SIEĆ NERDHEIM:

Sprawdzam Hades 2 we wczesnym dostępie.  Miał być „tylko test” a zabijałem Czas przez 30 godzin

KorektaJustin
Grafika okładkowa [źródło: Supergiant Games]

Supergiants Games zaskoczyli graczy niczym zima drogowców, z początkiem maja udostępniając nam Hades 2 we wczesnym dostępie. Gra nie jest jeszcze ukończona, a pochłonęła mnie bez reszty, bo już na tym etapie oferuje więcej zabawy niż niejedna gotowa produkcja.

Hades 2, podobnie jak rodzina jego głównych bohaterów, dzieli DNA z poprzednią częścią jeśli postawić gry obok siebie, będą wyglądać uderzająco podobnie. Jednak są też między nimi wyraźne różnice, dzięki czemu dwójeczka oferuje nam nowe doświadczenia.

W pierwszym sequelu w historii Supergiants Games zmierzymy się z seniorem boskiego rodu, tytanem Chronosem, czyli Czasem we własnej osobie.Tym razem wcielimy się w drugie dziecko boga Hadesa, Melinoë, czarem i ostrzem przebijając się przez podziemia (i nie tylko…), aby złoić skórę wrednego dziadka.

Zaklęcia to podstawa arsenału Melinoë.

Już w early access widzimy, że dostajemy to samo, ale inaczej i więcej niż w jedynce. Bez zmian pozostaje charakterystyczny kierunek graficzny, losowo generowane mapy z nagrodami, dynamiczna rozgrywka i złożony system dialogowy, z dbaniem o detale w rozmowach podczas naszych przebieżek po podziemiach. Im bardziej zagłębiamy się w szczegóły, tym więcej świeżości odkrywamy.

Nowa bohaterka jest wiedźmą wychowaną pod skrzydłami bogini magii Hekate, więc obok znajomych pasków życia i przezwyciężenia śmierci pojawia się jeszcze mana. Ta przyda się przy aktywacji mocy omega, dostępnych dla każdej formy ataku daną bronią oraz zaklęcia obszarowego, które zastępuje Zagreusowe rzucanie kryształami. Mana jest zasobem, wokół którego kręci się też sporo boskich darów.

Już sama specyfika ruchów głównej bohaterki czyni z Hades 2 inną mityczną bestię. Zagreusem grało się agresywnie – wskoczyć w tłum przeciwników, siekać, unikać ciosów w ostatniej chwili dzięki seriom odskoków. Melinoë steruje się wyraźnie odmiennie, z koniecznością bardziej strategicznego myślenia o tym, jak korzystamy z naszego arsenału. Samo zaklęcie obszarowe, dostępne przy każdym orężu, ma podstawową funkcję – zatrzymuje wrogów na ich obszarze. A jak je podkręcimy do wersji omega, to wybucha. Już jeden z pierwszych przeciwników (szybki upiór atakujący falą dźwięku) uczy gracza, jak korzystać z tego efektu.

Na inne tempo gry wpływa też ograniczenie uników – Melinoë ma w standardzie jeden i to się nie zmienia. Zamiast tego dziewczyna sprintuje, jeśli przytrzymamy dłużej przycisk odskoku. Stare przyzwyczajenia musiały polecieć za okno, ale i bez tego rozwiązanie wydaje się nieintuicyjne. Chociaż po kilku bonusach do prędkości śmiganie jak Achilles dookoła Troi jest diablo satysfakcjonujące, nadal wolałbym, aby sprint był pod oddzielnym przyciskiem niż odskok.

Sierpem i sztyletem bijemy szybko wręcz lub rzucamy – na screenshocie wersja omega rzutu zwiększająca liczbę pocisków.

We wczesnym dostępie dostajemy 5 różnych broni wraz z aspektami, czyli z alternatywnym wyglądem i kilkoma cechami do odblokowania. Podobnie jak w jedynce żadnym orężem (laga, labrys, sierp i sztylet, magiczna czaszka, pochodnie) nie gra się tak samo i każdy z nich definiuje nasze buildy. Tutaj liczę na jeszcze trochę poprawek. Widać miejsca do szlifowania, od responsywności po balans, czy wszystko razem w pewnych wypadkach… Najmniej przyjemnie walczyło mi się pochodniami, nawet gdy osiągałem nimi świetne wyniki.

Więcej mamy też bogów i ich darów. Zobaczymy starych znajomych, ale i nowe twarze, jak Hefajstos albo Hera, z bajerami, jakich w jedynce nie było (np. moce pochodzące od Hery dzielą obrażenia między przeciwników). Dary wchodzą w interakcje z nowymi mechanikami z arsenału Melinoë, przez co wyraźnie trzeba je dobierać uważniej, aby nie popsuć sobie buildu. To można zresztą zrobić dużo łatwiej, np. poświęcając za dużo many na rzecz pasywnych efektów albo zapominając o jej regeneracji.

Na ekranie dzieje się nawet więcej, niż w jedynce.

Poważną zmianą w doborze darów jest odejście od boskiej interwencji na rzecz uroków od Selene, bogini księżyca. Te zdobywamy jako oddzielne nagrody, ładują się przez zużycie many i co więcej, możemy je rozwijać na kilka sposobów, jeśli na naszej drodze znowu trafimy na symbol księżyca. Zmiana mi się podoba, chociaż użyteczność samych uroków mniej. Mam wrażenie, że z całej ich puli maks trzy faktycznie robią różnicę.

Skoro bohaterka jest wiedźmą, to robi też inne typowo wiedźmie rzeczy. Będziemy warzyć ulepszenia w kociołku, uprawiać zieleninę w ogródku i kolekcjonować chowańce. Nasze ulepszenia to układy kart, co podoba mi się bardziej niż lustro Zagreusa – możemy np. odblokować darmowe karty, jeśli mamy np. układ wszystkich z jednego rzędu. Jest więcej główkowania, a to lubię.

Jest również trochę mroczniej.

Mniej się ucieszyłem na widok elementów craftingu. Podczas naszych gonitw po proceduralnie generowanych lochach zbieramy różne zasoby, a do tego wybieramy jeszcze jedno z narzędzi (dla porównania – w jedynce Zagreus miał tylko wędkę) do wydobywania dodatkowych. Moje uczulenie na wszelkie elementy budowania w grach rośnie, ale z Hades 2 wysypki nie dostałem nawet przy zbieraniu muchomorów. Dopóki pamiętałem, aby regularnie zmieniać narzędzia podczas wypadów, dopóty surowce same się nabijały i rzadko odczuwałem potrzebę grindowania. Ilość zdobywanych zasobów twórcy poprawili w pierwszej łatce, więc zapewne doczekamy się jeszcze zmian w tym systemie.

Gra jest też… zwyczajnie większa. We wczesnym dostępie, który wciąż ma nieukończoną fabułę, dostajemy sześciu dużych bossów, sześć stref, masy postaci pobocznych, więcej boskich darów, więcej upominków… Weterani gry pewnie unoszą brew, widząc te liczby. Nie, układ rozgrywki się nie zmienił – cztery krainy, każda z ciekawym bossem po drodze. Oprócz wyrąbywania sobie drogi do Chronosa Melinoë odwiedzi również powierzchnię świata z jej własną ścieżką fabularną, nowymi przeciwnikami, strefami, wyzwaniamiTak, to praktycznie dwa Hadesy w jednym! W obecnej wersji górna ścieżka urywa się po drugim etapie, ale już sama w sobie stanowi fajną zabawę.

W sequelu możemy walczyć na powierzchni.

Jak już wspomniałem, fabuła nie została jeszcze w pełni zaprezentowana, ale to, co obecnie dostajemy, wystarcza, aby się zaangażować na długie godziny. Melinoë ma zupełnie inną dynamikę z bohaterami pobocznymi niż Zagreus. On zaczynał jako taki rozrabiaka, który musiał dojrzeć, ona zaś jest prymuską od początku wyszkoloną do jednego zadania. Mamy też więcej szans na bardziej poufałe rozmowy z innymi postaciami, ale jak dotąd nie wszyscy mnie porwali. Czuję, że najlepsze dopiero przede mną.

Tak czy siak – gdyby nie placeholdery w miejscu artów wielu przedmiotów i informacje, że twórcy wciąż dopracowują dany kontent, zapomniałbym, że to jeszcze nie jest pełna gra. Już wersja wczesnego dostępu dostarcza masy dobrej zabawy, satysfakcjonujących wyzwań, emocji i pamiętnych scen. Zdecydowanie nie żałuję wydanych pieniędzy. Czasu też nie stracę, bo Supergiants obiecują, że zapis gry z wczesnego dostępu będzie aktualny w pełnej wersji. A zanim ta wyjdzie, pewnie jeszcze nie raz zajrzę właśnie do Czasu, aby skopać mu kościsty zadek.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Hades 2
Wydawca: Supergiants Games
Producent: Supergiants Games
Platformy: PlayStation 5, PlayStation 4, Xbox Series X/S, Xbox One, Microsoft Windows
Gatunek: roguelike
Data premiery: 6.05.2024 (wczesny dostęp)
Recenzowany egzemplarz: PC

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Pod obliczami maski trifaccia kryje się student dziennikarstwa, dumny koci tata, a także pasjonat mitologii greckiej oraz wielu aspektów popkultury. Jak Cerber strzegę swojej kolekcji gier, książek, komiksów, figurek Transformersów i Power Rangers. Kiedy tylko jest szansa, oddaję się urban exploringowi z ekipą Pniak, po drodze próbując głaskać uliczne sierściuchy. Najczęściej gram z padem lub kostkami w garści. Piszę, słuchając muzyki ze starą duszą, a kawałek serca bije w Wenecji.
spot_img
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki