SIEĆ NERDHEIM:

Główki na karku – recenzja serialu Główka pracuje

Główka pracuje

Czasami zastanawiam się, jak to jest, że format sketch comedy w ostatnich latach miewa takie trudności w znalezieniu odpowiednich odbiorców wśród tak zwanej szerokiej publiczności. Przynajmniej w naszej szerokości geograficznej. Jeżeli nawet w polskiej telewizji pojawiały się jakieś tytuły zrealizowane w takiej konwencji – również produkcji krajowej – nie zagrzewały zbyt długo miejsca w ramówce i spadały w mroki niepamięci. Z tego schematu wyłamał się chyba tylko Robot Chicken, bardzo ewentualnie Mała Brytania, ale można by rzec, że to wyjątki potwierdzające regułę.

Dlatego chyba nie jestem zbyt zaskoczona tym, że właściwie mało kto odnotował moment, w którym na Disney XD pojawił się serial Right Now Kapow – czy (po naszemu) Główka pracuje. I to mimo faktu, że był to owoc współpracy dwóch dużych studiów: Warner Bros. Animation i Disneya. Krótki przegląd paru stron internetowych uświadomił mi jednak, że ze względu na rangę obydwu producentów zapowiedź powstania Główki wywołała w anglojęzycznym światku fanów animacji całą masę wysokich oczekiwań.

Może u niektórych wręcz zbyt wysokich. Rzut oka na recenzje serialu na portalu IMDb wystarczy, żeby mieć całkiem niezłe pojęcie o – dość wąskiej w gruncie rzeczy – skali zarzutów. Od narzekań na rodzaj i poziom prezentowanego humoru, aż po najbardziej absurdalne pretensje o… brak ciągłości fabuły (halo, to jest sketch comedy, do licha ciężkiego) i zbyt brzydką kreskę, bo koprodukcja tak poważnych studiów jak WB i Disney powinna mieć „odpowiedni” wygląd. Nie zdziwiłabym się, gdyby to właśnie takie opinie były jedną z przyczyn, dla których Disney XD anulował Główkę po ledwo jednej serii. A szkoda, bo to całkiem dobry serial jest.

Główka pracuje

Polskie tłumaczenie tytułu trafnie oddaje naturę całej produkcji. Główek – stanowiących podstawowy element łączący fabułę poszczególnych skeczów – jest sześć. Niczym aktorzy, w każdej scence wcielają się w zupełnie inne postacie. Jednak w przeciwieństwie do żywych ludzi, animowanych bohaterów nie dotyczą żadne ograniczenia. Ze skeczu na skecz mogą zmienić wzrost, sylwetkę, wiek. Nawet przypisana im płeć nie do końca musi ich obowiązywać. Tylko kolor skóry i główka zostają te same.

Skoro już ktoś uczepił się warstwy wizualnej, to od niej zacznijmy. W sumie nie do końca rozumiem zarzuty w tej kwestii, jako że chyba już dawno obaliliśmy teorię o tym, jakoby szeroko pojęta estetyka była czynnikiem bezwzględnie decydującym w dziedzinie jakości produkcji animowanych. Owszem, co bardziej konserwatywnych widzów mogą nieco zaszokować jaskrawo kolorowi, humanoidalni bohaterowie o głowach w kształcie cukierka, księżyca czy rożka z lodami, ale… Przecież dziwaczne postacie w animacji też już przerobiliśmy. Łatwiej wymienić to, co nie zostało uczynione do tej pory protagonistą kreskówki niż to, co już doczekało się takiego wyróżnienia. Główka nie jest w tym względzie jakąś straszną ekstremą. Jedyne, o co można mieć trochę pretensji, to fakt, że kreska i projekty postaci w pierwszych odcinkach czasami nie wyglądają na najstaranniejsze – ale z czasem stają się bardziej dopieszczone.

Lekko zwariowane wizerunki bohaterów całkiem dobrze łączą się z wyrazistą paletą barw, w której utrzymana jest strona plastyczna serialu. Dominują żywe, nasycone kolory, najczęściej występujące w dość kontrastowych zestawieniach. Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwość, czy świat ludków o dziwnych łebkach jest dostatecznie odrealnioną rzeczą. Absolutnym apogeum dziwności okazują się być przejścia pomiędzy poszczególnymi skeczami. Powiedzieć, że są zwariowane, to… tak jakby nic nie powiedzieć. Za to można rzucić żartobliwie: „Dzieci! Nie bierzcie LSD! Włączcie sobie przerywniki z Główka pracuje, będzie to samo!” Niby taki detal, a całkiem nieźle buduje specyficzny klimat całości.

Główka pracuje

Gdzieś w głębinach Internetu trafiłam na dość trafne spostrzeżenie dotyczące humoru obecnych seriali animowanych. Jako że ich twórcami w dużej mierze są ludzie wychowani w latach 80. i 90., często wypełniają swoje dzieła nawiązaniami do popkultury tamtych czasów. W efekcie widzowie należący do młodszego pokolenia nie zawsze są w stanie zrozumieć serwowane im żarty, co sprawia, że cała kreskówka nie do końca do nich trafia. Chyba najjaskrawszym przykładem jest – notabene uwielbiany przeze mnie – Zwyczajny serial. Dla odmiany Główka pracuje opiera się zazwyczaj na bardziej rozpoznawalnych odniesieniach, częściej dotyczących regularnie eksploatowanych klisz fabularnych czy gatunkowych niż konkretnych tytułów. A i z kategorii tych ostatnich najczęściej na tapecie lądują popularne baśnie, czyli coś, co kojarzy każdy, niezależnie od wieku. Oczywiście wszystko dzieje się głównie po to, żeby twórcy mogli coś zmienić, przeinaczyć czy w inny sposób postawić na głowie. Zawsze z komicznymi, nieprzewidywalnymi skutkami. Jedyne, czego można być pewnym, to fakt, że wszelkie metody rozwiązywania ekranowych problemów, do których przywykliśmy, nie będą działały tak, jak byśmy tego oczekiwali.

Paradoksalnie, mimo założenia swoistej neutralności pokoleniowej dowcipu, to właśnie on jest rzeczą, która może decydować o dolnej poprzeczce wieku potencjalnych widzów Główki. Część żartów potrafi mocno ocierać się o czarny humor – wprawdzie w wersji dla targetu stacji dziecięco-młodzieżowej, ale jednak. Co nie zmienia faktu, że to wszystko niewiele ma wspólnego z tą cukierkową wizją świata, którą kojarzylibyśmy z nazwą „Disney”. Płyną z niej lekcje może mało pedagogiczne, ale za to bardzo życiowe: ludzie potrafią być dla siebie wyjątkowo podli, uczucia wyższe nie zawsze są priorytetem, mitologizowanie przeszłości to zasadniczo usprawiedliwianie starych grzechów i grzeszków, a cielsko pokonanego potwora porzucone na plaży na pewno przyciągnie stada kruków, że już o unoszącym się nad nim zapaszku nie wspomnę.

Główka pracuje

Na koniec należy wspomnieć o polskiej wersji językowej, która dzięki zgrabnym dialogom Marcina Bartkiewicza i dubbingowi w reżyserii Grzegorza Drojewskiego jest na swój sposób wartością dodaną. Pierwszy z panów zadbał o przyjemny, żywy język, okraszony od czasu do czasu wyjątkowo subtelnymi żarcikami lokalizacyjnymi. Drugi skompletował i udanie poprowadził bardzo sprawny zespół aktorski. Wprawdzie nie udało się w obsadzie uniknąć bardzo osłuchanych głosów, jednego konkretnie, ale… Nasz dubbing nawet w tym nieco słabszym (choć tylko teoretycznie) punkcie poziomem aktorstwa i pewnym komediowym wyczuciem bije oryginał na głowę. Czy może bardziej na główkę? Choć wszyscy dają radę, na szczególne wyróżnienie zdecydowanie zasługuje znany głównie jako prezenter cyklu Polska filmowa Rafał Zawierucha – zwraca na siebie uwagę nie tylko charakterystyczną barwą głosu, ale również sporym wdziękiem, z jakim wciela się w zazwyczaj pociesznego Psa.

Ktoś, kiedyś, gdzieś trafnie podsumował Główka pracuje takim oto zdaniem: „Gdy Disney spotyka Adult Swim”. Szkoda, że ani szereg zalet, ani ogólny potencjał bycia całkiem dobrą alternatywą dla mocno wulgarnych animacji skierowanych do starszego widza, nie pomógł serialowi utrzymać się w ramówkach. Mimo wszystko liczę na to, że ten tytuł nie popadnie w zapomnienie i choć parę osób u nas da mu szansę. Bo warto rzucić okiem na zupełnie nie dziecięcy świat dziwnych główek, gdzie bajki piszą się od nowa, postacie z gier komputerowych próbują się stawiać, a na ścianach wiszą plakaty z napisem „Iconic Rock Poster”.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Right Now Kapow (Główka pracuje)
Produkcja: Warner Bros. Animation, Disney (w Polsce emitowane przez Disney XD)
Typ: Serial animowany
Data premiery: 19.09.2016 (06.03.2017)
Reżyseria w wersji polskiej: Grzegorz Drojewski
Opracowanie i udźwiękowienie wersji polskiej: SDI Media Polska
Obsada: Martyna Kowalik, Izabela Bukowska, Rafał Zawierucha, Michał Konarski, Przemysław Stippa, Katarzyna Kozak i inni.

Podsumowanie
8/10

Nasza ocena

Plusy:
+ wykorzystanie wyrazistej, przyciągającej wzrok palety barw
+ brak skoncentrowania tylko na jednej grupie wiekowej
+ nieoczywisty, czasami niemal czarny humor
+ udany polski dubbing

Minusy:
– kreska i projekty postaci w pierwszych odcinkach bywają nieco toporne
– tylko jedna seria

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Dagmara „Daguchna” Niemiec
Dagmara „Daguchna” Niemiec
Absolwentka filologii polskiej na UWr, co tłumaczy, dlaczego z czystej przekory mówi bardzo potocznie i klnie jak szewc. Niedawno skończyła Akademię Filmu i Telewizji i została reżyserem. Miłośniczka filmu, animacji, dobrej książki, muzyki lat 80. i dubbingu. Niegdyś harda fanka polskiego kabaretu, co skończyło się stustronicową pracą magisterską. Bywalczyni teatrów ze stołecznym Narodowym na czele. Autorka bloga Ostatnia z zielonych.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki