Miasto ukryte pośród piasków pustyni, sen mieszający się z jawą, legendarny mistrz uczący swego wiernego padawana, piękny książę, pałacowe intrygi, wojna wisząca na włosku oraz potwór grasujący nocami po mieście. Brzmi jak kawał porządnej przygody okrytej płaszczykiem tysiąca i jednej nocy? Brawurowej akcji jest niewiele, ale za to jaka ciekawa z tego wycieczka turystyczna!
N. K. Jemisin na naszym rynku wydawniczym pojawiała się już od pewnego czasu. Jednak to dopiero cykl o Pękniętej Ziemi przyniósł jej popularność i uznanie. I nie ma się czemu dziwić, bo autorka w swojej ostatniej serii zaprezentowała niezwykły świat oraz całą masę świetnych, zaskakujących i nieszablonowych pomysłów – znacznie wyróżniając się na polu fantastyki. Jemisin wcześniej dała się poznać dzięki dwóm innym cyklom. Wydany trzy lata wcześniej Zabójczy Księżyc – otwierający dylogię Sny o krwi – nie dorównuje Piątej porze roku, ale odnaleźć w nim można kilka pomysłów, które autorka wykorzystała i rozbudowała w następnym cyklu.
Jednym z nich z całą pewnością jest sposób prezentacji miejsca akcji, opierający się na prostej zasadzie: „a teraz idź i radź sobie sam”. Jemisin wrzuca nas do fantastycznego świata funkcjonującego zgodnie ze społecznymi hierarchiami, nietypowym systemem magicznym oraz religijnymi doktrynami. My zaś lądujemy tam bez przewodnika, broszury biura podróży czy nawet rozmówek tutejszo-tamtejszych – a oczywiście wszystkie istotne elementy noszą tradycyjne lokalne nazewnictwo, w którym początkowo trudno się odnaleźć. Chociaż jest to męczące, a nawet zniechęcające, ma w sobie pewien urok. Jemisin tak lubująca się w tworzeniu nowych i zarazem autentycznych światów, nie zniża się do tłumaczenia zasad ich działania. Nowa rzeczywistość jest dla niej czymś oczywistym, a przenoszenie jej na język naszego świata byłoby uwłaczające i zabiłoby całą niepowtarzalność. Dlatego gdy zagłębiamy się w historie spod pióra pisarki, przypada nam często rola trochę nieogarniętych turystów. Nie rozumiemy w pełni zasad rządzących miejscem przedstawionym. Możemy go odkrywać, obserwować i badać, ale nigdy nie będzie nam dane w pełni zrozumieć tradycji tej krainy. Z całą pewnością taka wycieczka to pouczające przeżycie.
Gujaareh to państwo-miasto znajdujące się pośród piasków pustyni, w świecie, gdzie Księżyc jest bóstwem, a głównym źródłem magii są emocję wytwarzane podczas snów – nawet tych nieprzyzwoitych. Ehiru jest doświadczonym zbieraczem – ponurą wersją Wróżki Zębuszki, która odwiedza ludzi podczas spoczynku, by wysłać ich duszę do krainy snów. Zbierana przez niego tzw. senna krew jest główny paliwem licznych zaklęć i niezwykle pożądanym towarem o wyjątkowej wartości sakralnej. Jego podopiecznym jest Nijiri, początkujący zbieracz zapatrzony i całkowicie oddany swojemu mentorowi. Nie jest to jedna subtelna znajomość przypominająca relacje między Anakinem a Obi-Wanem. Mężczyzn łączy więź oparta na przyjaźni, braterstwie, bliskości oraz miłości nie tylko platonicznej, ale niemal seksualnie intymnej. Sunandi jest natomiast dyplomatką i szpiegiem na dworze księcia. Uwodzi go, obserwuje i analizuje jego zachowania. Wszystko po to, by zdobyć cenne informacje dla swojego kraju. Gdy drogi tej trójki się krzyżują, na jaw wychodzą długoletnie pałacowe intrygi, korupcja oraz zepsucie mające doprowadzić do krwawej wojny. Na domiar złego zdeprawowany i wysysający życie potwór z legend grasuje po mieście, zamieniając mieszkańców w wysuszone mumie.
Jemisin tak bardzo skupiła się na świecie przedstawionym, że to wokół zasad jego działania kręci się cała fabuła. W Zabójczym Księżycu niewiele jest akcji, intryga nie jest ani trochę przewrotna i jej rozwiązanie szybko wychodzi na jaw, a bohaterowie większość czasu spędzają na rozmowach i rozważaniach. Dostajemy nieustanne ekspozycje relacji między postaciami oraz uwarunkowane kulturowo sposoby postrzegania świata. Fabuła Zabójczego Księżyca stanowi w zasadzie wielki zderzacz poglądów. Jemisin nieustanie konfrontuje przekonania i ideologie, a obrywa się przy tym niemal każdemu. Pod tym względem najciekawiej wypadają drobne momenty, w których na bańce kulturowych przekonań bohaterów pojawiają się kolejne rysy. Pojedyncze dialogi czy gesty powoli wpływają na postaci. Całą resztę stanowią prezentacje bohaterów oraz analiza ich uczuć podszytych odrobiną religijnego fanatyzmu. Łatwo doszukać się w tym lekcji, której pragnie udzielić nam Jemisin.
Wiele z pozostałych elementów pozostawia ledwo zarysowane, sprawiając, że otrzymujemy dość monotematyczne fantasy w ładnym opakowaniu. Czarny charakter jest zły, bo tak i już, intryga jest niezwykle prosta i nie robi żadnego szczególnego wrażenia, po drodze nie czeka na nas zbyt dużo zaskoczeń, a wszystkie wątki rozwiązują się za łatwo i w pośpiechu. Ozdobnikami historii są natomiast religijne cytaty i mądrości na początkach poszczególnych rozdziałów oraz interludia przedstawiające zarys mitologii – dowodzące, że Jemisin do tworzenia swoich światów naprawdę się przykłada, a nas sprawnie i przekonująco w nie wciąga.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Zabójczy księżyc
Wydawnictwo: Akurat
Autor: N. K. Jemisin
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Data premiery: 15.01.2014
Gatunek: Fantastyka