SIEĆ NERDHEIM:

Miłe złego początki, lecz koniec… Recenzja serialu Dom pod Dwoma Orłami

Dom pod Dwoma Orłami – plakat serialu
Dom pod Dwoma Orłami – plakat serialu

O powstawaniu Domu pod Dwoma Orłami mówiono już od naprawdę dłuższego czasu. Realizację zdjęć rozpoczęto w 2019 roku, reżyserował znany między innymi dzięki Małej Moskwie Waldemar Krzystek, a fabuła oparta miała być na wydarzeniach związanych z II wojną światową oraz wynikającymi z niej zmianami na Dolnym Śląsku. To po trosze tłumaczy spore oczekiwania części widzów – do których wliczałam się również ja – wobec tej produkcji. Dom gotowy był w 2021, ale na skutek różnych perturbacji na premierę musieliśmy poczekać aż dwa lata. Czy było warto?

Lato 1997 roku, Wrocław. W poniemieckiej willi – tytułowym Domu pod Dwoma Orłami – mieszkają dziarska jak na swój wiek staruszka Zofia i jej córka, okulistka Helena. Ze stypendium w Stanach właśnie wraca przedstawicielka najmłodszej generacji rodziny, Marianna. Przy okazji przywozi ze sobą narzeczonego, Amerykanina o swojsko brzmiących personaliach Paul Szablewski. Takie samo nazwisko nosił nieżyjący mąż babci Zofii. Czyżby jakaś daleka rodzina? Temat wydaje się intrygujący, jednak wkrótce nikt nie ma czasu na zastanawianie się nad nim: Wrocław właśnie nawiedza powódź, willa zostaje zalana niemal na wysokość pierwszego piętra, a na skutek stresu Zofia dostaje udaru. Gdy woda opada, podczas sprzątania domu Marianna odkrywa skrytkę, a w niej kasetkę z papierami. Wśród nich jest dziennik Lisy Weber, przedwojennej mieszkanki domu. Dziewczyna postanawia zgłębić jej dzieje…

Zaczyna się naprawdę dobrze. Zaczątek opowieści obiecuje ciekawą historię oraz potencjalne sprytne osadzenie jej w polskiej historii, a sekwencje powodzi z dwóch pierwszych odcinków swoim realizmem i smacznie wyważonym napięciem zdają się zjadać na śniadanie mocno (prze)chwaloną netfliksową Wielką wodę. Przyznam się bez bicia, że na tym etapie nawet cieszyłam się na ten serial, a należę do osób piekielnie wybrednych.

Dom pod Dwoma Orłami – kadr z serialu
Dom pod Dwoma Orłami – kadr z serialu

Niestety powyżej trzeciego odcinka robi się gorzej. Pozbawione logiki skoki pomiędzy planami czasowymi – tłumaczone częściowo wspomnieniami majaczącej po udarze Zofii, a częściowo Marianną czytającą zapiski Lisy – utrudniają seans od początku, ale im dalej w las, tym większą męczarnią się stają. W sumie śledzimy równocześnie aż pięć wątków: przedwojenne losy Zofii na Kresach, powojenne Zofii we Wrocławiu, Lisy w Breslau oraz współcześnie Marianki wertującej papiery po Lisie i Paula szukającego polskich korzeni na Ukrainie. Mnogość motywów zawsze niesie ze sobą ryzyko fabularnego chaosu, jeżeli nie zachowa się równowagi w ich prowadzeniu, a tutaj takowej zabrakło. Trudno jest uniknąć wrażenia, że twórcy chcieli za wszelką cenę upchnąć w dziesięciu odcinkach wszystkie aspekty dziejów trzech narodów na zmieniającej się mapie Polski, nie do końca bacząc na zasady konstruowania serialowej akcji. Czego tutaj nie mamy! Nacjonalizmy przeróżne, prześladowania Żydów, czystki etniczne na Kresach, Katyń, wywózki do Kazachstanu, zrabowane przez nazistów skarby, oblężenie Breslau, zaludnianie Ziem Odzyskanych, Niemców tropiących swoją historię w powojennym Wrocławiu…

Szkoda tylko, że lwia część tych zagadnień została potraktowana po łebkach. Zanim zdążymy się w coś bardziej wgłębić, fabuła już pędzi dalej. Czasem to wygląda tak, jakby twórcy skupiali się bardziej na tych wątkach, które mają potencjał na szokowanie – i gotowi są do wyolbrzymienia ich części ponad miarę, aby tylko wycisnąć z widza oburzenie oraz łzy. Ta tendencja osiąga wymiary karykaturalne, bo zdarzają się potencjalnie wstrząsające wątki, które odnajdziemy… jedynie w streszczeniach, podczas gdy sam serial serwuje nam jedynie nadmiernie zawoalowane sugestie. Zresztą niekiedy takie podejście do pokazywania teoretycznie strasznych wydarzeń odbiera im jakąkolwiek powagę. Sceny pogromu Polaków na Kresach Wschodnich nieintencjonalnie przypominają fragmenty horroru klasy B. A to wszystko przy dźwiękach muzyki, która początkowo może się wydawać ładna – ale potem, przesycona jęczącymi wokalizami, staje się toporna i męcząca.

Trudno jest tu przywiązać się do bohaterów i wczuć się w ich sytuację, bo okazuje się, że większość postaci jest boleśnie papierowa. Jedynymi, którzy nie cierpią na tę przypadłość, są starsza Zofia, Jan Liski – mężczyzna, z którym Zofia zamieszkała po wojnie we Wrocławiu i Karl Weber, brat Lisy. W wypadku tego drugiego scenarzystom należy się spory plus za przedstawienie funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa w sposób pozbawiony narosłych wobec tej instytucji przekonań. Pozostali bohaterowie, jeżeli mają jakieś wyróżniające cechy, to zapewne są one efektem wysiłku poszczególnych aktorów. Z drugiej strony trudno jest zbudować rolę, kiedy twoja postać dostaje wyjątkowo mikry „czas antenowy”, a jej funkcją w najlepszym wypadku jest minimalne popchnięcie akcji do przodu lub zostanie czymś w rodzaju mięsa armatniego. Co nie zmienia faktu, że wpływ niektórych person na fabułę został w materiałach promocyjnych wyolbrzymiony. Chyba najbardziej kuriozalnym przypadkiem jest Johannes, ojciec Karla i Lisy, który mimo obecności w czołówce pojawia się dosłownie w jednym odcinku i to nawet niecałym.

Dom pod Dwoma Orłami – kadr z serialu
Dom pod Dwoma Orłami – kadr z serialu

Nie, chwila, jest jeszcze jedna postać, która może budzić emocje, aczkolwiek raczej nie takie, jakich twórcy by oczekiwali. Wspominana już Lisa Weber, przedwojenna mieszkanka tytułowego domu, emancypancko studiująca medycynę i wpisująca się w stereotyp dobrej Niemki, ostatniej sprawiedliwej wśród podnieconych nazizmem rodaków. Taka przynajmniej jest na papierze. W praktyce obserwujemy bohaterkę wyniosłą, butną, do bólu egoistyczną, traktującą brata – jedynego żyjącego krewnego – oraz jego uczucia jak odpadki. W sumie można powiedzieć, że jest osobą toksyczną. Zapewne dlatego za każdym razem, kiedy pannę Weber dotykało jakieś nieszczęście, mruczałam pod nosem: „O i widzisz, to kara za to, jak Karla traktujesz”. Niestety twórcy byli chyba innego zdania, niezbyt subtelnie stawiając ją w fabule w roli postaci pozytywnej. Trochę przeraża mnie fakt, że Dom pod Dwoma Orłami nie jest pierwszym polskim serialem ostatnich lat, w którym bohaterka reprezentująca wręcz szkodliwe zachowania przedstawiana jest jako silna, szlachetna i lepsza od innych.

