SIEĆ NERDHEIM:

Droga od zboczonego rozrabiaki do jeszcze bardziej zboczonego nauczyciela. Recenzja mangi Great Teacher Onizuka – Nowa edycja. Tom 1

GTO: Great Teacher Onizuka. Tom 1 – Okładka

Styczność z serią Great Teacher Onizuka miałam pierwszy raz w podstawówce dzięki uprzejmości mojej starszej kuzynki. Kupowała wtedy wszystko, co pojawiało się na rynku, a jako że byłam mocno zainteresowana mangą, dzieliła się ze mną wszystkim. Love Hina, Nie, dziękuję czy mniej lub bardziej sprośne yaoice nie były mi wówczas straszne! To iż te tytuły niekoniecznie były przeznaczone dla dzieciaka w moim wieku to już inna kwestia. W każdym razie GTO pamiętam jako mangę, którą czytałam potajemnie z dala od wzroku rodziców z uwagi na treści erotyczne, co miało wtedy swój urok. Najchętniej sama bym ją miała na swojej półce, jednak mój młody wiek oraz pusty portfel dość skutecznie odwiodły mnie od tego pomysłu. 

Odkąd zaczęłam zarabiać, polowałam wiec na mangową wersję GTO, choć brutalna rzeczywistość szybko wylała na mnie kubeł zimnej wody. Za komplet, składający się z 25 tomów, trzeba było zapłacić średnio około 900-1000 zł. Posiadanie fizycznej wersji GTO stało się więc nieosiągalnym marzeniem. Szczególnie że przez lata wydawnictwo Waneko zarzekało się, że nigdy przenigdy nie wyda ponownie przygód Onizuki. W fandomie ponowne wydanie GTO było równie niemożliwe, co kiedyś możliwość wydania Jojo w Polsce (co jak wiemy, dzięki JPFowi stało się faktem ponad rok temu). Aż tu nagle pewnego dnia jak grom z jasnego nieba spadła informacja o reedycji! A myślałam, że już nic mnie nie zdziwi jeśli chodzi o polski rynek mangowy. Czy zderzenie z nostalgią skończyło się w moim przypadku pozytywnie? I tak, i nie.

Zacznijmy wiec od głównego bohatera tej historii – 22-letni były (?) członek gangu motocyklowego Eikichi Onizuka marzy o wielkiej karierze w Tokio oraz o staniu się „kimś”. Aby to osiągnąć, dostaje się na lewo do byle jakiej uczelni (w sumie trudno mi nawet powiedzieć, czy ją skończył, czy też nie) oraz dorabia sobie na placach budowy. Poza ambitnymi celami ma również bardzo wymagające wymagania co do swojej kariery zawodowej: pracować zamierza najlepiej w telewizji, otoczony gwiazdami, z zarobkami przekraczającymi 10 mln jenów rocznie, do tego finansowanie różnego typu działalności klubowej z budżetu firmy… Kto by nie chciał tak żyć? Niestety, żadna z 35 firm, do których aplikował, nie przyjęła go do pracy, przez co dni mijają mu leniwie na graniu w Pachinko, jeździe motorem bez celu czy na podglądaniu majtek japońskich nastolatek. Wspomniałam już może, że Eikichi jest erotomanem? W każdym razie pewnego dnia, z powodu dość absurdalnej sytuacji, postanawia odmienić swoje życie i zostać przykładnym nauczycielem. W końcu to taka łatwa praca: codziennie ogląda się prześliczne dziewczęta w za krótkich spódniczkach, płaca jest wysoka, a wyzwań mało. Nauczanie dzieciaków? Łatwizna, wystarczy czytać z podręcznika. Co w tym planie może pójść nie tak?

Jak się okazuje: dosłownie wszystko. Jest to jedna z rzeczy, które od razu przyciągają do tej mangi. Poza przekrojowym przedstawieniem społeczeństwa japońskiego w latach 90. XX wieku pokazuje uroki i cienie pracy nauczycielskiej. W mocno krzywym zwierciadle i z podkręconym absurdalnym humorem, ale pod tą zewnętrzną warstwą komizmu można dostrzec problemy i dramaty, z którymi zmagają się zarówno uczniowie jak i nauczyciele. Onizuka pierwotnie miał na celu tylko i wyłącznie wyrywanie naiwnych licealistek, choć już w pierwszym tomie widać przebłyski czekającej na niego zmiany podejścia związanej ze szczerą chęcią, by pomóc swoim uczniom odnaleźć własną drogę życiową. Na przekór dorosłym i narzuconym odgórnie konwenansom. Przez to  „metody wychowawcze” naszego wychowawcy są dość… Niekonwencjonalne, choć to chyba zbyt delikatne słowo opisujące straszenie dzieciaków śmiercią z ręki gangu motocyklowego. Z drugiej strony zachowania niektórych wychowanków również są szokujące (jak plucie na dorosłą osobę w przeświadczeniu, że i tak nauczyciel nie może w żaden sposób zareagować z uwagi na organizacje rodzicielskie czy komisje edukacyjne), choć niestety o niektórych z nich słyszy się również i w obecnych czasach. Co tu dużo mówić, Onizuka wpadł w niezły klops, ale skrycie przyznaję, że zasłużenie z uwagi na jego nieczyste intencje. Niech się trochę chłop napracuje, nauczyciele zasługują w końcu na szacunek!

Skoro już o nieczystych intencjach mowa, w GTO aż roi się od zboczeńców. Normalnie gdzie się nie spojrzy, jest się świadkiem sceny (co najmniej) dla odbiorcy +16. Z jednej strony jestem w stanie częściowo przymknąć oko na niektóre kontrowersyjne fragmenty z uwagi na specyfikę gatunku, jednak jedno trzeba przyznać tej mandze – pod względem erotyki zestarzała się naprawdę paskudnie. Niestety, celowe podglądanie majtek licealistek w miejscach publicznych i inne formy molestowania seksualnego należą do normy. Jeśli jesteście szczególnie uczuleni na ten aspekt, radzę nie zabierać się za historię Onizuki. Szkoda nerwów. Szczególnie że na rynku znajdzie się kilka mang, które przykładają większą wagę do zgody postaci na dane zachowanie seksualne.

Odnośnie warstwy artystycznej, to cóż… Na pierwszy rzut oka widać, że to starsza manga. Jednak w moim odczuciu kreska dodaje tej serii sporo uroku oraz dzięki niej da się poczuć klimat tamtych czasów. Zabrzmi to może jak obraza (ale nią nie jest!), lecz dawno nie widziałam tak bardzo zaśmieconej, brudnej i przepoconej scenerii jak w GTO. „Niesamowite” doznania wizualne w trakcie lektury gwarantowane.

Wydawnictwo Waneko przyłożyło się do jakości swojej pierwszej reedycji. Powiększono format, odświeżono tłumaczenie oraz dorzucono zabawne pocztówki dla prenumeratorów. Mimo to odniosłam wrażenie, jakby tak ważne dla fandomu wydarzenie zostało trochę odsunięte na dalszy plan. Głównie za sprawą nieobecnej dodatkowej reklamy. Mam nadzieję, że nie wpłynie to na gorszą sprzedaż i w przyszłości doczekam się ponownego wydania innych tytułów od Waneko.

Great Teacher Onizuka zdecydowanie nie jest mangą dla każdego. Czy mimo to warto się za nią zabrać? Sądzę, że można jej dać szansę. Pomijając kontrowersyjne treści, zawiera w sobie niepowtarzalny klimat Japonii z lat 90., uniwersalne ujęcie pracy nauczycielskiej oraz ciekawych bohaterów, próbujących odnaleźć się w trudnej rzeczywistości, w jakiej przyszło im żyć. Just Great!

SZCZEGÓŁY
Tytuł: Great Teacher Onizuka – Nowa edycja. Tom 1
Autor: Toru Fujisawa
Wydawnictwo: Waneko
Tłumacz: Aleksandra Watanuki, Mateusz Łukasik, Amelia Lipko
Gatunek: shōnen, ecchi
Data premiery: 2021-07-21
Liczba stron: 188
ISBN: 9788382420500

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Styczność z serią Great Teacher Onizuka miałam pierwszy raz w podstawówce dzięki uprzejmości mojej starszej kuzynki. Kupowała wtedy wszystko, co pojawiało się na rynku, a jako że byłam mocno zainteresowana mangą, dzieliła się ze mną wszystkim. Love Hina, Nie, dziękuję czy mniej lub bardziej...Droga od zboczonego rozrabiaki do jeszcze bardziej zboczonego nauczyciela. Recenzja mangi Great Teacher Onizuka – Nowa edycja. Tom 1
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki