SIEĆ NERDHEIM:

Za burtę z tym! Recenzja książki Czarne Żagle. Kłamstwo

Dlaczego ja to sobie robię? Pytam samą siebie za każdym razem, kiedy sięgam po romans. Wierzę uparcie, że istnieją dobre romanse, ba, nawet erotyki. Ale żeby znaleźć te skarby, trzeba się przekopać przez grube warstwy żenady. Tak już mam, że wybieram ten gatunek po cięższych lekturach, na przykład reportażach czy kryminałach. Jego plusem jest zwykle to, że nie trzeba się jakoś mocno wysilać intelektualnie, ale na litość, nie przesadzajmy. Tym razem padło na Czarne Żagle. Kłamstwo, pierwszy tom trylogii Pauliny Jurgi.

Kłamstwem byłoby, gdybym powiedziała, że potrafię wymienić tu cokolwiek na plus. Dobrnęłam do brzegu tylko dlatego, że postawiłam na audiobook, więc po pierwsze nie straciłam czasu, bo zwykle słucham ich podczas pracy, a po drugie w tym przypadku od połowy powieści mogłam włączyć podwójne przyspieszenie, by skrócić cierpienia swoje i bohaterów. Niestety nawet audio ma swoje minusy. Książkę czyta dwóch lektorów, Agata Skórska i Jan Marczewski. Pani Skórska brzmi trochę jak AI, szczególnie kiedy cytuje fragmenty szant umieszczonych na początku rozdziałów.

Skoro mamy dwóch lektorów, to już wiadomo, że i głównych bohaterów jest dwoje. Nie przysłużyło się to książce, bo non stop poznajemy te same wydarzenia z perspektywy każdego z nich. I generalnie nie ma nic złego w takim zabiegu, ale tutaj coś poszło nie tak. W Czarnych Żaglach dosłownie musimy czasem przebrnąć przez te same wydarzenia widziane oczami drugiej osoby. I to nie tak, że relacje jakoś się przeplatają i uzupełniają. Po prostu ta sama scena jest ujęta innymi słowami. Nie wnosi to w zasadzie niczego oprócz tego, że dodaje książce objętości.

Kim są bohaterowie? Kiedy markiz Rodrigo przypieczętował los pewnego pirata, świadkami jego egzekucji byli między innymi syn skazanego Marcos Noire oraz córka markiza Francisca. Dwa różne światy. Młodzieniec poprzysiągł zemstę. Cztery lata później podczas abordażu dostaje szansę, by dotrzymać obietnicy. Jaka byłaby w takim razie najlepsza zemsta? Zabić rodzinę tego, kto wydał wyrok, jego samego oszczędzić, ewentualnie okaleczyć i niech żyje w cierpieniu? Nie. Autorka, to znaczy Marcos, miał lepszy pomysł: zabić niemal całą rodzinę markiza z nim samym włącznie, oszczędzając jedynie bogu ducha winną dziewczynkę, by zabrać ją na swój pokład. Po co? Cholera wie, ale z czegoś musi się wziąć romans w tej powieści. W ten oto sposób osierocona i straumatyzowana dziewczynka przebrana za chłopca musi dorastać wśród piratów. Czytamy, jak staje się kobietą, a kiedy jest już pełnoletnia, między nią a oprawcą na całego rozkwita uczucie, bo tak jest już legalnie, przyzwoicie i można. Swój chłop ten Marcos, od pierwszego dnia wiedział, że ten chłopiec pokładowy to Francisca i cierpliwie czekał.

Nie oszukujmy się, ale Francisca ma silny syndrom sztokholmski. Czy twórczość poruszająca ten temat jest zła? Nie, jeśli przedstawione jest to w odpowiednio przemyślany sposób. Ciekawie temat zobrazowano w filmach Stockholm, Pennsylvania czy Pieskie popołudnie. Natomiast w Czarnych Żaglach autorka żałośnie romantyzuje to zaburzenie. Biorąc jeszcze pod uwagę bardzo młody wiek bohaterki, robi się z tego coś mocno dziwnego.

Do samego końca czekałam, aż wydarzy się coś naprawdę godnego uwagi. Bardzo brakowało mi tu jakiejś dynamiki, gdyż nawet jeśli już pojawiła się akcja, to nie wywierała ona na mnie większego wrażenia, a opisy zbliżeń były zwyczajnie infantylne. Bad boy, któremu staje przez sam fakt, że ona na niego spojrzała. Serio? Książka, jak rozumiem, ze względu na przemoc i sceny miłosne, kierowana jest do czytelnika dorosłego. Dlaczego więc opisy i dialogi brzmią niedojrzale? Odnoszę wrażenie, że większość tego typu romansów powstaje w taki sam sposób. Jakby to był tylko fanfik pisany przez czternastolatkę, która pisać takich rzeczy nie powinna, ale myśli, że potrafi, bo wcześniej przeczytała kilkadziesiąt podobnych opowiadań na Wattpadzie. Jest to kolejny nudny, przewidywalny i żenujący romans jakich wiele. Z masą westchnień i ukradkowych spojrzeń, robienia do siebie podchodów i przypominania czytelnikowi aż do obrzydzenia koloru oczu bohaterów. Ach, no i jeszcze piractwo. W zasadzie o tym wątku zapomniałam, bo niewiele tu tak naprawdę historycznie wiarygodnego życia morskich rozbójników.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Czarne żagle. Kłamstwo. Tom 1
Autor: Jurga Paulina
Cykl: Czarne Żagle
Język: polski
Rok wydania: 2023
Wydawca: XAUDIO
Czas: 11 godz. 22 min
Lektor: Agata Skórska, Jan Marczewski
Wydawca wersji papierowej: Wydawnictwo Otwarte

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Dlaczego ja to sobie robię? Pytam samą siebie za każdym razem, kiedy sięgam po romans. Wierzę uparcie, że istnieją dobre romanse, ba, nawet erotyki. Ale żeby znaleźć te skarby, trzeba się przekopać przez grube warstwy żenady. Tak już mam, że wybieram ten gatunek po...Za burtę z tym! Recenzja książki Czarne Żagle. Kłamstwo
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki