SIEĆ NERDHEIM:

Doktorant w poszukiwaniu bohaterstwa. Recenzja książki Granty i smoki

Jeśli kiedykolwiek staraliście się na dowolnej uczelni o stypendium naukowe, wiecie, jak dziwne bywają źródła punktów. I jak trudno zaczerpnąć z nich choć trochę. Oraz do jakich absurdów trzeba się posunąć, żeby zdobyć te różne zaświadczenia. A gdyby to wszystko działo się w świecie fantasy, gdzie działa magia, żyją mityczne stworzenia, rosną gigantyczne fasole? A was podkusiło, żeby iść na doktorat z… barbarzyństwa?

Właściwie od pierwszych stron zauważycie, że tekst, który napisał Lucca z Kucha… Łukasz Kucharczyk jest bardzo meta- i hipertekstowy. Motta poprzedzające każdy rozdział zajmują nierzadko całą stronę, a książce patronuje Bohater o tysiącu twarzy Campbella. Dekonstrukcja obejmuje bohaterów i fabułę, którą często sami zainteresowani na bieżąco interpretują w kategoriach struktury baśni czy mitu. Ale jeśli taka rozrywka do was przemawia, spędzicie nad tą książeczką kilka upojnych godzin i przewietrzycie frustracje z czasów uniwersytetu, studenckie lub… te gorsze. Jako absolwentka nauk o poznaniu i komunikacji (nie chodziło o tramwaje) stanowczo utożsamiam się z autonarracją prowadzoną słowami teorii, w moim wypadku socjobiologicznych i psychologicznych, Freud mi świadkiem.

Smoki są teoretyczne, grant potencjalny… Tytuł tej książki jest właśnie tak mylący, jak bywa bombastyczny wniosek o dofinansowanie. Ale za to przygody i perypetie macie gwarantowane! Będzie trzeba wyprawić się po legendarny Gastronomicon, negocjować z olbrzymem, uciekać przed potworami… Z odmętów leśmianowskich niebytów wyłonią się nawiedzone akademiki (czy da się tam podbić delegację?), będą oczywiście także niezbędni w heroic fantasy rycerze.

Doktorant Cilgeran wielokrotnie wzniesie swoje barbarzyńskie wrzaski ponad dachami tego świata, ciągając za sobą równie spragnionego przygód (czytaj: zaświadczeń) studenta, niziołka Rorty’ego. Prawdziwa akademicka przyjaźń i niejasne relacje władzy zaprowadzą ich w lasy, bezdroża i górskie ostępy. Uczelniane realia czasem zderzą się z tak zwanym prawdziwym życiem, ale przecież nie ma takiej wioski, gdzie nie zachomikowano chociaż jednej pieczątki.

Cytat, sprawna parafraza i suchar na rozluźnienie skupionej na własnych badaniach publiczności to podstawa dobrego akademickiego warsztatu, a Kucharczyk udowadnia, że da się tak robić fantastykę. Idzie przy tym szlakiem przetartym chociażby przez Pratchetta, czy, skoro już szafujemy wielkimi nazwiskami, Lema. Przyznaję, że ze śmiechu otworzyły mi się wszystkie rany wojenne zebrane w niegdysiejszych potyczkach: najpierw z dziekanatem, potem z recenzentami. Czy ktokolwiek bez tych traum może dobrze się bawić nad tą książką? Pewnie nie aż tak dobrze, ale znajdziecie tu ogólnie zrozumiałe (czytaj: bolesne) dowcipaski z tekstów motywacyjnych, relacji z przełożonymi, no i oczywiście nawiązania literackie. A to przecież kocha każdy z nas, czytelników, zalegających jak tytułowe smoki na hałdach przeczytanych historii.

Jeśli terapeuta podpowiedział Łukaszowi Kucharczykowi napisanie tej książki w ramach leczenia, mam nadzieję, że pomogło. Na czytelniczkę doświadczoną uniwersyteckimi bojami Granty i smoki zadziałały podwójnie – pośmiała się, potem poszła płakać nad straconymi latami. Czy żałuje? Gdzie tam, jak pokazuje przykład Cilgerana, prawdziwy barbarzyńca musi wykuć się w ogniu walki o punkty, w trakcie której tak naprawdę uczy się życia, jakiego nie znajdzie w żadnym innym fantasy poza akademickim.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł polski: Granty i smoki
Wydawnictwo: Pewne Wydawnictwo
Autor: Łukasz Kucharczyk
Gatunek: fantasy, pastisz
Rok wydania: 2022

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
Jeśli kiedykolwiek staraliście się na dowolnej uczelni o stypendium naukowe, wiecie, jak dziwne bywają źródła punktów. I jak trudno zaczerpnąć z nich choć trochę. Oraz do jakich absurdów trzeba się posunąć, żeby zdobyć te różne zaświadczenia. A gdyby to wszystko działo się w świecie...Doktorant w poszukiwaniu bohaterstwa. Recenzja książki Granty i smoki
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki