SIEĆ NERDHEIM:

Chwytamy Pana Boga za nogi i właściwie co dalej? Recenzja książki Upadek Hyperiona.

Krzyżokształt w piersi księdza Paula Dure

Akcja Upadku Hyperiona dzieje się bezpośrednio po poprzedniczce – Hyperionie. Poznałem dalsze losy bohaterów znanych nam dobrze z pierwszej części, a także dostałem szersze spojrzenie na TechnoJądro i zmagania z Wygnańcami. Nie ma żadnego przeskoku czasowego, w związku z czym momentalnie odnajdujemy się w znanych nam realiach i okresie. Tym razem nie dostaniemy jednak opowieści pielgrzymów. Powieść staje się tradycyjną kontynuacją bez żadnych wstawek. Za interludia służą tu rozdziały dotyczące przewodniczącej Senatu i jej asystenta.

Dużo się dzieje na Hyperionie i poza nim. Każdy wątek z pierwszej części jest kontynuowany. Wszystko się rozwija i najczęściej, jak to się rzecz w takich wypadkach miewa, komplikuje. Fabuła jest poprowadzona naprawdę dobrze i nie można narzekać na nudę w żadnym momencie książki. Równie dobrze jak zmagania z Wygnańcami przedstawia się część dotycząca tytułowej planety. Nadal niestety występują cięższe narracyjnie momenty, które trzeba w głowie przerobić kilka razy, aby uzyskać sens tego, co właśnie przeczytaliśmy, ale nie jest to jakoś szczególnie męczące. Część wątków zostaje wyjaśniona dopiero w dalszych kontynuacjach.

Meina Gladstone, ledwo wspomniana wcześniej przywódczyni, teraz wysuwa się na pierwszy plan. Na początku kwestionowałem jej decyzje, ale potem, gdy okazało się, jakie są jej prawdziwe intencje, wręcz stałem za nią murem. Jeśli chodzi o pielgrzymów, to mój ulubiony poeta (Martin Silenius) jest dalej niezawodny w momentach swoich występów, ale – ku mej rozpaczy – schodzi na dalszy plan. Jego kosztem czas w Upadku dostaje za to Fedmahn Kassad. Właściwie wszystkich „weteranów” cyklu mógłbym omówić w ten sposób, bo każdy z nich wywołuje u mnie jakiejś emocje, ale nie chcę, aby ta recenzja rozrosła się do niepotrzebnych rozmiarów. Poza tym są to ostatecznie decyzje autora, które zresztą w ogólnym rozrachunku wychodzą tytułowi na dobre. Starzy znajomi zostali tutaj pogłębieni i rozwinięci. Poznałem ich lepiej i rozumiem ich decyzje. Więzi między nimi zacieśniają się albo (w niektórych przypadkach) rozluźniają zupełnie na skutek pewnych wydarzeń i tworzą odrębne, samodzielne wątki.

Bohaterem pobocznym, który zasługuje na uwagę czytelnika, staje się także John Keats, pełniący rolę łącznika między ludzkością a pielgrzymami. Częściej pojawia się także Dzierzba – tajemnicza, nieodgadniona istota będąca dla niektórych wcieleniem Boga. Także gabinet Gladstone i jej przeciwnicy polityczny zyskują trochę miejsca w książce i dobrze na tym ona wychodzi. Pojawia się także paru innych bohaterów pobocznych, którzy dodają powieści kolorów i różnorodności. Na pewno nie mogę na nich narzekać.

W zakresie stylu dostajemy to, co znamy z rozdziałów Hyperiona dotyczących podróży. Czyli: nie doświadczymy tutaj żadnej finezji językowej, jakichkolwiek rozbudowanych metafor czy poetyckich ujęć. Nie mogę powiedzieć, żeby to było coś warsztatowo wybitnego albo chociaż zwracającego szczególną uwagę. Ot, dobrze napisana powieść bez mankamentów, ale i niebudząca zachwytu pisarską techniką. Zresztą myślę, że po książce o tym charakterze nikt nie spodziewa się wyszukanego stylu.

Sceneria trochę się nam powiększa i poznajemy kilka nowych miejsc, w tym lokację, którą nazwałbym alternatywnym planem rzeczywistości, ale czym on dokładnie jest, to musicie odkryć sami. Dodam tylko, że pełni ona szalenie istotną rolę w zwieńczeniu powieści i jest naprawdę intrygująca. Zwiedziłem także Grobowce Czasu, w większym stopniu niż to miało miejsce do tej pory i nie zawiodłem się tym, co autor tam zaserwował. Zwłaszcza Pałac Dzierzby zawiera wiele niespodzianek.

Książka znów kończy się, właściwie nie kończąc, tylko zostawiając miejsce na rozwój w kolejnych tomach. Ale trzeba przyznać, że kilka tajemnic zostało tutaj wyjaśnionych, a parę wątków ostatecznie zamkniętych. Mimo wszystko pozostałem z uczuciem niedosytu i ono stanowiło największą motywację do tego, abym sięgnął po Endymiona, czyli trzeci tom sagi.

Upadek Hyperiona jest książką, po którą po prostu obowiązkowo trzeba sięgnąć, jeśli przeczytaliście pierwszą część. Nie ma tu mowy o żadnym rozczarowaniu w jakiejkolwiek kwestii. Jest to bardzo solidna, dobrze poprowadzona kontynuacja, która w żadnym momencie ani się nie dłuży, ani nie nudzi. Nie zawsze wszystko za pierwszym razem da się zrozumieć, zwłaszcza że w niektórych momentach pojawiają się pojęcia z astrofizyki. Nie powinno to jednak w żadnym wypadku nikogo zrażać, gdyż są to zagadnienia bardzo dobrze wprowadzone, co dobrze świadczy o kunszcie autora. A jeśli nawet ktoś by narzekał na trudność w zrozumieniu tych terminów, to jest to tylko łyżka dziegciu w beczce miodu zalet powieści.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł polski: Upadek Hyperiona
Tytuł oryginalny: The Fall of Hyperion
Wydawnictwo: Mag
Autor: Dan Simmons
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Gatunek: science-fiction
Liczba stron: 612
ISBN: 978-83-7480-584-1

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Niepoprawny optymista, do tego maniak fantastyki. Czyta i kupuje kompulsywnie wiele książek. Gra we wszelakie tytuły (przede wszystkim RPG, strategie, można tu też wymienić parę innych gatunków). Nie patrzy na datę wydania danego dzieła i pochłania wszystko, co ma na swej drodze. Przekroczył magiczną trzydziestkę. Po cichu liczy, że go ominie kryzys wieku średniego.
Akcja Upadku Hyperiona dzieje się bezpośrednio po poprzedniczce – Hyperionie. Poznałem dalsze losy bohaterów znanych nam dobrze z pierwszej części, a także dostałem szersze spojrzenie na TechnoJądro i zmagania z Wygnańcami. Nie ma żadnego przeskoku czasowego, w związku z czym momentalnie odnajdujemy się w...Chwytamy Pana Boga za nogi i właściwie co dalej? Recenzja książki Upadek Hyperiona.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki