SIEĆ NERDHEIM:

Uzależniająca. Recenzja książki Dom, w którym…

Dom, w którym… pochłania, uzależnia, wciąga w psychodeliczny sen jak narkotyk.Ta debiutancka powieść Mariam Petrosyan została opublikowana w 2009 roku w języku rosyjskim. Książkę przetłumaczono na osiem języków. Autorka zdobyła liczne nagrody, między innymi za debiut, niezwykły pomysł i wykorzystane środki artystyczne oraz nagrodę publiczności. Procentowo, według Goodreads, ponad połowa czytelników przyznała temu tytułowi maksymalną liczbę pięciu gwiazdek.

Lubię czytać komentarze skrajnie odmienne. Osoby przyznające jedną gwiazdkę zdają się sfrustrowane czy zagubione w tej plątaninie onirycznych tekstów. I wcale im się nie dziwię. Bez odpowiedniego nastawienia chyba nie sposób przez to przebrnąć. Brzmi to tak, jakby była to książka, którą albo się kocha, albo nienawidzi.

Osobiście pokochałam tę powieść i ubolewam, że Polska nie posiada swojego fandomu. Tak, ten mało znany u nas tytuł w innych krajach ma wielu wielbicieli. I to dzięki niemu sięgnęłam po lekturę, a zaczęło się od przypadkowego, pięknego fanartu wykonanego samym ołówkiem. W komentarzach znalazłam tytuł, do którego nawiązywała ilustracja. Polecam na zachętę przejrzeć obrazki na Pintereście. Naprawdę fajnie jest już być tego częścią i wiedzieć, kogo i jaką scenę przedstawiają.

Dom, w którym… różne wersje okładek

Ponieważ raczej nie wręczamy prezentu w reklamówce z marketu, będę się czepiać okładek. Wiecie, to wizytówka książki. Dom, w którym… niestety nie zachęca swoją wizytówką. W Polsce mamy dwa wydania. Oba wizualnie nieciekawe. Nie potrafię stwierdzić nawet, co autor miał na myśli, bo nijak nie nawiązują one do treści. Anglojęzyczna wersja też nie zachęca. Jeśli się nie mylę, ktoś wpadł na pomysł, by umieścić ruiny kambodżańskiego Bokor Hill Station (francuskie kolonialne budynki) na unoszącym się w powietrzu korzeniu. Najbardziej przypadła mi do gustu wersja włoska. Zaś najbliższe treści są okładki rosyjskojęzyczne, choć i tu wizualnie bez szału.

Poza tym warto wspomnieć, że w oryginale ukazało się kilka wersji, w tym pierwsza podzielona na trylogię. To fajny pomysł, bo inaczej dostajemy (w zależności od kraju) od blisko siedmiuset do prawie tysiąca stron, co raczej utrudnia wygodne czytanie czy zabranie lektury w podróż. Na jej okładkach możemy rozpoznać konkretnych bohaterów powieści. Natomiast to, czego zazdroszczę najbardziej osobom znającym rosyjski, to wydanie uzupełnione o dodatkowe fragmenty, odrzucone przy pierwszej edycji. Ponadto wewnątrz umieszczono ilustracje wykonane przez fanów. Oba zabiegi to ukłon w ich stronę. Zdaje się, że Petrosyan nie spodziewała się takiego odzewu. Ogólnie usunięcie fragmentów uważam za duży błąd. Udało mi się znaleźć część z nich na stronie jednego z tłumaczy. Te wycinki pomagają zrozumieć niektóre inne sceny. Ta historia powinna od początku zostać wydana w pierwotnej wersji i jako trylogia.

Zaspokoiwszy moje czepialstwo, mogę przejść do treści. Akcja rozgrywa się w obskurnym, ponurym, ogromnym budynku położonym na obrzeżach jakiegoś miasta. W rzeczywistości jest to szkoła z internatem dla niepełnosprawnych dzieci i nastolatków. Nie czuć tego za bardzo, ponieważ całość skupia się głównie na czasie wolnym bohaterów. A dzieją się wtedy naprawdę cuda. Dzieci na wózkach, bez rąk, niewidome, niezrównoważone, upośledzone umysłowo… Wszyscy oni stworzyli z tego miejsca swój Dom. Budynek ten często postrzegany jest jako żywa istota.

Dom, w którym… przykładowe ilustracje z wydania rozszerzonego

Niechciani, zapomniani przez bliskich mieszkańcy stworzyli sobie w nim świat. I choć nie zawsze bezpieczny, ale przynajmniej na ich zasadach. Podzielili się na grupy: „wózkowicze”, „ptaki”, „bażanty”, „psy”, „zadżumione zdechlaki”… Uważają się za stada, mają swoich przywódców i używają wyłącznie pseudonimów. Czasem dochodzi do konfliktów, ba nawet do popełnienia zbrodni. O tych, którzy opuścili Dom, mówią jak o zmarłych albo nie mówią wcale. O Świecie Zewnętrznym też się nie dyskutuje, to temat tabu, a oni sami sprzed przybycia do Domu nie istnieją. Wejście w dorosłość i opuszczenie doskonale znanego im miejsca napawa lękiem. Zresztą z tego powodu panikują też wychowawcy i dyrektor, ponieważ zwykle ten sądny dzień popycha młodych do drastycznych czynów. Bohaterowie stawiają czoła przeciwnościom, fantazjują, zakochują się, uprawiają seks, nawiązują przyjaźnie, rządzą lub padają ofiarą tych silniejszych od siebie. Dorośli rzadko ingerują w ich życie. To nie jest sielankowa historia o biednych nastolatkach. Niektóre sceny przerażają. Zdecydowanie możemy powiedzieć, że nic co ludzkie nie jest obce tej powieści. Są jednak momenty, które grzeją od środka i wprowadzają w dziwny nastrój.

Narracja jest przeplatana. Raz poznajemy wydarzenia okiem Palacza, innym razem Tabakiego albo jednego z wychowawców czy jeszcze kogoś innego. Poza tym rozdziały przedstawiają raz nastolatków, innym razem dzieci. Czytelnik ma zagadkę, ponieważ pseudonimy z czasem uległy zmianie i nie od razu oczywiste jest, z którym nastolatkiem połączyć dziecięce wspomnienia.

Autorka za pomocą swoich postaci porusza życiowe tematy, ale często czytelnik dryfuje po prostu po snutych fantazjach i baśniach. Sprawiają one, że naprawdę można poczuć się jak w psychodelicznym śnie. Petrosyan stworzyła postacie obdarzone mieszanką takich cech, że nie sposób ich ze sobą pomylić. Spośród nich można z czasem wyłonić swoich ulubieńców (moimi zostali Lord i Tabaki) i śledzić ich losy z nieco większą ekscytacją. Niczego nie dostajemy na tacy, wszystko musimy powoli poskładać z fragmentów.Każdego poznajemy stopniowo, czasem nowe informacje rozjaśniają rozdział przeczytany dużo wcześniej.

Zagłębiając się w fabułę, powoli stawałam się fanką. Po dwustu stronach stwierdziłam, że bardzo mi się podoba i jeśli nic tego nie zepsuje, będzie to jedna z moich ulubionych książek. W połowie utwierdziłam się w tym przekonaniu. Po skończeniu uznałam, że chętnie do niej kiedyś wrócę, i jestem przekonana, że z każdym kolejnym czytaniem będę w stanie odkryć coś nowego.

Taki jest Dom, w którym… Jest jak narkotyk. Odpycha, brzydzi, wciąga, ale chce się go więcej, wywołuje skrajne emocje i wprowadza w oniryczny stan. Nie daj się przytłoczyć, poddaj się opowieści i czytaj między wierszami. Może i u ciebie ten tytuł trafi na półkę ulubionych.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Dom, w którym…
Autor: Mariam Petrosyan
Tytuł oryginału: Дом, в котором…
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 672
Data wydania: 06.09.2013
ISBN: 9788378856719

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Dom, w którym… pochłania, uzależnia, wciąga w psychodeliczny sen jak narkotyk.Ta debiutancka powieść Mariam Petrosyan została opublikowana w 2009 roku w języku rosyjskim. Książkę przetłumaczono na osiem języków. Autorka zdobyła liczne nagrody, między innymi za debiut, niezwykły pomysł i wykorzystane środki artystyczne oraz nagrodę...Uzależniająca. Recenzja książki Dom, w którym…
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki