SIEĆ NERDHEIM:

Dramatyczna pogoń na głodniaka. Recenzja książki Chudszy

KorektaLilavati
Chudszy - okładka książki
Chudszy – okładka książki

Nie tak dawno temu Stephen King popełnił krótkie Uniesienie. Historia tam przedstawiona koło horroru nawet nie stała, ale z pewnością ogrzała niejedno serce. Główny bohater, pomimo że zaczął niepokojąco tracić na wadze, zachował pogodę ducha, a tuż przed zbliżającym się końcem postanowił zarazić swoich bliskich ciepłem, zrozumieniem i odrobiną dobra. 35 lat wcześniej mroczne pisarskie alter ego Kinga wykorzystało już pomysł z ekspresową utratą wagi w roli głównej niepokojącej siły. Wtedy historia rysowana była w zupełnie innych, nieprzyjemnych barwach i z całą pewnością nie wywoływała ciepełka w środku.

King, skrywając się pod pseudonimem Richarda Bauchmana, wydał kilka z założenia ciekawie brzmiących opowieści – Wielki marsz, a pośmiertnie Regulatorów, Uciekiniera czy Chudszego. Te dwie ostatnie książki pod wieloma względami stanowią swoje zupełne przeciwieństwo. Podczas gdy Richards musiał uciekać, Billy, aby przeżyć, musiał gonić. W Uciekinierze poruszone problemy miały siłę rażenia wybuchu jądrowego – były globalne i zepsuły wszystko wokół, natomiast te w Chudszym raniły jednostkowo, dogłębnie i rozrywały serce niczym snajperski pocisk. W czym jedna była dobra, druga kulała. Tam, gdzie jedna zawodziła, druga dawała radę. Ostatecznie dało to smakowity wyjściowy pomysł, który zamiast przeczołgać nas emocjonalnie do samego finału, w pewnym momencie zaczął do niego pokracznie człapać.

Chudszy - okładka książki
Chudszy – okładka książki

Billy Halleck jest wziętym i dobrze zarabiającym adwokatem. Ma troskliwą żonę oraz kochającą córkę. Cieszy się dużym domem, samochodem oraz wpływowymi znajomościami – grywa w golfa z sędzią, a jeżeli zaniepokoją go poważne problemy, zawsze może liczyć na pomoc przyjaciela, będącego lokalnym mafioso. Na drodze do pełni szczęścia oraz ucieleśnienia amerykańskiego sukcesu stoi mu kilkanaście nadprogramowych kilogramów. Los zamierza odpowiednio je rozdysponować, zamieniając życie Billy’ego w koszmar. Sprośne zabawy z żoną podczas jazdy samochodem kończą się tragedią. Pod kołami ich pojazdu ginie Cyganka. Dzięki znajomościom Halleckowi udaje się wymknąć sprawiedliwość, jednak żadna przyjaźń nie jest w stanie stłumić wyrzutów sumienia. Tym bardziej że w międzyczasie zupełnie inny wyrok wydaje na niego stary Cygan. Zaraz po rozprawie wypowiada on jedno słowo, które doprowadza życie Billy’ego do ruiny. Brzmi ono chudszy.

Jak to już u Kinga bywa, wątek fantastyczny jest zaledwie dodatkiem do opowiedzenia o całkiem życiowych problemach. Wszelkie zombie zwierzaki, mordercze dzieciaki, obcych i inne straszydła można by całkiem wyrwać bez uszczerbku dla historii, która nadal świetnie trzymałaby się dzięki elementowi obyczajowemu oraz zagłębianiu w psychikę bohaterów. W przypadku Chudszego dokonanie amputacji byłoby wyjątkowo łatwe – cygańska klątwa mogłaby tu być równie dobrze rakiem, zespołem stresu pourazowego czy innego rodzaju psychicznym załamaniem. King wykorzystuje stan bohatera, aby zedrzeć maskę szczęśliwej i kochającej rodziny, opowiedzieć o uprzedzeniach oraz zadać niezwykle ważne pytania na temat słuszności zemsty.

