SIEĆ NERDHEIM:

Droga do wolności. Recenzja gry Road 96

Wolność wygląda różnie. Na przykład może być to chwila spędzona nad jeziorem.
Wolność wygląda różnie. Na przykład może być to chwila spędzona nad jeziorem.

Doskonale pamiętam moją pierwszą jazdę autostopem. Było to zimą kilka lat temu, gdy wraz ze znajomymi wybraliśmy się na niewielką wyprawę. Pech chciał, że gdy część z nas zadokowała się już w miejscu, gdzie mieliśmy spędzić noc, to dwójka z nas (w tym ja) musiała wrócić się kilka kilometrów w poszukiwaniu pewnej zguby. Ostatecznie nic nie znaleźliśmy, a przed nami było jakieś dziesięć kilometrów do przejścia. Wtedy też spróbowaliśmy złapać stopa. Ze względu na późną porę ruch na drodze był niewielki, lecz już po paru minutach zatrzymał się obok nas samochód. Kierowczyni nas odwiozła. Od tamtej pory w miarę regularnie podróżuję autostopem i uważam, że jest to dość ciekawy sposób na poznawanie nowych ludzi i przeżywanie przygód, których normalnie trudno jest doświadczyć. Dlaczego o tym wspominam? O tym zaraz.

Road 96 przenosi nas do fikcyjnego kraju Petrii, którego to system zdradza oznaki autorytarności. Podczas rozgrywki jesteśmy świadkami siłowej pacyfikacji protestującej opozycji, cenzorskich zapędów mediów, niemającej nic wspólnego z rzeczywistością propagandy i wszechotaczającej biedy. Nie powinien więc dziwić fakt, że wielu nastolatków postanawia uciec z domu i spróbować przekroczyć granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Nasza podróż rozpoczyna się latem 1996 roku. Za kilka miesięcy będą miały miejsce kolejne wybory prezydenckie, w których kandydują: obecnie sprawujący władzę Tyrak i senator Flores. Jednakże niewielu się nimi przejmuje, uważając, że wynik i tak zostanie sfałszowany na rzecz tego pierwszego. Nie pozostaje więc nic innego, jak spakować plecak i wyruszyć w podróż na północ; do tytułowej drogi 96, która to wiedzie do przejścia granicznego.

Tak blisko, a jednak daleko...
Tak blisko, a jednak daleko…

Na samym początku gry zostaje przedstawiona prezenterka telewizyjna Sonye. Opowiada ona o aktualnych wydarzeniach w kraju, a następnie wspomina o fali zaginięć młodzieży (bo przecież nie powie, że sami zdecydowali się uciec). Wtedy to mamy możliwość wybrać awatara, którym przyjdzie nam sterować przez najbliższą godzinę lub dwie. Poszczególne postaci różnią się wiekiem, liczbą pieniędzy oraz energii na start i pozostałym do przebycia dystansem. Pierwszy parametr nie ma zbytniego znaczenia. Dopiero przy kolejnych warto się na chwilę zatrzymać i zastanowić. Gotówka przydaje się do kupowania biletów autobusowych lub jedzenia, które uzupełniania pasek energii. Ta potrzebna jest nam do podróżowania. Gdy spadnie do zera, nasza postać pada wycieńczona, co zazwyczaj kończy rozgrywkę, gdyż zostajemy złapani przez policję. Inaczej ma się z długością trasy. Z jednej strony wpływa ona na trudność rozgrywki, ale z drugiej niekoniecznie – wszystko zależy od tego, na jaki środek transportu będziemy się decydować.

Ostatecznym celem naszej podróży jest dotarcie do punktu granicznego i przekroczenie granicy. Jednak to, czy nam się uda, nie jest tak oczywiste. W zależności od podejmowanych przez nas wyborów może się okazać, że wędrówka zakończy się zaraz na samym początku albo tuż przy mecie. Wówczas zostaje nam wyemitowany kolejny odcinek programu wspomnianej powyżej prezenterki, która pokrótce przedstawi konsekwencje poprzedniej rozgrywki, następnie będziemy mogli wybrać nowego awatara.

Każda rozmowa przybliża nam świat przedstawiony. Często jego ciemniejsze strony.
Każda rozmowa przybliża nam świat przedstawiony. Często jego ciemniejsze strony.

Dobra, ale jak w Road 96 się w ogóle gra? Po wyborze nastolatka, którym przyjdzie nam sterować, trafiamy do wyznaczonej lokacji lub sytuacji. W obu przypadkach musimy wykonać krótką misję: albo zrealizować wyznaczony cel, albo poprowadzić dialog, mający przybliżyć nam sytuację w Petrii. Po tym twórcy zostawiają nam zazwyczaj wolną rękę, jeżeli chodzi o to, w jaki sposób będziemy podróżować: pieszo, autostopem, autobusem lub skradzionym samochodem. Co ważne, w każdym rozdziale napotkamy jednego z siedmiu bohaterów pobocznych (podczas podróży takowe spotkanie przytrafia się wyłącznie raz). Tutaj też mamy do czynienia z najmocniejszą stroną produkcji.

Wątki poszczególnych postaci, poznawane szczątkowo są niezwykle interesujące. Satysfakcjonuje również to, jak owe opowieści są nam przedstawiane. Mamy bowiem tutaj do czynienia z dwoma sposobami: bezpośrednim i pośrednim. W pierwszych chodzi o to, że np. gdy mamy do czynienia z nastoletnim Alexem, ten opowiada nam o swojej skomplikowanej sytuacji rodzinnej. Jednak robi to zdawkowo i w zasadzie nie jesteśmy jeszcze w stanie stworzyć sobie większego obrazu. Jakiś czas później, prowadząc już innego awatara, spotykamy policjantkę Fanny. Ona wspomina coś o młodzieńcu, pasjonującym się komputerami, który to uciekł z domu ze względu na problemy rodzinne. Jej wypowiedzi odnoszą się do przed momentem wspomnianego chłopca i uzupełniają jego wątek, czyli jest on w zasadzie przedstawiany pośrednio. Twórcy zręcznie przeplatają ze sobą historie kolejnych NPC i w konsekwencji dużo łatwiej jest przejmować się nimi niż losem prowadzonej przez nas postaci. Jednak wydaje mi się, że był to zabieg celowy. Okazuje się bowiem, że jako gracze jesteśmy w stanie wpływać na sondaże wyborcze. W zależności od naszych decyzji możemy zmienić sytuację w kraju. To z kolei, w momencie, kiedy zaczyna nam zależeć na żyjących w Petrii bohaterach, staje się dla nas dodatkowym celem.

Czasem to droga jest już celem.
Czasem to droga jest już celem.

Warto wspomnieć, że twórcy postarali się, żebyśmy nie znudzili się długimi rozmowami i przygotowali dla nas wiele minigier, począwszy od cyberhokeju, po granie na puzonie i na ping-pongu skończywszy. Te urozmaicenia, chociaż drobne, stanowią przyjemną odskocznię od głównej rozgrywki i często użyte są jako wzbogacenie prowadzonej narracji. Dodatkowo ze względu na szybką rotację lokacji – każdą przechodzimy w jakieś dziesięć minut – i to, że w każdej coś się dzieje, nie da się narzekać na monotonię.

Na duży plus zasługuje również warstwa audio. Puszczane często w tle piosenki utrzymane są w charakterystycznym dla lat 90. stylu. Zresztą jedyne znajdźki, jakie uświadczymy w Road 96 to kasety z nagranymi hitami. Dodatkowo cała gra brzmi dobrze – zarówno dźwięki przyrody, jaki i podkładający głos aktorzy, którzy wypadli niezwykle przekonująco.

Podobnie jest z oprawą graficzną. Utrzymana jest ona w stylistyce low poly i przypomina tę zastosowaną w chociażby Firewatch lub Lake. W tego typu produkcji, nastawionej na opowiadaną opowieść, pasuje to bardzo dobrze. W szczególności w scenach nocnych nadaje im pewien oniryczny charakter. Jedynym przypadkiem, gdzie liczne uproszczenia kłują w oczy, jest topografia terenu – w szczególności w lokacjach górzystych, które wyglądają, jakby składały się z nałożonych na siebie prostokątów i trójkątów. Poza tym nie ma się do czego przyczepić.

Trochę prywaty: podczas wypraw autostopowych poznałem wiele osób i wydaje mi się, że każdą z nich dobrze pamiętam.
Trochę prywaty: podczas wypraw autostopowych poznałem wiele osób i wydaje mi się, że każdą z nich dobrze pamiętam.

Tak naprawdę ciężko jest mi cokolwiek krytykować w Road 96. Jasne, nie jest to produkcja przełomowa, ale równocześnie wszystko zostało w niej wykonane, co najmniej dobrze. Poza tym jest to niezwykle przyjemne doświadczenie, podczas którego łatwo jest poczuć to charakterystyczne uczucie, towarzyszące nieco dzikiemu podróżowaniu; czy to stopem, czy na piechotę. Komu mogę ją polecić? W szczególności fanom takich gier jak Life is Strange lub wspomnianego Firewatcha.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Road 96
Wydawca: DigixArt Studio, KochMedia
Producent: DigixArt Studio
Gatunek: gra przygodowa
Platformy: PC, PS4, PS5, XONE, XSX, Switch
Data premiery: 16.08.2021 (PC, Switch), 14.04.2022 (PS4, PS5, XONE, XSX)
Recenzowany egzemplarz: PS4

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Adam "Sumo" Loraj
Adam "Sumo" Loraj
Rocznik '98. Student historii. Sięga w równej mierze po anime, filmy, gry wideo, komiksy i książki. Fan twórczości Hideo Kojimy, Guillerma del Toro i Makoto Shinkaia. Od najmłodszych lat w jego sercu pierwsze miejsce zajmują Pokemony, a zaraz potem Księżniczka Mononoke. Prowadzi i gra w papierowe RPGi, w szczególności w Zew Cthulhu i Warhammera. Za najlepszego światowego muzyka uważa Eltona Johna, a polskiego Jacka Kaczmarskiego. Swoje opowiadania publikował w m.in. magazynach: Biały Kruk, Histeria, Szortal na Wynos lub w antologii Słowiański Horror.
Doskonale pamiętam moją pierwszą jazdę autostopem. Było to zimą kilka lat temu, gdy wraz ze znajomymi wybraliśmy się na niewielką wyprawę. Pech chciał, że gdy część z nas zadokowała się już w miejscu, gdzie mieliśmy spędzić noc, to dwójka z nas (w tym ja)...Droga do wolności. Recenzja gry Road 96
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki