SIEĆ NERDHEIM:

Bieda-punk w sosie słodko-kwaśnym. Recenzja pierwszego sezonu serialu 1983

KorektaKoszmar

1983 cover

Rok 2003, Polska. W ostatnim dwudziestoleciu nad Wisłą dokonał się prawdziwy cud gospodarczy. Naród pod przewodnictwem Partii żyje dostatnio, korzystając ze zdobyczy rodzimej technologii, takich jak przenośne mikrokomputery z ekranem dotykowym (marki Traszka). Kwitnie wymiana handlowa z krajami Dalekiego Wschodu, a rzutka społeczność wietnamskich imigrantów zapewnia nieustanny dopływ wykwalifikowanych pracowników dla rozwijającej się branży technologicznej. Wszystko pod czujnymi oczyma Służby Bezpieczeństwa, Milicji Obywatelskiej oraz Biura Bezpieczeństwa Informacyjnego. Kto wie, gdyby w 12 marca 1983 roku nie doszło do trzech równoczesnych zamachów terrorystycznych w Warszawie, Gdańsku oraz Krakowie, być może nasza ojczyzna byłaby zupełnie inna… I pewnie nie byłaby mocarstwem atomowym.Niestety, niektórzy nie doceniają swojej sytuacji – powielają nielegalnie Harry’ego Pottera i Rok 1984 albo malują antypaństwowe graffiti, zaś inni – zwący się Lekką Brygadą – sięgają po bardziej radykalne środki. Większość młodych ludzi preferuje jednak małą stabilizację, a bunt wyraża chodząc na koncesjonowane, „punkowe” koncerty.

1983 001

Tak zaczyna się pierwszy polski serial wyprodukowany przez Netflix. Niemały zapewne budżet, wybitni polscy aktorzy (Więckiewicz, Chyra, Olszówka), obiecująca młodzież (Olszańska), międzynarodowa obsada, renomowane reżyserki (pod kierunkiem Agnieszki Holland), producenci zza wielkiej wody i zagraniczny scenarzysta… Jak wygląda alternatywna Polska według Joshuy Longa – absolutnego debiutanta w serialowym biznesie (1983 to jego pierwsza telewizyjna produkcja)?

Świetnie dobrano plenery i wnętrza – w pamięć zapadła mi scena w tradycyjnym (nie cyfrowym) archiwum Ministerstwa Zdrowia w trzewiach betonowego molocha z wielkim logo resortu. Kamera jest może nieco zbyt statyczna, ale ujęć i kadrów nie powstydziłby się żaden zachodni rzemieślnik. Sceny filmowane w knajpach Małego Sajgonu mają synthwave’owy sznyt, podbijany na dodatek całkiem strawną (czytaj: nieuciążliwą) muzyką. Bardzo dobrze (choć trochę nachalnie) wypada sekwencja podniosłej mszy za ofiary zamachów zmontowana równolegle z eksploracją podziemnego klubu – siedliska grzechów głównych. Podobnie jest z rekwizytami (niektóre przygotowano niezwykle pieczołowicie) i dekoracjami – twórcy systemu identyfikacji wizualnej alternatywnej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej inspirowali się dokonaniami rodzimych projektantów pokroju Karola Śliwki. Dziwi jedynie, że skoro technologia Made in Poland jest tak zaawansowana, to służby pomykają starymi polonezami i żukami.

1983 002

W tym sztafażu rozgrywa się wielopoziomowa, międzynarodowa intryga. Ale tajemnica trzyma się na sznurku od snopowiązałki – jest kilku wielkich graczy, z których każdy ma swój interes, ale za grosz polotu. Postacie są skrojone z gatunkowej sztancy – właściwie z góry wiadomo, jaką funkcję fabularną będą pełnić. Główny bohater, Kajetan Skowron (Maciej Musiał), świeżo upieczony magister prawa, syn poległych w zamachach, jest kompletnie, ale to zupełnie drewniany. Nie widziałem u niego ani wewnętrznych konfliktów, ani emocji – może w zamyśle twórców miał być taką właśnie marionetką, dającą sobą powodować? Partnerujący mu Artur Więckiewicz w roli inspektora BBI Anatola Janowa próbuje iść tropem twardego detektywa, ale nawet on nic nie zrobi w obliczu słabego scenariusza – demony z przeszłości postaci to śmiech na sali. Miał być jak Deckard z Blade Runnera, a nawet Halskiego nie przypomina, zaś Franzowi Maurerowi niegodzien jest camela odpalać. Moim zdaniem dobrze wypada Grzegorz Wons jako komisarz MO Górski – jako jedyny budzi sympatię i nawet najbardziej czerstwe kwestie potrafi podać naturalnie. Krótki epizod homiletyczny Zbigniewa Stryja w roli biskupa Adamusa jest natomiast aktorską perełką – tak właśnie brzmią kazania usiane glempizmami! Do żadnego bohatera się nie przywiązałem – wszyscy byli jednowymiarowi, pozbawieni poczucia humoru czy odrobiny oryginalności.

Jak wspomniałem, dialogi zbyt często zahaczają o pompatyczność i sztuczność – być może w angielskim scenariuszu to tak nie zgrzyta, ale tłumacz się nie postarał – wszyscy mówią literacką polszczyzną, gdzieniegdzie wrzucając wulgaryzmy. Teksty nie są mówione, tylko deklamowane, brak w nich emocji, mają okropne tempo – zwykle za szybkie – przez co nie mogą wybrzmieć. Wszystkie informacje odnośnie akcji podawane są bez zniuansowania, subtelności – widz dostaje dialogowym obuchem. Najbardziej uszy więdną przy kwestiach (szczególnie anglojęzycznych) generała Kazimierza Świętobora, granego przez Mirosława Zbrojewicza w operetkowym, błękitnym mundurze.

1983 003

Postacie – tak dygnitarze, jak dysydenci – gęby mają napchane frazesami – przez wszystkie przypadki odmieniają słowa Ojczyzna, Naród, Historia, Partia, masy, prawo, wola, sprawiedliwość, ofiara, dusza, patriotyzm, obywatele, odkupienie, zbawienie, zemsta. Nie oszczędzono nawet skoncentrowanej patetycznej pigułki w postaci Wielkiej Improwizacji. Cała tożsamość Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej AD 2003 zbudowana jest na kulcie zmarłych i symbolice opiekuńczej Partii. Może tak właśnie wygląda „kompleks polski” w oczach Amerykanina? Jeden z obcokrajowców rozdających karty w intrydze podsumowuje to tak – „ukarani przez geografię, przechytrzeni przez ludzi potężniejszych od was”; czyżby to porte parole twórcy?

Akcja rozwija się ślamazarnie – w czwartym odcinku tempo drastycznie spada, jakby zabrakło materiału na więcej. Do finału dotrwałem jedynie z racji recenzenckiej rzetelności. Niestety, fabuła jest prowadzona tak, by pojawił się kolejny sezon, większość wątków nie zostaje zatem rozwiązana. Było mi wszystko jedno, kto ostatecznie wygra, a już losy głównego bohatera nie obchodziły mnie kompletnie. Gdyby nie wysokie stężenie nagich piersi w obiektywie i „kurew” w dialogach, byłaby to produkcja strawna – i może interesująca – dla młodszych odbiorców. 1983 to przeciętny serial zostający w tyle za Opowieścią Podręcznej czy Człowiekiem z wysokiego zamku – twórcom chyba brak warsztatu, by dorównać tym inspiracjom. Zamiast political fiction w cyberpunkowym sosie wyszedł bieda-punk w sosie słodko-kwaśnym.

Szczegóły:

Tytuł oryginalny: 1983
Produkcja: Netflix
Twórca, scenariusz: Joshua Long
Reżyseria: Agnieszka Holland, Kasia Adamik, Olga Chajdas, Agnieszka Smoczyńska
Występują: Maciej Musiał, Robert Więckiewicz, Michalina Olszańska i inni
Typ: Serial
Gatunek: political fiction, social fiction, rzeczywistość alternatywna, thriller
Data premiery: 30.11.2018

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Adrian
5 lat temu

Odbiłem się po drugim odcinku, a pierwszy zapowiadał się całkiem fajnie.

Marcin „Martinez” Turkot
Marcin „Martinez” Turkot
Jestem geekiem trzydziestego któregoś poziomu, a także niepoprawnym fanboyem Supermana. W magisterce pisałem o związkach komiksu superbohaterskiego z mitami. W życiu zajmowałem się redagowaniem czasopisma o grach fabularnych i planszowych, tłumaczeniami gier, moderowaniem forów, pisaniem tekstów dla największego polskiego portalu internetowego oraz do "Tygodnika Powszechnego". Obecnie pracuję w reklamie. Uwielbiam komiks, w szczególności frankofoński, oraz animacje wszelakiego rodzaju (może poza anime, na którym się nie znam). Od ponad 20 lat gram w erpegi. Na gry komputerowe nie starcza mi już czasu...
<p>Plusy:<br /> + niezłe ujęcia<br /> + dobrze dobrana scenografia<br /> + ciekawe spojrzenie na Polaków</p> <p>Minusy:<br /> - słabe dialogi<br /> - drewniani aktorzy<br /> - nudna intryga<br /> - bezbarwne postacie</p> Bieda-punk w sosie słodko-kwaśnym. Recenzja pierwszego sezonu serialu 1983
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki