SIEĆ NERDHEIM:

Żadnych pogrzebów – recenzja książki Królestwo kanciarzy

Królestwo kanciarzy

Czas wrócić na ulice Ketterdamu i znowu przyjrzeć się losom bohaterów, którzy właśnie dokonali niemożliwego – nie tylko włamali się do Lodowego Pałacu i uwolnili zamkniętego tam więźnia, ale też uciekli w jednym kawałku. Ten wyczyn miał przynieść im nie tylko sławę, ale też morze pieniędzy, tak potrzebnych do zrealizowania marzeń i celów, które skłoniły ich do udziału w tej straceńczej misji. Problem w tym, że… nie wszystko poszło tak, jak zaplanował sobie Kaz, w efekcie czego ekipa zostaje nie tylko bez nagrody, ale jeszcze jej szeregi zostają mocno osłabione na skutek porwania jednej osoby. Pozostali mają tydzień na uwolnienie zakładniczki lub wymianię jej na uwolnionego z Pałacu więźnia, w przeciwnym wypadku odzyskają przyjaciółkę w stanie mocno uszkodzonym i niejednolitym.

Tym razem bohaterowie muszą walczyć na własnym podwórku, znajome zaułki Ketterdamu staną się zdecydowanie mniej przyjazne, przyjaciele mniej oddani, a wrogowie jeszcze bardziej zawzięci i zdeterminowani. Kaz musi opracować jeszcze bardziej skomplikowany plan, wziąć pod uwagę jeszcze więcej zmiennych i zmierzyć się z jeszcze większą liczbą przeszkód niż dotychczas. Tak się bowiem składa, że przeciwko niemu stanie nie tylko zdradziecki kupiec, Van Eck, ale również inni przeciwnicy, wyczuwający jego słabość i liczący na zysk, który miałaby przynieść klęska Brekerra i jego ekipy. Chłopak przez lata stał się dla wielu ludzi zbyt dużym zagrożeniem, za bardzo rosnąc w siłę i za mocno zachodząc niektórym za skórę, by nie wykorzystali nadarzającej się okazji. Teraz przyjdzie czas wyrównania wielu rachunków i skrupulatnego rozliczenia poniesionych strat. Warto zaś pamiętać o tym, że kto nie jest z Kazem, ten jest przeciwko niemu.

Królestwo kanciarzy zaczyna się w tym samym momencie, w którym kończy się Szóstka wron, nie ma więc miejsca na wprowadzanie w akcję, przedstawienie bohaterów, ekspozycję świata i praw nim rządzących. Zatem, jeśli nie mieliście w rękach poprzedniego tomu, to po ten nawet nie sięgajcie – to nie jest cykl z rodzaju tych, gdzie kolejne części są ze sobą luźno powiązane i znajomość poprzedniej nie jest nam potrzebna do pełni szczęścia. Tutaj jest. W tym układzie, za dużą zaletę uważam fakt, że autorka nie powtarza informacji zawartych w Szóstce wron, które powinny być znane każdemu, kto sięgnął po tę książkę. Nie ma więc streszczeń tego, co działo się w pierwszym tomie, dodatkowych wyjaśnień, tłumaczeń czy przypomnień. Natkniemy się za to na retrospekcje z życia bohaterów, które pozwolą nam lepiej zgłębić nie tylko ich psychikę, ale też motywy, które nimi kierują.

W Królestwie kanciarzy dostajemy możliwość bliższego przyjrzenia się temu, co tak naprawdę kieruje działaniami naszych bohaterów, i mówię tutaj nie tylko o ekipie Kaza, ale również o działaniach antagonistów oraz postaci drugoplanowych. Wszystkie motywy postępowania są na tyle prawdopodobne, że bez większych zgrzytów można je zrozumieć i przyjąć do wiadomości, a decyzje i zachowania postaci są spójne i nie sprawiają wrażenia naciąganych. Jedynym problemem może być wiek głównych bohaterów – najstarszy z całej szóstki ma raptem osiemnaście lat – mogą wydawać się więc o wiele za młodzi na bagaż doświadczeń, który dźwigają na swoich barkach. Tym bardziej, że pojawia się postać, przez którą wiek całej ekipy jeszcze bardziej rzuca się w oczy i trudniej o nim zapomnieć. Pamiętajmy jednak, że świat przedstawiony odbiega swoimi prawami i zasadami od tych, które są nam znane.

Zamiast jednak przejmować się taką drobnostką jak wiek bohaterów, skupmy się bardziej na wydarzeniach, które stają się ich udziałem. Jest tego bowiem niemało – od porwania poczynając, przez machlojki gangów, przejmowanie władzy na ulicach miasta, rodzinne dramaty i tajemnice skrywane latami, po plany jak zemścić się na wrogach i odzyskać utracone pieniądze i szacunek. Zdecydowanie dzieje się sporo, nie miałam jednak wrażenia, by książka była przeładowana akcją, wręcz przeciwnie, znalazł się czas na budowanie i rozwinięcie relacji między postaciami, na zwolnienie i pokazanie tego, co wydarzyło się w ich życiu dawno temu i jaki wywarło na nich wpływ. Całość napisana jest zgrabnie, bez dłużyzn i stworzonych ponad miarę bytów. Warto też zaznaczyć, że nic tutaj nie pojawia się bez powodu, zatem wszystko, co zostało nam pokazane, zostanie również wykorzystane. Zwracajcie uwagę na detale, mogą się bowiem okazać kluczowe dla późniejszego rozwoju wypadków.

Królestwo kanciarzy to książka bez wątpienia skierowana do młodzieży. Fakt ten sprawia, że nie jest ona wolna od wątków romansowych. O ile w Szóstce wron wszystkie relacje miłosne raczkują i powoli się rozwijają, o tyle w Królestwie są już znacznie bardziej ukształtowane i okrzepłe, stając się bardzo dobrym motywem napędowym dla działań naszych bohaterów. Co więcej, różnorodność tych związków emocjonalnych świetnie współgra z charakterami postaci, których dotyczą – zamknięty w sobie Kaz nie stanie się nagle bardziej wylewny, a otwarta i radosna Nina nie zostanie cichą i skromną panną. Wynikają z tego pewne zgrzyty, niedomówienia i konflikty, odbijające się nie tylko na relacjach z „drugą połówką”, ale też czasem wywierające wpływ na całą ekipę. Autorka nie zamyka się też wyłącznie w przedstawieniu romantycznych relacji damsko-męskich, wprowadza też bowiem związek jednopłciowy, robi to przy tym w sposób naturalny i nienachalny.

Oczywiście powieść ta jest w pewien sposób wtórna, ile bowiem razy czytaliśmy już o drużynie, która najpierw miała zmierzyć się z niemożliwym do wykonania zadaniem, a po tym, gdy jednak się udało i wszyscy wyszli z misji cało, to została wykiwana przez zleceniodawcę? Można by rzec, że motyw jest stary jak świat i fabuła właściwie nikogo nie powinna dziwić. W Królestwie kanciarzy Bardugo udowadnia, że można przedstawić coś oklepanego we wciągający i angażujący sposób, nie nudząc czytelnika. Wszystko to za sprawą ciekawie napisanych postaci, z których każda ma swój wyraźny charakter, motywacje, rozterki oraz… problemy. Możemy im kibicować albo wściekać się na nich, przejmujemy się jednak ich losami i to niezależnie od tego, czy chodzi o konflikt z ojcem, walkę z takim czy innym uzależnieniem, czy próbę poradzenia sobie z upiorami z przeszłości.

Jeśli więc przypadła wam do gustu Szóstka wron, to zdecydowanie powinniście sięgnąć po jej kontynuację. Fenomenalne wydanie zdecydowanie nie jest jedynym plusem tej serii – dylogia broni się wartką akcją, od której trudno się oderwać, ale też ciekawymi kreacjami bohaterów (i to również antagonistów). Nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam sobie powtarzać, że jeszcze tylko ten rozdział i idę spać, godząc się w duchu z tym, że zostałam postawiona przed koniecznością zarwania nocy, bo nie usnę, jeśli nie przeczytam całości. Królestwo sprawdza się jako zamknięcie serii – nie wlecze się i nie przynudza, a ponadto zamyka najważniejsze wątki. Zostawia jednak kilka uchylonych furtek, co z jednej strony może drażnić tych, którzy lubią kiedy wszystko zostaje dopięte na ostatni guzik, z drugiej pozwala mieć nadzieję, że w przyszłości pojawią się opowiadania lub dalsze powieści z tego uniwersum. Jest to pewne pocieszenie po słodko-gorzkim zakończeniu, które stało się naszym udziałem.

Szczegóły:

Tytuł: Królestwo kanciarzy
Wydawnictwo: MAG
Autor: Leigh Bardugo
Typ: Powieść
Gatunek: Fantastyka
Data premiery: 29.03.2017
Liczba stron: 608
ISBN: 978-83-7480-733-3

7/10

Podsumowanie

Plusy:
+ fenomenalne wydanie
+ jeszcze więcej intryg i planów
+ rozwinięcie relacji między postaciami
+ wiarygodność postaci i zagłębienie się w ich psychikę
+ wciągające przedstawienie losów bohaterów
+ wartka akcja

Minusy:
– pewna wtórność fabuły
– niedomknięcie niektórych wątków…
-… z tych domkniętych zaś kilka potraktowanych po łebkach

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Justyna Jurkowska
Justyna Jurkowska
6 lat temu

Szóstka wron jeszcze przede mną, ale chyba w końcu muszę się zabrać za przeczytanie, bo dosłownie wszędzie są te książki. 🙂
Miłego dnia,
http://zaczytanapielegniarka.blogspot.com/2017/08/5-ksiazek-ktore-chce-przeczytac-ponownie.html

Martyna „Idris” Halbiniak
Martyna „Idris” Halbiniak
Geek trzydziestego poziomu. Wyznawca Cthulhu i zasady, że sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kiedyś zginie przywalona książkami, z których zbudowała swój Stos Wstydu™. W czasie wolnym od pochłaniania dzieł popkultury, pracuje i studiuje, dorabiając się już odznaki Wiecznego Studenta™. Znajduje się również w zacnym gronie organizatorów Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Absolwentka psychokryminalistyki i studentka psychologii, nałogowo przetwarzająca kawę na literki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki