SIEĆ NERDHEIM:

Tłuściutkie burgery – recenzja gry Big Fat Burger

Z pewnością większość z Was lubi niezdrowe, ale jakże pyszne burgery. Tym razem Trefl Joker Line oferuje graczom możliwość znalezienia się po drugiej stronie. To wy będziecie tworzyć wielopoziomowe kanapki ku uciesze klientów. Ale! Najlepszym może być tylko jeden, dlatego musicie uważać, bo inni gracze z pewnością spróbują utrudnić Wam złożenie przepysznego burgera!

W grę możecie zagrać od dwóch do pięciu graczy, ale tak naprawdę im jest ich więcej, tym trudniej i zabawniej, bo gra będzie wymagała od Was więcej planowania i myślenia, mniej będzie też dostępnych zamówień, o które trzeba walczyć. O co w tym wszystkim chodzi?

Po pierwsze rozkładacie obrus do gry. Tak, obrus, dobrze czytacie! Na obrusie rozstawiacie w odpowiednich miejscach karty torów i karty bonusów. Następnie tasujecie karty zamówień/składników i układacie po jednym zamówieniu na pierwszym polu każdego z torów. Następnie rozdajecie graczom po jednym składniku i resztę dzielicie na trzy, powiedzmy że równe stosy – stąd będziemy dobierać składniki (gra kończy się, gdy któryś ze stosów się wyczerpie!) Tasujemy karty specjalne i rozdajemy po dwie graczom, resztę kładziemy rewersem do góry… Instrukcja podaje, że obok obrusu, ale tak naprawdę idealnym miejscem do tego jest jego lewy górny róg. Ważne: karty specjalne są niejawne, natomiast każdy gracz może widzieć składniki innego gracza! Na koniec każdy wybiera kartę swojego gracza i żetony, które będzie układał później na zamówieniach w celu ich zajęcia.

Rozpoczynamy rozgrywkę. Jeśli to możliwe, układamy swój żeton na wolnym zamówieniu (nie możemy tego zrobić w dwóch sytuacjach: jeśli oba nasze żetony zajmują już jakieś zamówienia lub jeśli brakuje wolnych zamówień). Jeśli gracz rozpoczyna turę i na stole nie ma zamówień, wykłada nowe tak, jak na początku gry. Poza tym w czasie swojej rozgrywki możesz wykonać dwie z trzech czynności: dobrać dwa składniki, zrealizować zamówienie, dobrać kartę specjalną. Czyli jeśli dobierzecie składniki i zrobicie zamówienie, nie dobieracie karty specjalnej. Jeśli dobierzecie składniki i kartę specjalną, nie robicie zamówienia, itd. Po złożeniu zamówienia zabieracie je ze sobą jako zapłatę i zbieracie napiwek (zależnie od tego, jak wysoko znajdowało się zrobione przez Was zamówienie, możecie zebrać np. +2 dolary, +2 karty specjalne, +1 dolar/+2 składniki, +1 karta specjalna, +1 składnik – w przypadku dodatkowych dolarów przyda Wam się kartka, żeby to wszystko zapisać!) Pamiętajcie, że nie możecie mieć więcej niż pięciu składników – pod koniec swojej tury wszystkie nadmiarowe należy oddać przeciwnikom.

Żeby nie było za łatwo, na koniec swojej tury każdy gracz przesuwa jedno, wybrane przez siebie zamówienie niżej (czasem, jeśli nie będzie innej możliwości, będzie zmuszony przesunąć swoje!) Zamówienia w końcu mogą wypaść z obrusu, a co za tym idzie – również z gry. Jeśli dane zamówienie było puste, nikt go nie zajął, nie ma problemu. Jednak kiedy któryś z graczy nie zdąży wykonać swojego zamówienia i przepadnie – traci jednego dolara. W instrukcji jest mowa o tym, że „gracz odrzuca jednego dolara ze swojego stosu” – nie bardzo wiadomo, o jaki stos chodzi, bo w grze nie ma czegoś takiego jak monety-żetony. Być może chodzi o karty zrealizowanych zamówień (jako że każde ma swoją wartość), ale łatwiej po prostu wszystko spisywać na kartce i na koniec to policzyć – przynajmniej nic Wam nie umknie!

Nowe zamówienia na stole pojawiają się w taki sposób, że podczas dobierania kolejnych kart składników na niektórych zobaczycie numer (od 1 do 4) w kółku i strzałeczkę. Jest to numer toru. Jeśli wyciągniemy kartę, powiedzmy, z numerem 2, a na torze numer 2 pierwsze pole jest puste, kładziemy na nim tę kartę, obracając tak, żeby pojawiła się tam jako zamówienie. Jeśli pierwsze pole jest zajęte przez zamówienie – nic się nie dzieje i gra toczy się dalej.

Wygrywa oczywiście ten, kto zbierze najwięcej dolarów.

Za pomysł na grę oklaski należą się Mikołajowi Białko, Michałowi Dzięgielowi i Michałowi Ociepce. Mówię o oklaskach, bo gra się co najmniej pysznie. W szerszym gronie rozgrywka staje się naprawdę wymagająca – trzeba planować swoje ruchy, jednocześnie pamiętając, że inni gracze w każdej chwili mogą pokrzyżować nam plany. Gra raczej nie powinna się znudzić, bo każda rozgrywka bardzo się od siebie różni. Do tego całość jest bardzo estetycznie wykonana.

To gra, której trzeba poświęcić sporo skupienia – na planszy ciągle coś się dzieje, do tego trzeba obserwować składniki przeciwników, starać się przewidywać i blokować ich poczynania. To nie tylko ciekawa gra, ale i trening dla naszych szarych komórek. Big Fat Burger ma łatwą i niedługą instrukcję (wspartą przy tym licznymi grafikami), do tego zawiera po jednej karcie pomocy dla każdego gracza, więc w razie potrzeby można szybko zerknąć na małą ściągę w czasie rozgrywki. Z pewnością odnajdą się w tej pozycji zarówno zapaleni gracze, jak i osoby, które przygodę z grami bez prądu chcą dopiero zacząć. Gra jest dobra zarówno dla dorosłych, jak i graczy trochę młodszych, rozgrywki nie są przesadnie krótkie, nie są też długie. Jedyne, co może odstraszać, to fakt, że trzeba na nią trochę miejsca na stole. Ale hej! Jest świetnie wykonany obrus do gry!

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Trefl Joker Line!

Zawartość pudełka:

85 kart zamówień/składników
24 karty specjalne
karta pierwszego gracza
5 kart postaci
5 kart bonusów
5 kart torów
5 kart pomocy
10 żetonów graczy
obrus do gry

Wydawca: Trefl Joker Line
Projektant: Mikołaj Białko, Michał Dzięgiel, Michał Ociepka

8/10

Podsumowanie

Plusy:
+ ciekawa, różnorodna rozgrywka
+ zmusza do myślenia i planowania
+ ciekawa mechanika gry
+ fantastyczne wykonanie
+ obrus do gry 😉

Minusy:
– potrzeba na nią trochę miejsca na stole
– drobna niejasność w instrukcji
– pudełko do gry jest za duże, całość bezproblemowo zmieściłaby się w mniejszym kartonie

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Izabela „Deneve” Ryżek
Izabela „Deneve” Ryżek
Studiowałam archeologię, ale nasze drogi w końcu się rozeszły. Wannabe redaktor, pisarka po godzinach. Bloguję, gram, czytam, oglądam. Prawdopodobnie nie starczy mi życia na nadrobienie papierowo-ekranowych zaległości. Kocham fantastykę, kryminały, thrillery. Gdybym mogła być postacią z gry, byłabym Bulbasaurem.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki