechanikę poziomów rozwoju naszej frakcji, tutaj zwanych erami (kolejno archaiczna, klasyczna, herosów, mityczna). Trzeba oddać tej edycji, że modyfikuje ów schemat, dodając nowość, jaką jest era cudu. Daje ona duże bonusy do wszystkich kwestii związanych z bogami – typu wyraźnie przyspieszone zdobywanie ich przychylności czy znacznie krótsze i tańsze interwencje. Przechodzenie z epoki mniej zaawansowanej do bardziej rozwiniętej jest niezwykle kosztowne w zasobach. Momentami wręcz opłaca się zostać na obecnym poziomie, żeby mieć za co kupować cokolwiek. Gdy jednak stać nas na awans cywilizacyjny (najlepiej z zapasem), to czeka nas niespodzianka w postaci wyboru bóstwa patronującego. Na początku każdej rozgrywki decydujemy się na tak zwanego głównego boga (w przypadku kampanii jest on nam narzucony), który determinuje już na starcie nasze główne punkty rozwoju. Przykładowo u Greków wybór Zeusa oznacza wzmocnienie przede wszystkim piechoty, Posejdona – kawalerii, a Hadesa łuczników itd. W kolejnej erze mamy zawsze dwójkę bogów do wyboru, przy czym możliwości są zdeterminowane przez nasze poprzednie decyzje (przy wybranym uprzednio bogu mórz następny jest Ares bądź Hermes, przy bogu świata podziemnego mamy boga wojny i boginię mądrości).

Każda frakcja posiada konkretne typy jednostek, do których należą kawaleria, machiny oblężnicze, piechota, jednostki dystansowe. Są one charakterystyczne i próbują oddać charakter danego stronnictwa wyglądem i działaniem. Balans oparty jest na zasadzie papier, nożyce, kamień (wyjątkiem są tu jednostki mechaniczne, które specjalizują się w niszczeniu budynków, fortyfikacji i do niczego innego się nie nadają). Strony konfliktu mają też swoje atuty i słabości i są skonstruowane na zasadzie asymetrii. Przykładowo Grecy mają silne jednostki, dobrze opancerzone, ale powolne, w związku z czym można je oflankować. Nie posiadają także (co dziwne!) zbyt wielu herosów, co oznacza podatność na jednostki mityczne.

W grze funkcjonuje także mechanika artefaktów. Są to mitologiczne przedmioty rozsiane po całej mapie. Najczęściej można je znaleźć w kącie jakichś opuszczonych ruin, samotnie stojącej świątyni itp. Podnosić je mogą tylko bohaterowie. Jeżeli uda się donieść relikt do naszej świątyni, dostaniemy w zamian trwały unikatowy bonus związany z tym przedmiotem. Przykładowo strzały Heraklesa zwiększają siłę ataku jednostek zasięgowych oraz bohaterów z łukiem.
Są trzy dostępne od początku kampanie, przy czym pierwsza ma wbudowany krótki tutorial (przewodnik dla początkujących). Po nim zaczyna się prawdziwa zabawa. Wpierw zaczynamy od Greków, którzy walczą z Trojanami i tak, jest misja z wykorzystaniem konia, którego trzeba wpierw skonstruować. Przez całość kampanii towarzyszy nam opowieść o odzyskaniu trójzębu Posejdona, którego utrata spowodowała klęski nieurodzaju u mieszkańców Peloponezu. W trakcie tej samej kampanii sterujemy jeszcze nacjami Skandynawów oraz Atlantydów (inaczej nazwani Rzymianie). W grze dostępne są jeszcze dwie inne historie i w każdej z nich prowadzimy różne kombinacje z dostępnych frakcji. Razem składa się to na pięćdziesiąt różnych misji. Na szczęście są one zróżnicowane i nie każda wymaga zrównania przeciwnika z ziemią po rozbudowie własnej bazy i zgromadzeniu jakiejś znaczącej siły militarnej. Choć nie da się ukryć, że często jest to wymagany krok do osiągnięcia innego określonego celu, ale z drugiej strony starcia armii to serce każdego RTS-a, więc nie ma się co dziwić skupieniu producentów wokół tego aspektu. Fabuły misji nie są wybitne pod względem scenariusza, ale też nie odrzucają. Ot, jakaś historia, która gdzieś tam jest i stanowi tło do tego, aby skopać tyłki przeciwnikom. W tego typu grach spotkałem już lepiej przedstawione fabuły, ale też niespecjalnie karciłbym Age of Mythology za brak ambicji w tym kierunku. Nie jest on przecież aż tak istotny.

Każde ze stronnictw ma też swoich bohaterów. Stanowią oni przeciwwagę dla potężniejszych jednostek mitologicznych. Wszyscy herosi to znane z mitów postacie. Dla przykładu Grecy mają Tezeusza, Jazona, Heraklesa, Odyseusza itd. Są oni wybitnymi wojownikami walczącymi wręcz lub na dystans i ich siła może przeważyć losy niejednego starcia. Jeśli mimo wszystko któryś z nich zginie, to wykorzystując zasoby, można ich wskrzesić w świątyni i po jakimś czasie ponownie wykorzystać.
Pod względem technicznym gra spisuje się znakomicie. Podczas rozgrywki nie mogłem się skarżyć na cokolwiek. Muzyka i dźwięki stoją na wysokim poziomie. Podobały mi się zwłaszcza odzywki w oryginalnym języku danej nacji. Jednak samo aktorstwo głosowe głównych postaci nie powala. Widać aktorzy poznali się na jakości historii oraz dialogów i niespecjalnie angażowali się w swoje kwestie. Jeśli chodzi o utwory towarzyszące rozgrywce, to oczywiście są to kompozycje instynktownie kojarzące się z danym stronnictwem i akurat panującym „nastrojem”. W trakcie spokojnego rozwoju i rekrutacji jednostek u Greków usłyszymy muzyczną idyllę z wykorzystaniem typowych dla tego kraju instrumentów.

Wizualnie modele jednostek są prześliczne i nawet na największych zbliżeniach twórcy nie mają się czego wstydzić. Budynki są charakterystyczne dla danego stronnictwa. Bez trudu rozpoznamy, jaką frakcją gra dany gracz. Elementy otoczenia, jak ruiny, lasy, góry, morze też są wykonane starannie i nie można się ich przyczepić. Ciężko jest mi cokolwiek wytknąć temu aspektowi gry.
Jak na razie praktycznie tylko chwalę Retold, a właściwie nie wspominam o wadach, może poza brakiem ambicji fabularnych, rozmachu opowieści w kampaniach. Kolejną wadą w moich oczach jest za krótki tutorial niedostatecznie tłumaczący pewne kwestie. Dwie niezbyt rozbudowane misje wprowadzające to jednak za mało, aby pokazać podstawy. Następnie zdarzało mi się, że gra wyrzucała mnie do pulpitu, ale od razu zaznaczę, że grałem głównie w wersję sprzed oficjalnej premiery, więc teraz ten problem może już nie występować. Zdawało mi się też, że frakcja ludzi Północy jest trochę za silna, zwłaszcza jeśli chodzi o piechotę, ale może to mylne wrażenie.
Ostatecznie nie mogę wytknąć Age of Mythology niczego poważnego. Jeżeli ktoś jest miłośnikiem strategii i zna choć trochę gry typu Age of…, to odnajdzie się tu bez problemu i będzie się świetnie bawił. Jeżeli ktoś zna od podszewki pierwsze wersje tej gry, to sprawa się komplikuje, gdyż nie wiem, czy zmian jest na tyle dużo, by uzasadnić zakup po raz kolejny tej samej zawartości z pewnymi tylko modyfikacjami i poprawkami wizualnymi. Zwłaszcza że frakcja wschodnia, czyli Chiny, będzie dostępna dopiero po premierze płatnego DLC. Osoby zaczynające swą przygodę ze strategiami mogą mieć z kolei mały problem ze zorientowaniem się w grze po dość ubogim tutorialu, ale z drugiej strony mechanizmy rozgrywki nie są też na tyle skomplikowane, aby ktoś nie poradził sobie bez tłumaczenia mu dosłownie wszystkiego od podstaw. Zatem jeżeli ktoś się zastanawia, czy wydać swoje ciężko zarobione pieniądze na grę będącą efektem pracy kilku studiów, to jak najbardziej polecam.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł polski: Age of Mythology: Retold
Tytuł oryginalny: Age of Mythology: Retold
Wydawca: Xbox Game Studios
Producent: World’s Egde/Forgotten Empires
Platformy: PC,XSX
Data premiery: 04.09.2024
Recenzowany egzemplarz:PC