SIEĆ NERDHEIM:

Rycerz ratuje młodą białogłowę z opresji. Recenzja książki Endymion.

Wpadająca w pamięć okładka trzeciej odsłony cyklu Simmonsa.
Wpadająca w pamięć okładka trzeciej odsłony cyklu Simmonsa.

Endymion jest trzecim z kolei tomem cyklu Simmonsa zwanej Hyperion Cantos. Autor postanowił wiele zmienić w strukturze i stylu powieści w porównaniu do poprzednich części. Najbardziej rzucającą się w oczy zmianą jest perspektywa, z jakiej obserwowałem wydarzenia w książce. Tym razem nie dostałem wszechwiedzącego narratora z zewnątrz, a byłem w samym środku akcji razem z głównym bohaterem – Raulem Endymionem i jego przemyśleniami. Drugą zmianą jest charakter samej pozycji. Wcześniej mieliśmy do czynienia z tak zwanym cięższym s-f. Tym razem treść jest o wiele przystępniejsza i lżejsza. Nabiera wręcz charakteru przygodowego. Moim zdaniem odbiera jej to trochę atrakcyjności, a także pewnej unikalności, ale nie oznacza to, że dzieło Simmonsa ostatecznie jest słabsze czy jakoś zauważalnie gorsze od jego poprzednich książek.

Akcja Endymiona toczy się dokładnie dwieście siedemdziesiąt cztery lata po wydarzeniach z Upadku Hyperiona. Ludzka cywilizacja upadła po pamiętnym rozkazie Meiny Gladstone dotyczącym zniszczenia sieci portali. Zapobiegło to co prawda totalnej zagładzie ludzkości planowanej przez TechnoJądro, ale cena tego była bardzo wysoka (cofnięcie rozwoju o kilka stuleci wstecz). Detektyw znana nam z poprzednich tomów zachodzi w ciąże z cybrydem Johnym Keatsem i rodzi Eneę. Niestety Lamia umiera, gdy jej dziecko jest jeszcze małe i zostaje ono oddane do wychowania poecie (Martinowi Silenusowi). Gdy dziewczynka osiąga wiek dwunastu lat, wchodzi do Grobowców Czasu, udając się gdzieś w znane tylko sobie miejsce w przyszłości. W tym momencie do gry wchodzi Raul Endymion. Jego opowieść zaczyna się na dobre w momencie, gdy dostaje on od liryka cztery, zdawałoby się niemożliwe do zrealizowania zlecenia: ocalić dziewczynkę, znaleźć Starą Ziemię, zniszczyć Kościół (obecnie znajdujący się właściwie u szczytu potęgi) znany teraz jako Pax oraz zatrzymać TechnoJądro.

Snuta przez autora fabuła potrafi wciągnąć i nie ma już momentów, w których trudno się zorientować, co się właściwie stało. Brnąłem w akcję bezproblemowo i sprawnie. Wędrujemy razem z Raulem po różnych planetach, próbując osiągnąć zlecone cele wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu porażki. Wciągnąłem się w opowieść głównego bohatera i mimo obszerności tego tomu, przebrnąłem przez niego szybko i – trzeba powiedzieć – przyjemnie. Każde wydarzenie, co ważne, ma sens i nie występują żadne dziury logiczne w postępowaniach ludzkich, ale nie tylko.

Główni bohaterowie stanowią bardzo umiejętnie dobrane trio. Mamy rozsądnego Endymiona, który zna się na polowaniu, zaradnego androida, czyli zawsze służącego dobrą radą i pomocą Bettika oraz nad wyraz dojrzałą i tajemniczą Eneę. Narrator na początku ewidentnie sceptycznie podchodzi do sprawy, zastanawiając się, co jest takiego szczególnego w tej dziewczynie, że musi ją tak chronić, ale szybko sobie zdaje sprawę z jej znaczenia i zdobywa się dla niej na wiele poświęceń. Z drugiej strony mamy gorliwego Ojca Kapitana De Soyę, który został oddelegowany, aby schwytać młodą kobietę i doprowadzić ją przed oblicze papieża Hoyta (który notabene zagwarantował swoim stronnikom rodzaj nieśmiertelności poprzez przyjęcie krzyżokształtu znanego nam z poprzednich tomów).

Jeszcze ciekawiej robi się, gdy do ścigających dołącza tajemnicza Nemes. Jej nadnaturalne zdolności szybko przykuwają uwagę czytelnika i nie sposób się nie zastanawiać, kim ona w rzeczywistości jest i skąd się wzięła. Do bardziej interesujących postaci należy też ojciec Glacus, którego spotkamy na lodowej planecie podczas udzielania pomocy naszej trójce w ucieczce przed Kościołem. Plejada postaci jest szersza, dlatego wymieniam tylko duet najbardziej wyróżniający się na tle pozostałych.

W Endymionie znalazłem też parę nieznanych wcześniej planet z uniwersum powieści Simmonsa i wszystkie z nich okazały się interesujące. Mogę wymienić tutaj chociażby pokrytą w znacznej większości swej powierzchni oceanami Mare Infinitus, gdzie znajduje się także baza wojskowa. Drugim ciałem niebieskim była wspomniana chwilę wcześniej, świeżo sterraformowana lodowa planeta nazwana Sol Draconi Septem. Zamieszkuje ją prymitywna rasa, tworząca strukturę społeczną jak plemiona człekokształtnych na naszej Ziemi. Pojawia się też Hebron, ale jego sekrety musicie odkryć sami.

Styl, przez zmianę perspektywy, prezentuje się zupełnie inaczej niż w poprzednich tomach. O wszystkim opowiada nam Raul. Na szczęście nie unika szczegółów w opisach, w związku z czym byłem w stanie wszystko sobie dokładnie wyobrazić. Podobał mi się fakt, że bohater nie wie wszystkiego i często byliśmy też skazani na domysły, jak chociażby w kwestii motywów działań nieznanych mu osób. Poznałem także dokładnie emocje protagonisty i wszelkie jego myśli, co non stop zwiększało mój stopień zżycia się z Raulem. Ogólnie nie narzekałem na ten zabieg.

Ci, którzy znają poprzednie tomy, nie mają co wstrzymywać się z sięganiem po trzeci. Endymion to solidna kontynuacja wydarzeń nadająca sadze nowego charakteru i ze świeżą perspektywą. Jest lżejsza, bez elementów wyższej fizyki, bardziej skupiona wokół indywidualnych losów bohaterów, ale dalej bez trudu można rozpoznać, że to dzieło Simmonsa z niewątpliwymi dla tego faktu zaletami. Autor umie pisać dobre historie w wybranym przez siebie stylu i ta książka jest tego dowodem. Historia kończy się w otwarty sposób, w jednym z najbardziej interesujących momentów. To jednoznacznie sugeruje, że aby poznać prawdziwe zakończenie sagi, trzeba sięgnąć po Triumf Endymiona, co ja zrobiłem od razu po ukończeniu recenzowanego tomu.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł polski: Endymion
Tytuł oryginalny: Endymion
Wydawnictwo: Mag
Autor: Dan Simmons
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
Gatunek: przygodowe science – fiction
Liczba stron: 673
ISBN: 978-83-7480-900-9

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Medalik
Medalik
1 rok temu

Cykl Hyperion to dzieło sztuki,polecam każdemu. Na podobnym poziomie tegoż autora jest dylogia Ilion-Olimp. Pomieszane sci-fi z mitami greckimi i fantasy. Odjazdowa☝

Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Niepoprawny optymista, do tego maniak fantastyki. Czyta i kupuje kompulsywnie wiele książek. Gra we wszelakie tytuły (przede wszystkim RPG, strategie, można tu też wymienić parę innych gatunków). Nie patrzy na datę wydania danego dzieła i pochłania wszystko, co ma na swej drodze. Przekroczył magiczną trzydziestkę. Po cichu liczy, że go ominie kryzys wieku średniego.
Endymion jest trzecim z kolei tomem cyklu Simmonsa zwanej Hyperion Cantos. Autor postanowił wiele zmienić w strukturze i stylu powieści w porównaniu do poprzednich części. Najbardziej rzucającą się w oczy zmianą jest perspektywa, z jakiej obserwowałem wydarzenia w książce. Tym razem nie dostałem wszechwiedzącego...Rycerz ratuje młodą białogłowę z opresji. Recenzja książki Endymion.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki