SIEĆ NERDHEIM:

Dziewczynka, która wypruła kieszenie. Recenzja książki Cynowa księga (Mortal Engines 3)

KorektaLilavati

Pamiętacie zagubionych chłopców i ich Wujka z podwodnego miasta? W poprzednim tomie Zabójczych maszyn Reeva to nie oni byli sprawcami największych kłopotów, ale ciągle było o nich głośno. Tym razem powrócą, znowu z całą swoją niszczycielską mocą. A dołączy do nich pewna strasznie znudzona pannica – córka Toma i Hester.

Anchorage już kilkanaście lat temu przestało być ruchomym miastem – osiadło wśród wzgórz północnoamerykańskiej wyspy, gdzieś nad brzegiem oceanu. A przynajmniej tak to sobie możemy tłumaczyć „na nasze” – w końcu świat po wojnie sześćdziesięciominutowej zmienił się nie do poznania, ludzkość zniszczyła nawet kształty kontynentów. W każdym razie: w nowo osiadłym Anchorage zostali, a może utknęli, wszyscy. Przede wszystkim Tom i Hester, teraz umiarkowanie szczęśliwi rodzice jedynaczki. Dlaczego umiarkowanie? Okazuje się, że miasta szybko zapominają o ruchu, gąsienicach, spalinach i maszynach latających. Ale ludzie – niekoniecznie.

Centralną postacią Cynowej księgi (tłumaczenie oryginalnego Infernal Devices godne lat 90.!) jest Wren Natsworthy, nastolatka karmiona wspomnieniami o (złym) miejskim darwinizmie i wspaniałych przygodach, które jakoś tam się jednak z nim wiązały. Jak każda dorastająca osoba dziewczyna ma ogromną potrzebę przeżycia jakiejś przygody, wyrwania się z domu, stania się kimś zupełnie innym niż nudni rodzice. Ku jej ogromnej radości w Anchorage znów pojawiają się podwodni chłopcy. Szukają jakiejś blaszanej książeczki ze zbiorów Frei. W zamian za taki drobiazg mogą zabrać kolejne pokolenie Natsworthych w wielki świat.

Cynowa książka jest w zasadzie tylko pretekstem do zawiązania akcji – nikt tak naprawdę nie wie, do czego miałaby się przydać. Drugim ważnym wątkiem są, jak by nie patrzeć, rodzice. Kiedy Wren udaje się uciec z domu, Tom i Hester ruszają na ratunek. Tymczasem zupełnie inne mamy i tatusiowie kuszą zagubione dzieci do wyrwania się spod kurateli Wujka i powrotu do domu. Domem okazuje się modny kurort (taki demoniczny Sopot łamany przez Zakopane) kierowany przez starego znajomego bohaterów, profesora Pennyroyala. Skoro czytaliście Złoto drapieżcy, wyobrażacie sobie, jaki to typ burmistrza.

Rozumiecie już mniej więcej, w jakie zamieszanie wpadną bohaterowie Reeve’a w trzeciej części serii. Na szczęście tym razem nie ma wątków przesadnie romantycznych. Pisarz za to konsekwentnie pokazuje Hester jako bardzo… brutalną, choć także zagubioną osobę. Ta „zła kobieta” jest przy tym najlepiej skonstruowaną postacią Księgi, czytając, można naprawdę poczuć jej emocje, nawet jeśli by się trochę wstydziło je mieć. Niestety, Wren nie ma takiej siły charakteru (i narracji), więc przeważająca część tego tomu Maszyn opiera swoją atrakcyjność na epickich opisach miasta i latających maszyn o paradnych nazwach.

Jak zawsze gorąco polecam sięgnięcie po angielski audiobook Infernal Devices. Znowu czyta go Barnaby Edwards. Ma przepiękny brytyjski akcent, a właściwie kilkanaście akcentów i „głosów”, dzięki którym brawurowo odgrywa różnych bohaterów. Jeśli jeszcze nie czujecie się dobrze przy lekturze oryginalnego Pratchetta, ale coś tam już z UK czytacie, Reeve nie powinien wam sprawiać przesadnych kłopotów. A radość ze słuchania Edwardsa jest bezcenna. Polskie tłumaczenie nie ma w sobie tyle uroku, jest poprawne, chociaż kwestia tytułu mnie martwi. Katarzyna Przybyś-Preiskorn stara się spolszczać wszelkie dostępne nazwy, w tym przezwiska chłopców bez kieszeni, co troszkę utrudnia przeszukiwanie Fandomu i innych fanowskich zasobów, a czasami powoduje gubienie kontekstu (na przykład „Stalker” to trochę inny ciąg skojarzeń niż „Łowca”). Dodatkowo tłumaczenie każdego drobiazgu odziera prozę Reeva z „angolskości”, którą ten autor bardzo umiejętnie gra.

Zabójcze maszyny to naprawdę dobry pierwszy tom, męczący pod wieloma względami drugi, i całkiem sympatyczny trzeci. Seria zaczyna się steampunkowo, potem grawituje w stronę wyraźnego young adult w bombastycznych dekoracjach. Świetna rozrywka, bogaty angielski, poprawny polski… Zobaczymy jeszcze, co się okaże w ostatniej części. Ale jakby ktoś się bujał w Tomie Natsworthym albo Hester Shaw, polecam książki całym sercem!

Szczegóły (polska wersja):

Tytuł: Cynowa księga
Wydawnictwo: Amber
Typ: powieść
Gatunek: steampunk, przygodowa, young adult
Data premiery: 2019
Autor: Philip Reeve
Tłumaczenie: Katarzyna Przybyś-Preiskorn

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
<p><strong>Plusy:</strong><br/> + po angielsku świetny język<br/> + poza tym epickie opisy miast<br/> + w miarę sympatyczna główna bohaterka<br/> + kontrowersyjny rozwój postaci Hester</p> <p><strong>Minusy:</strong><br/> - nie ma rozmachu pierwszego tomu<br/> - nie więcej niż dobra przygodówka</p>Dziewczynka, która wypruła kieszenie. Recenzja książki Cynowa księga (Mortal Engines 3)
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki