Zazwyczaj staram się nie oceniać książek po okładce, ale w przypadku Elli to właśnie skłoniło mnie do sięgnięcia po nią. Dawno nie spodobała mi się tak żadna okładkowa ilustracja. I, jak widzę po komentarzach, nie tylko mnie.
Ella zaklęta to retelling historii Kopciuszka, napisany przez Gail Carson Levine przed ponad dwudziestoma laty. Szczerze powiedziawszy jednak, fragmenty najbliższe oryginalnej historii są też zazwyczaj najsłabsze w całej książce.
Ella została obdarzona przez wróżkę darem, czy raczej przekleństwem, posłuszeństwa. Musi spełnić każdy rozkaz, jaki ktoś jej wyda. Mimo to znajduje sposób, żeby się buntować czy starać się zmienić swój los.
To jeden z mocniejszych punktów tej powieści – narratorka, której można lubić i której można kibicować. Dziewczyna starająca się mieć choć strzępki kontroli nad własnym życiem mimo niesprzyjającym okolicznościom, silna bohaterka kobieca – i to nie w ten najpopularniejszy sposób, poprzez nadanie jej stereotypowo męskich cech.
Plusem jest też przedstawienie większości relacji Elli z otoczeniem. Rodzice nastolatków w fikcji często pokazywani są schematycznie, albo jako nieobecni, albo nierozumiejący, albo postawieni na piedestale. Rodzice Elli są ludzcy – z ukochaną matką można pozjeżdżać po poręczy, a ojciec, choć surowy, żądny pieniędzy i z wieloma wadami, zamiast karać krnąbrną córkę, potrafi być dumny z jej odwagi. Ładnie napisana jest też więź z ukochanym – to nie baśniowe uczucie od pierwszego wejrzenia, oparte tylko na ładnej buzi czy magii, ale rozwijająca się relacja budowana na przyjaźni, podobnym poczuciu humoru czy nawet świadomości własnych wad. Na dodatek obiekt uczuć Elli jest po prostu sympatyczny, o co, mam wrażenie, coraz trudniej w literaturze młodzieżowej. (Nawet jego rodzice są sympatyczni i pozwalają mu decydować o sobie).
Niestety, jak już wspomniałam, elementy z baśni o Kopciuszku wypadają już dużo gorzej. W macosze Elli i jej córkach trudno znaleźć bodaj jedną pozytywną cechę. Najlepszym, na co można liczyć, jest chwilowe współczucie Elli dla jednej z nich, ale poza tym są to postacie niemal przerysowane – choć zapewne można by znaleźć takich ludzi w prawdziwym życiu, fikcja rządzi się nieco innymi prawami.
I tylko mierzenie butów ma tu większy sens – na Ellę pasują dlatego, bo przez pokrewieństwo z wróżkami ma maleńkie stopy. Tego elementu można by jednak się w ogóle pozbyć.
Bo i niezbyt widzę powód, dla którego ta historia miałaby być retellingiem Kopciuszka. Broniłaby się sama; wróżki chrzestne i przystojni książęta to stałe elementy baśni, a te typowe akurat dla tej – jak bal z ucieczką o północy, szklane buty, niemiła macocha i jej potomstwo – są albo najsłabsze z całej powieści, albo wręcz zbędne. Świat Kyrie i przyległych krain, wykreowany przez autorkę, nie jest może przesadnie skomplikowany – bo i czemu miałby w tego rodzaju książce – ale przyjemny i spokojnie można by na tym poprzestać.
To nie jest wybitna książka, przełamująca schematy w jakiś szalenie oryginalny sposób – ale czy każda musi taką być? Ella zaklęta to po prostu miła lektura, z niezłymi przykładami wzorców dla dziewczynek.
Styl autorki jest całkiem przyjemny, a tłumaczenie Andrzeja Polkowskiego czyta się płynnie, choć nie obyło się bez drobnych wpadek. Przykładowo wspomniane jest, że jedna z bohaterek na skutek obcojęzycznego akcentu wymawia l jako y. Absolutnie nie potrafię sobie wyobrazić takiego sposobu mówienia w języku polskim, przypuszczam, że to bezmyślna kopia z angielskiego, gdzie y w większości przypadków wymawia się jak j, co już można łatwo zamienić na l. Poza tym, o ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć spolszczenie Mandy na Amandę, o tyle nie mam pojęcia, dlaczego Hattie została przemianowana na Aldę.
Mam również zastrzeżenia do noty okładkowej, zwłaszcza do zdania „wkrótce na jej drodze staną niebezpieczne ogry, magiczne jednorożce i tajemniczy książę”. Choć ogry rzeczywiście się pojawiają, to jednorożce wspomniane są tylko w kontekście ich włosów i to dużo wcześniej, a księcia trudno nazwać tajemniczym.
Nieco zawiodła mnie też jakość tektury okładki, bo widzę, że już odrobinę rozklejają mi się rogi, choć może po prostu miałam pecha.
W zapowiedziach na końcu książki pojawiają się Dwie księżniczki z Bamarry tej samej autorki, w analogicznej szacie graficznej, i naprawdę mnie to ucieszyło. Ta powieść, jak sugeruje opis, również zdaje się traktować o silnych w różny sposób kobietach i wychodzić przynajmniej poza niektóre schematy, więc z chęcią po nią sięgnę, mając nadzieję, że to początek całej serii.
Poradnia K wybiera tytuły w sposób przemyślany. Na stronie pracownicy piszą realizujemy misję szerzenia tolerancji i wzajemnego zrozumienia. Nasze wybory wydawnicze są bezkompromisowe – mamy odwagę iść pod prąd. Wiele uwagi poświęcamy kobietom – ich decyzjom, dążeniu do autonomii i równości i muszę przyznać, że to widać po zapoznaniu się choćby z paroma tytułami. Być może ze względu na to nie każdy będzie targetem (choć pozycje są na tyle różne, że wielu może znaleźć coś dla siebie), dla mnie to jednak strzał w dziesiątkę. Trzymam kciuki za kolejne książki Gail Carson Levine i nie tylko.
Serdeczne podziękowania za egzemplarz recenzencki.
Szczegóły:
Tytuł: Ella zaklęta
Tytuł oryginalny: Ella Enchanted
Autorka: Gail Carson Levine
Tłumacz: Andrzej Polkowski
Wydawnictwo: Poradnia K
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 315
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-66005-33-4