Jednakże twórcy właściwie niemal za każdym razem, kiedy widzowie zaczynają obojętnieć wobec nieprzekonujących ekranowych wydarzeń, wykorzystują pewien chwyt. Dzieci. Wplątywane w różne wysoce stresujące sytuacje, zagubione, przestraszone… O ile są żywe. Bo nikt nie ma oporów, by eksponować również martwe. Czasem jedynie sugerowane jakimś małym grobkiem, ale niekiedy pokazane wprost, choć w przelotnych ujęciach – zapewne ze względu na dość wczesną porę premierowej emisji serialu. Owe nieszczęsne dziecięta są nieautentyczne w oczywisty sposób, widocznie będąc albo obrazem niedokładnie nałożonym komputerowo, albo tak zwanym mock-upem. Niedostatki technologiczne w połączeniu z ewidentnie zamierzonymi próbami grania na emocjach odbiorcy zawsze w chwilach, gdy fabuła się rozłazi, razem dają dość niesmaczny efekt.

To nie jest wielki spoiler: rozwiązanie wszystkich serialowych zagadek w ostatnim odcinku nie będzie żadnym „grande finale”. Raz, że ta najistotniejsza nie stanowi żadnej niespodzianki, jeżeli potrafi się jako tako łączyć fakty. Dwa, że ogółem prawda nie przynosi tu widzom żadnej satysfakcji. A w dodatku wiele jakoś tam intrygujących wątków pobocznych zostaje wytłumaczonych albo na odczepnego, albo (co gorsza) wcale. Tak, scenarzyści uznali, że to jest świetny pomysł – nawciskać do akcji dużo dziwnych motywów, sugerować ich potężne znaczenie dla fabuły, by na końcu w stylu deus ex machina zamieść je pod dywan. To ja już bym wolała dostać kolejną sztampę, jakieś najbardziej oczywiste wytłumaczenia. Nawet takie, z których teraz bym szydziła na potęgę, że domyślałam się ich od początku. Ale żeby w ogóle jakieś były. A tak to mam wrażenie, jakby Domowi pod Dwoma Orłami zabrakło tego odcinka czy dwóch na porządne dopowiedzenie pominiętych spraw. Relacje rodzin Zofii i Liskiego po wojnie, motywacje Niemców nawiedzających willę w czasach bardziej współczesnych… Wyjaśnienie tych kwestii mogłoby dodać całości trochę autentyzmu.

Dom pod Dwoma Orłami – kadr z serialu
Dom pod Dwoma Orłami – kadr z serialu

Do tego jeszcze coś, na co wpływ miał chyba ktoś inny niż twórcy. Dostajemy historię, która toczy się przy udziale obywateli pięciu państw. Żeby było wiarygodnie, posługują się oni swoimi językami ojczystymi: polskim, niemieckim, rosyjskim, ukraińskim, angielskim. Stosuje się tę konwencję dość niekonsekwentnie, bo na przykład tacy Weberowie między sobą mówią po polsku, ale mniejsza o to. Cały pomysł i tak diabli biorą, bo zamiast dialogów w obcych językach widzowie słyszą aksamitny głos lektora, rozpraszający odbiorcę oraz psujący nastrój. To w ogóle przejaw jakiejś większej, niepokojącej tendencji ostatnich lat – różne polskie stacje w swoich produkcjach i fabularnych, i dokumentalnych obecnie stosują lektora przy kwestiach w językach obcych, podczas gdy kiedyś używały do tego znacznie mniej inwazyjnych napisów.

Te wszystkie wady bolą i denerwują, bo Dom pod Dwoma Orłami miał duży potencjał, a od strony realizatorskiej w większości aspektów prezentuje się solidnie. Dobre zdjęcia, porządna charakteryzacja, ładnie dobrane lokacje oraz plenery, nieoczywista obsada i przyzwoite aktorstwo – nawet biorąc pod uwagę, że często niewiele jest tu do zagrania.

Dom pod Dwoma Orłami – kadr z serialu
Dom pod Dwoma Orłami – kadr z serialu

Pewien polityk powiedział kiedyś: prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, a po tym jak kończy. Jeżeli uznamy, że ta zasada ma zastosowanie również wobec seriali, to Dom pod Dwoma Orłami wystawia sobie złą cenzurkę. Mogło być świetnie, wyszło… jak wyszło. Toteż z pewnym przerażeniem odkryłam, że po premierze ostatniego odcinka średnia ocen tej produkcji na Filmwebie i IMDb wynosiła ponad 7,5 na 10. Nie wiem, ile w tym było efektu szeroko zakrojonej kampanii promocyjnej, a ile tego, że dla pewnej części widowni „ważne wątki historyczne” wystarczą do wychwalania pod niebiosa kulejącego tytułu. Oraz do wiary, że poszarpana, niedopracowana fabuła to decyzja artystyczna, a nie szereg błędów, niegodnych doświadczonych twórców.

