SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja 7. sezonu serialu Gra o tron

Gra o Tron 7_1

Adaptacje to prawdziwie trudne rzemiosło. Wielu poległo w tej materii z kretesem, a ci, którzy odnieśli sukces, do dziś wspominani są w annałach niezwykłej sztuki filmowej. Jak jednak w tym kontekście będzie przedstawiać się sprawa adaptacji serii książek, która jeszcze nie ujrzała swego literackiego finału?

Na to ciekawe pytanie część odpowiedzi zdaje się przynosić nowy, właśnie wyemitowany sezon serialu Gra o tron, wyprodukowany przez stację HBO. Czy udało się sprawnie poprowadzić wątki rozpoczęte w powieściach G.R.R. Martina? Czy zachowano ducha oryginału, nie prowadząc historii zbyt łatwą, typową dla wysokobudżetowych produkcji ścieżką?

To, co najbardziej cechuje siódmy sezon, to znacznie prostsza linia fabularna, nieobecna w poprzednich odsłonach serialu. Wiele postaci zginęło, pewne skomplikowane układy uległy wyklarowaniu, a zbliżanie się do finału opowieści stało się widoczne jak nigdy przedtem.

Gra o Tron 7_2

Głównym celem niezmiennie pozostał tron. Ten jedyny, upragniony. Podzielony pomiędzy trzy osoby. I właśnie na rozpoczęciu wojny o panowanie skupia się akcja ostatnich odcinków. Lecz Gra o tron nie byłaby wierna sobie, gdyby chodziło wyłącznie o władzę. Z północy nadciąga wielkie zagrożenie, wobec którego wszelkie dywagacje o władzę wkrótce nie będą miały najmniejszego znaczenia.

Jednak „nie wszystko złoto co się świeci”, i w nowej odsłonie serialu zauważyłem kilka istotnych zgrzytów. Były one o tyle znaczące, że serial oglądało mi się zupełnie inaczej niż w poprzednich latach.

Jak już wspomniałem, Gra o tron jest tą specyficzną adaptacją, która jak na razie nie doczekała się ukończenia literackiego pierwowzoru. W związku z tym twórcy zmuszeni byli poprowadzić widzów do finału z pomocą własnej wyobraźni. Co prawda otrzymali wytyczne od G.R.R. Martina, lecz nie były one w stanie dać tyle, co oryginalny, źródłowy tekst.

Gra o Tron 7_3

Widać więc spore uproszczenia w fabule. Za sprawą dotychczasowych wydarzeń drastycznie zmniejszyła się ilość postaci, a te, które w książkach będą nadal pełniły ważną rolę (Martin pisze rozdziały widziane oczami poszczególnych bohaterów), tu ograniczono do praktycznego wypełniania tła. Stało się tak z Davosem, Brienne, Szarym Robakiem, Jorahem Mormontem, Missandei czy nawet Branem.

Kolejną, mocno rzucającą się w oczy kwestią, są podróże. Poprzednie sezony przyzwyczaiły mnie do ukazywania ogromu Westeros, gdzie każda większa wyprawa zajmowała wiele czasu. Aby dotrzeć z jednego miejsca do drugiego, bohaterowie często potrzebowali tygodni, a nawet miesięcy. I było to wyraźnie odczuwalne w trakcie oglądania. W nowym sezonie tego zabrakło. Wydaje się wręcz, że podróże przez setki kilometrów trwały teraz dosłownie godziny. To spory błąd, bo zakłóca tzw. porządek świata przedstawionego.

Gra o Tron 7_4

Sporą bolączką jest dla mnie postać Nocnego Króla. Rozumiem, że został jeszcze jeden sezon i pewne rzeczy zostaną należycie wyjaśnione, ale obawiam się braku motywacji tej postaci, a co za tym idzie całego zła, jakie ze sobą niesie. Oczywiście, widzieliśmy genezę jego narodzin, lecz nadal nie wiemy nic o planach, jakie ma po podbiciu całego kontynentu. O ile armia umarłych nie musi myśleć logicznie, to ich przywódca raczej tak. Nad kim więc Nocny Król planuje panować, gdy podbije Westeros i zostanie sam z milionową bandą truposzy? Po co w ogóle to wszystko robi? Co uczyni, gdy długa zima ostatecznie przeminie…?

Pozostaje jeszcze kwestia wuja Benjena. Bohater poświęcił się bohatersko za Jona Snowa i pewnie już nigdy nie dowiemy się, dlaczego był w połowie nieumarłym.

Finalną kwestią jest rodząca się miłość pomiędzy Jonem a Daenerys. Czy widzicie tu choć odrobinę chemii lub wzajemnego przyciągania? Poza słownymi zapewnieniami o głębokim zainteresowaniu, żadnej z tych rzeczy nie widać na ekranie. Fajny, emocjonujący związek Jon tworzył niegdyś z Ygritte. Mieliśmy tam humor, żar i obustronną energię. Miłość do Daenerys to zwykły wymysł twórców i to niestety bardzo widać. Nie sądzę, żeby G.R.R. Martin rozwiązał to w podobny sposób.

Gra o Tron 7_5

Choć wymienione powyżej kwestie nieco uwierają mój prywatny gust filmowy, czas odłożyć narzekania na bok i otwarcie przyznać, że siódma odsłona Gry o tron jest nadal produkcją o niespotykanym oddziaływaniu na widza. Przejdźmy więc teraz do części, w której wychwalam ulubiony serial.

Gra o tron to świetnie napisane postacie, wśród których nadal jednakowo ciekawią mnie te pozytywne jak i negatywne. Za sprawą dokładnie przedstawionych charakterów możemy wczuć się w ich wewnętrzne pragnienia, widząc, że nikt nie jest tu do końca prawdziwie zły lub dobry. Każda decyzja oraz dylemat zmusza widza do zadania samemu sobie pytania: co ja zrobiłbym w takiej sytuacji? Aktorzy dobrani do ról wywiązują się ze swego obowiązku bardziej niż poprawnie. Naprawdę niewielu nie jest w stanie przenieść na ekran osoby, w którą się wciela.

Z zakończonych w tym sezonie wątków szczególnie podobało mi się rozwiązanie historii Petyra Baelisha. To, jak Starkówny zagrały z nim w kotka i myszkę, zmyliło chyba każdego widza. Czy sądziliście, że ktoś wreszcie oprze się knowaniom Palucha i wykorzysta przeciw niemu jego własną broń? Ekipie należą się brawa za dobrze rozegrany pomysł i takie podejście do tematu!

Gra o Tron 7_6

Efekty specjalne też należały w tym sezonie do rewelacji. Widać ogrom pasji i ciężkiej pracy włożonej w każde ujęcie, a ogromne plany pokazują, jak karkołomne i trudne do zrealizowania było to przedsięwzięcie. Szczególne laury należą się za smoki i hordy nieumarłych! Nieczęsto ogląda się w telewizji coś tak realistycznego!

Przyznaję, że z wielką niecierpliwością czekam na wielki finał Gry o tron. Ten sezon położył solidny grunt pod to wydarzenie, a ja mam nadzieję, że serial nadal utrzyma swój wysoki poziom. Rozumiem, że pewne potknięcia były prawdopodobnie nie do uniknięcia, mam jednak nadzieję, że twórcy nie powtórzą ich w zakończeniu.

Pomimo przedstawionych uwag bawiłem się świetnie podczas najnowszej wizyty w Westeros. Historia zatacza pełen krąg i widać już dokładnie, jak wielkim projektem było stworzenie tego wszystkiego na ekranie. Z miłości do serii wybaczam wspomniane błędy, licząc, że ostatni sezon naprawi wszystkie niedociągnięcia i zakończy produkcję w wielkim, prawdziwie godnym stylu. Przecież w świecie popkulturowego fantasy oprócz Władcy pierścieni, Hobbita i Gry o tron nie ma niczego lepszego!

Szczegóły:

Tytuł: Gra o Tron
Stacja telewizyjna: HBO
Twórcy: David Benioff i D. B. Weiss
Pierwsza emisja: 17 lipca 2017 – 28 sierpnia 2017
Główne role: Emilia Clarke, Peter Dinklage, Kit Harington, Sophie Turner, Alfie Allen, Maisie Williams

NASZA OCENA
8/10

Podsumowanie

Plusy:
+ wspaniałe, realistyczne efekty specjalne
+ gra aktorów przewyższa to, co zwykle widzimy w produkcjach TV
+ niesamowite potyczki i sceny batalistyczne
+ przygotowanie do wielkiego finału opowieści
+ niesamowicie wciągająca fabuła

Minusy:
– łamanie zasad świata przedstawionego poprzez nierealistyczne podróże postaci
“pusty” związek Jona z Daenerys
– uproszczenie scenariusza wynikające z braku tekstu źródłowego

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Michał "GrublukTheGrim" Chmielowiec
Michał "GrublukTheGrim" Chmielowiechttp://skrzydlagryfa.blogspot.com/
Zagorzały wielbiciel wszelkiego rodzaju fantastyki. Czyta komiksy i książki, ogląda filmy i seriale. Szuka w nich tego, czego nie doświadczy w zwykłym, codziennym życiu. Swe oddanie wymyślonym historiom wyraża tworząc bloga Skrzydła Gryfa (skrzydlagryfa.blogspot.com), gdzie daje upust swym pasjom, prezentując wyłącznie niezależne opinie. Uwielbia Gwiezdne Wojny (nowe i stare), cykl Świata Wynurzonego, zaczytuje się w komiksach wydawnictwa DC, ceni twórczość Tolkiena i George’a R. R. Martina. W wolnych chwilach buduje modele z klocków Lego, słuchając muzyki Prince’a (bo to jedyny muzyk, przy którym nie trzeba słuchać już niczego innego). Co roku wyczekuje na Halloween, jako święto wszystkiego co straszne i nieznane. Jest wierny zasadzie: „Jestem jaki jestem. Ktoś musi być.”
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki