Jak nazwać tę publikację. Artbook? Nie całkiem, nie w kontekście tego, z czym kojarzy się artbook dowolnemu konsumentowi książek tego typu. Myślimy raczej o obrazach, szkicach, niedokończonych rusunkach, projektach tworzonych na papierze. Tymczasem żeby uznać Alien vs Predator The Creatures Effect of ADI za artbooka, trzeba spojrzeć na cząstkę art szerzej i przyznać, że animatronika to również sztuka.
Wydana w 2004 roku przez Design Studio Press książka autorstwa Aleca Gillisa i Toma Woodruffa (obaj są specjalistami od efektów specjalnych i aktorami, obaj pojawili się w filmie Alien vs Predator) skupia się bardziej na „making of” niż „the art of” i zapewnia doskonałe źródło wiedzy na temat powstawania AvP od strony technicznej. 128 stron poświęconych wyłącznie dwóm bohaterom filmu obfituje w szczegółowe informacje o procesie tworzenia ruchomych modeli obcych (obu obcych). Narratorzy mają poczucie humoru (w ilu książkach tego typu znajdziecie żarciki zgrabnie wplecione w tok wypowiedzi i chwilami tak suche, że nie powstydziłby się ich najbardziej sarkastyczny z waszych znajomych?), dystans do siebie i swojej pracy, zwracają uwagę odbiorców na rzeczy, które nie przyszłyby do głowy nikomu poza bezpośrednio zaangażowanymi osobami (wow, Królowa naturalnych rozmiarów, rusza się jak żywa! A co właściwie trzeba było zrobić, żeby poruszała się sama i wyglądała jak należy?).
Wydanie to pod
Po wcale nie krótkim wstępie następuje przedstawienie narratorów. Nie tyle zapis biograficzny, ile te fragmenty życiorysu, które bezpośrednio wpłynęły na zaistnienie narratorów w świecie efektów specjalnych i doprowadziły ich do pracy nad AvP.
CG czy nie CG? Oto jest pytanie! Czyli o zaletach animatroniki i o miłości specjalistów od efektów specjalnych do prawidłowo zastosowanego CG. Jak się okazuje, mimo tej miłości w AvP efektów CG jest niewiele. Dominują modele naturalnej wielkości, wykonane z różnego rodzaju materiałów (np. silikonu) oraz aktorzy noszący skóry obcych. Skóry z plastiku i silikonu, pomalowane, ułożone, przyklejone do człowieka dla bardziej realistycznego efektu ruchu. Zalety są różne. Po pierwsze modele i ciała obcych rzeczywiście znajdują się na planie filmowym, a to pozwala aktorom na bezpośrednią interakcję (oraz interakcję między modelami a całością otoczenia). Gra zmienia się w zależności do tego, czy człowiek widzi przed sobą zieloną kulkę na kiju, czy w pełni uzbrojonego Predatora naturalnej wielkości. Co więcej reakcje na ruch modelu czy aktora ukrytego w silikonowej powłoce występują w czasie rzeczywistym i pojawia się dialog ciał – rzecz nie do wykonania przy efektach komputerowych dodawanych oddzielnie.
Autorzy zwracają uwagę, że praca nad modelami i kostiumami-skórami jest w swojej istocie rzeźbiarstwem. Widzowie są w stanie rozpoznać różnicę między rzeczywistym obiektem a animacją komputerową, nawet jeśli nie do końca zdają sobie z tego sprawę. CG jest dopełnieniem animatroniki i pomocą w realizacji scen niemożliwych do wykonania jedynie przy użyciu modeli.
Zmiany wprowadzane w wyglądzie obcych, szczególnie w Predatorze (który nota bene ma na imię Scar i miał być bardziej sympatyczny niż wszyscy jego pobratymcy – tak, tego chcieli twórcy filmu) są wymienione i krótko omówione. Pojawia się też rozdział, w którym znajdują się rysunki, projekty 2D i szkice, a nie jedynie fotografie modeli.
Widać ogromny wysiłek włożony w przygotowanie wszystkich modeli, bardzo dużo zdjęć, podział rozdziałów – najpierw informacje i tekst z ledwie kilkoma zdjęciami tu i tam, później jedynie fotografie obrazujące pracę i proces twórczy. Projekty, rzeźbienie, budowanie (tak powłok, jak wnętrza animatroników), malowanie i wykańczanie. Wszystko to jest dokładnie omówione, każdemu z tych zagadnień poświęcono oddzielny rozdział.
Na końcu znajduje się też krótszy rozdział o problemach po skończeniu pracy nad modelami i kostiumami (część nie dotarła na plan, trzeba było dorabiać na miejscu). Walka z czasem od samego początku (tylko 5 miesięcy na zrobienie wszystkich animatroników, zaczynając od projektów). Znajduje się tam również fragment poświęcony Tomowi Woodruffowi i jego pracy w kostiumie Predatora.
Ciekawostka, której nie znajdziemy na polskiej stronie Wikipedii: animatronika to słowo pierwotnie stworzone przez Disneya do określenia atrakcji w Disneylandzie, „animatronics” od „animation through electronics”.
NASZA OCENA
Podsumowanie
Plusy
+ charakter autorów ujawnia się w narracji
+ bardzo dużo informacji, BARDZO dużo
+ i bardzo dużo zdjęć
+ płynna i przyjemna narracja
+ żarciki i specyficzna lekkość wypowiedzi
+ tzw. artist profile, czyli garść informacji o artyście pracującym nad danym projektem
Minusy
– białe litery na czarnym tle mogą męczyć wzrok