SZCZEGÓŁY
Tytuł: Dom pod Dwoma Orłami
Producent: Kosmos Film, Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny, Telewizja Polska
Reżyser: Waldemar Krzystek
Scenarzysta: Małgorzata Kopernik, Waldemar Krzystek
Platforma: telewizja
Gatunek/Typ: serial, historyczny
Data premiery: 1 stycznia 2023
Obsada: Małgorzata Zajączkowska, Agnieszka Mandat, Sonia Mietielica, Karolina Gruszka, Grzegorz Małecki, Karolina Rzepa, Adrian Zaremba i inni.

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
9 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Ewa
Ewa
1 rok temu

W całości zgadzam się z recenzją.

Małgorzata
Małgorzata
Reply to  Ewa
1 rok temu

Zapowiadał się super ciekawie ale z odcinka na odcinek było coraz gorzej
Byłam zawiedziona a szkoda bo temat ciekawy

Justyna
Justyna
1 rok temu

Mi sie podobal. Czekalam z niecierpliwoscia na kolejny odcinek. Lepszy niz obecne Polowanie na cmy

Hello
Hello
1 rok temu

W pełni się zgadzam z ta recenzją. Poza tym nie mam pojęcia po co był ten wątek Otto Hissena(grał go Przemysław Stippa.) W części historycznej ten sam aktor grał Uwe Hagendorfa . W części współczesnej nic nie było wyjaśnione kto to był , po co przyjechał i jakie miał zamiary. Czekałam na jakieś wyjaśnienia i się nie doczekałam.

Anka
Anka
1 rok temu

Nie chcemy, żeby Ukraińcy opowiadali nam naszą historię, a tak jest w tym serialu. Polak Zbyszko wychodzi na gorszego od Ukraińców. A to przecież Ukraińcy dokonali ludobójstwa na narodzie polskim na kresach wschodnich.

Agnieszka
Agnieszka
1 rok temu

Bardzo brakowało mi rozwinięcia historii dotyczącej Zbyszka. Jedyny krewny ocalały unikał kontaktu z matką? Nie wiedział o jej przyjeździe w rodzinne strony? Odwiedzał wuja w szpitalu, a nie chciał spotkać się z matką? Nie rozumiem do końca tego wątku.

Andrzej
Andrzej
1 rok temu

Jako rodowity Wrocławianin od prawie 7dekad, czekałem na ten serial z niecierpliwością. Teraz odczuwam głębokie rozczarowanie.

Anna
Anna
1 rok temu

A nie było martwych, zagubionych, zamarznięych dzieci podczas wojny?

Dagmara „Daguchna” Niemiec
Dagmara „Daguchna” Niemiec
Absolwentka filologii polskiej na UWr, co tłumaczy, dlaczego z czystej przekory mówi bardzo potocznie i klnie jak szewc. Niedawno skończyła Akademię Filmu i Telewizji i została reżyserem. Miłośniczka filmu, animacji, dobrej książki, muzyki lat 80. i dubbingu. Niegdyś harda fanka polskiego kabaretu, co skończyło się stustronicową pracą magisterską. Bywalczyni teatrów ze stołecznym Narodowym na czele. Autorka bloga Ostatnia z zielonych.
O powstawaniu Domu pod Dwoma Orłami mówiono już od naprawdę dłuższego czasu. Realizację zdjęć rozpoczęto w 2019 roku, reżyserował znany między innymi dzięki Małej Moskwie Waldemar Krzystek, a fabuła oparta miała być na wydarzeniach związanych z II wojną światową oraz wynikającymi z niej zmianami...Miłe złego początki, lecz koniec... Recenzja serialu Dom pod Dwoma Orłami
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki