Swego czasu studio Naughty Dog rzuciło odważne stwierdzenie, wedle którego Nathan Drake jest postacią bardziej popularną niż Lara Croft. Miało to miejsce dziesięć lat temu, kiedy brytyjska archeolog wytracała impet po Tomb Raider: Underworld, Naughty Dog z kolei przymierzało się do premiery Uncharted 2. Był to więc czas, kiedy Nathan Drake zaliczył udany, ale nieidealny debiut. Dziesięć lat później obie te postacie są już chyba dobrze kojarzone przez fanów. A jeśli nigdy nie mieliście styczności z przygodami rywala panny Croft, zbiorcze wydanie pierwszych trzech jego przygód to świetna okazja do nadrobienia zaległości.
Wszystkie gry w zestawie opowiadają o przygodach Nathana Drake’a, potomka podróżnika sir Francisa Drake’a. Szelmowski awanturnik ma talent do pakowania się w tarapaty, które znajdują go nawet (a może: zwłaszcza) wtedy, kiedy ich nie szuka. Tak też rozpoczyna się Uncharted: Fortuna Drake’a. Bohater, w towarzystwie Victora Sullivana – swojego najlepszego przyjaciela i mentora zarazem – wyrusza na poszukiwania El Dorado. Próbuje okantować przy tym dziennikarkę Elenę Fisher i grupę piratów. Ta pierwsza staje się jego mimowolną sojuszniczką, a ci drudzy – wrogami. W Pośród złodziei Nate sprzymierza się z niebezpieczną pięknością, Chloe Frazer, próbując odnaleźć Shambhalę. W Oszustwie Drake’a, tym razem z Sullym, Eleną i Chloe, rusza śladami Lawrence’a z Arabii, chcąc trafić do zaginionego miasta Ubar, zwanego „Atlantydą Pustyni”.
Każda część trylogii to kapitalna produkcja przygodowa, której bliżej jest do Indiany Jonesa niż do Tomb Raiderów. Seria o przygodach Lary Croft, chociaż pojawia się w niej humor, od zawsze utrzymana była raczej w pseudopoważnym tonie. Jednym z największych plusów Uncharted jest to, że twórcy nie silili się na powagę. Nie brakuje oczywiście dramatów i wzruszeń, Naughty Dog było chyba jednak świadome tego, że próba utrzymania za wszelką cenę poważnego tonu raczej nie sprawdzi się w tej konwencji. I chwała im za to, bo stworzone przez nich gry to pod względem fabularnym lekkie i przyjemne produkcje, które pomimo tony klisz i (z reguły) przewidywalnych zwrotów akcji, pochłania się z wielką przyjemnością.
Niemała w tym zasługa postaci. Drake jest bohaterem o wiele bardziej wyrazistym i wiarygodnym niż Lara Croft w jakimkolwiek Tomb Raiderze (wliczając ostatnią trylogię). Nie bez znaczenia jest fakt, że Nate nie jest samotnikiem, a postacie, z którymi współpracuje, to nie bezpłciowe motory napędowe dla fabuły. Mają one własne osobowości i wzbudzają w graczu emocje. Co ważniejsze, pomiędzy Drakiem a jego sojusznikami jest chemia, dzięki czemu ich przekomarzania bawią, a kłótnie niepokoją. Sully i Elena to de facto bohaterowie równie ważni co Drake. Pojawiają się w każdej części, rozwijają się na przestrzeni trylogii, dzięki czemu można lepiej ich poznać i zżyć się z nimi tak jak z Nate’em. Inaczej jest z antagonistami. Ci, nie licząc może Marlowe z trzeciej części, są już niestety dość szablonowi. A chociaż mają jakieś osobowości, bliżej im do zwykłych napędzaczy fabuły, więc rozwinięte są tylko na tyle, na ile to absolutnie konieczne.
Rzeczą, która w całej trylogii spodobała mi się najmniej, jest nacisk położony na strzelanie. Doskwiera to zwłaszcza w Fortunie Drake’a, gdzie przerywników i elementów zręcznościowych oraz zagadek jest za mało względem naparzania do przeciwników. Dodatkowo poziomy zaprojektowane są tak, że z daleka widać, w którym miejscu aktywowany zostanie skrypt przyzywający wrogów. Kiedy wreszcie się z nimi uporamy, po przejściu pięciu kroków znikąd wyskakują następni, a po jeszcze paru krokach – kolejna fala. W Pośród złodziei i w Oszustwie Drake’a dodano więcej elementów przygodowych i przerywników, ale i tak – zwłaszcza w części trzeciej – większość czasu spędzamy na likwidowaniu wrogów. Może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że mechanika strzelania nie jest w tych trzech częściach jakoś wielce wyszukana. Co więcej – w takiej ilości, zwłaszcza jeśli przechodzimy trylogię „hurtem”, w pewnym momencie po prostu zaczyna nudzić i denerwować.
Gry wchodzące w skład trylogii są nierówne. Fortuna Drake’a była wprawką, co widać chociażby po wspomnianym już kiepskim projekcie poziomów. W Pośród złodziei, najlepszej moim zdaniem części trylogii, deweloperom udało się już bardziej zbalansować poszczególne elementy. Ta odsłona poszła też znacznie bardziej w filmowość. Scenarzystom udało się dość nieźle rozłożyć akcenty tak, żeby nie zanudzić gracza. Szaleńcza akcja przeplata się z momentami spokojniejszymi, przygotowującymi do następnej serii wybuchów i strzelania. Oszustwo Drake’a z kolei dodało do tej formuły więcej zagadek, które po raz pierwszy w serii wymagają czegoś więcej niż tylko zajrzenia do notatnika Nate’a i znalezienia rozwiązania.
Za opracowanie remasteru odpowiada studio Bluepoint Games. Pod względem technicznym największą zmianą jest podbicie rozdzielczości do 1080p i praca w 60 klatkach na sekundę. Zwiększono jakość tekstur, dodano antyaliasing, ulepszono oświetlenie itd. Chociaż widać wyraźnie, zwłaszcza po Fortunie Drake’a, że nie jest to gra opracowana na obecną generację konsol, ale, niech skonam, i tak jest na co popatrzeć! Może i grafika się zestarzała, ale świetny pod względem artystycznym projekt lokacji dzielnie opiera się upływowi czasu. A Uncharted każe nam przemierzyć niemały kawałek świata. Od zrujnowanego château gdzieś we Francji, poprzez dżungle Borneo i ponazistowskie instalacje, po wioskę wysoko w Himalajach. Całości dopełnia świetna, klimatyczna muzyka oraz całkiem udany polski dubbing, z niezmordowanym Jarosławem Boberkiem w roli głównej.
Trylogia zremasterowana w ramach Kolekcji Nathana Drake’a charakteryzuje się kilkoma zmianami względem oryginału. Dodano dwa poziomy trudności: odkrywca i brutalny. W tym pierwszym Drake jest mocniejszy, a przeciwnicy słabsi, ale korzystanie z niego blokuje możliwość zdobywania trofeów. Drugi z kolei przeznaczony jest dla pragnących wyzwań. Dodano tryb dla speedrunnerów i tryb fotograficzny z prawdziwego zdarzenia, poprawiono błędy itd. Ujednolicono też menu poszczególnych gier, żeby każda zawierała te same opcje. Dla Polaków najważniejszą zmianą jest chyba jednak dogranie polskiego dubbingu do pierwszej części, dzięki czemu całą trylogię można przejść z głosami w naszym języku. Szkoda tylko, że ze zremasterowanego wydania wypadły materiały zza kulis i że nie znalazło się w nim miejsce dla przeznaczonej na PS Vitę Złotej Otchłani. Co prawda wyleciał też obecny w drugiej i trzeciej części komponent sieciowy, ale jego nieobecność to raczej niewielka strata.
Gdybym miał recenzować każdą część z osobna, Fortuna Drake’a dostałaby 8/10, Pośród złodziei 9,5/10, a Oszustwo Drake’a – 7/10. Widać więc, że Uncharted: Kolekcja Nathana Drake’a jest złożona z elementów, które nie zawsze są idealne. To jednak świetna propozycja dla fanów przygodowych gier akcji. Bije na głowę przygody Lary Croft, przede wszystkim ze względu na mających osobowość protagonistów oraz to, że nie próbuje brać się na poważnie. Teraz, kiedy kolekcję można dostać nawet za około 60 złotych, jest to inwestycja jeszcze bardziej opłacalna. Za tę cenę otrzymamy bowiem około 30-35 godzin niezłej zabawy.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Uncharted: Kolekcja Nathana Drake’a / Uncharted: The Nathan Drake Collection
Platformy: PlayStation 4
Producent: Naughty Dog / Bluepoint Games
Wydawca: Sony Interactive Entertainment
Dystrybutor: Sony Interactive Entertainment Polska
Gatunek: przygodowa gra akcji
Premiera: 7 paźdzernika 2015