Chudszy - okładka książki
Chudszy – okładka książki

Gdy Billy zaczyna tracić kilogramy w ilościach hurtowych, pojawia się strach, koszmary i poszukiwanie odpowiedzi. Facet zaczyna znikać, marnieje w oczach i zaraz całkiem zamieni się w pył. Przy tak ekstremalnej redukcji masy pomysł z cygańską klątwą nie wydaję się już taki absurdalny. Bliscy są gotowi pomóc mu w tej nierównej walce – przecież nic tak nie pomaga w pojedynku z siłami paranormalnymi, jak wygodny kaftan i garść kolorowych pastylek.

W międzyczasie King sprawnie rozrysowuje kwestie uprzedzeń i rasizmu. Zamaszystym strzałem w twarz sugeruje spojrzenie z innej perspektywy na życie Cygan oraz postawienie się w ich sytuacji. Konfrontuje niechęć „białego człowieka” z codziennością taboru i wokół tego konfliktu prowadzi większą część historii. Przy okazji daje mu to możliwość postawienia pytań o słuszność zemsty i określania jej wysokości oraz wyniszczających skutków, jakie za sobą niesie. Wszystko to zaś, przynajmniej do pewnego momentu, ozdabia odrobiną koszmarów, brzydoty, paranoi i strachu. Początkowo Chudszy to naprawdę porządnie napisana historia, z solidną dawką nieprzyjemnej gęstniejącej aury. Może nie straszy i nie przeraża jak horror z najwyższej półki, ale obiecuje klimat, który odpowiednio narastając, może uderzyć we właściwe struny. Niestety, ta chwila nie nadchodzi.[

King ukryty za Bachmanem, podobnie jak w Regulatorach, zdecydowanie za szybko gra w otwarte karty. Podkreśla grubą kreską, że to klątwa Halleckowi zgotowała ten los. Można się z tym pogodzić, żaden problem. Ledwo jednak zdążymy się z owym faktem zaprzyjaźnić, autor próbuje zasiać we wszystkich – bohaterach i czytelnikach chyba też – ziarno niepewności. W końcu stratę kilogramów można logicznie wytłumaczyć, szczególnie biorąc pod uwagę wszystkie burzliwe wydarzenia, jakie spotkały Billy’ego. Jak tu się bujać na granicy prawdy i rojeń zmęczonego umysłu, jak mamy żyć w niepewności i dać się wodzić za nos skoro już wiemy, że to wszystko sprawka mrocznego hokus-pokus na odchudzanie? King na własne życzenie minął się ze świetnym pomysłem, na klatce schodowej całkiem psując nam potencjalną zabawę.

Chudszy - okładka książki
Chudszy – okładka książki

Z czasem historia jeszcze bardziej traci na sile. Dobre pomysły się kończą, a na ich miejsce wchodzą nietrafione narracyjne zabiegi. Autor tak zapędził się w pogoni za cygańskim taborem, że zostawił nas niemal z niczym. Najpierw prezentuje opis długiej i niespecjalnie ciekawej podróży śladami tajemniczego starca, a gdy na scenę wchodzi postać charyzmatycznego mafiosa, o wszystkich jego działaniach dowiadujemy się z relacji przeplatanej pierwszo i trzecio osobową narrację. Zagubiony rytm i nudę drugiej połowy Chudszego częściowo rekompensuje dopiero ironiczny finał mający w sobie sporo z podłego żartu.

W Chudszego King wplótł wiele ciekawych wątków. Ze znaną sobie łatwością pokazał, że straszne rzeczy mogą przydarzyć się każdemu i wcale nie potrzeba do tego cygańskich zaklęć – wystarczy przypadek lub trochę zawiści. Historia jednak mocno ucierpiała brakiem solidnego planu, który pozwoliłby dłużej pociągnąć nieprzyjemny i pełen potencjału początek. Zawiało nudą tam, gdzie miały królować koszmary, paranoja i przewidzenia, a finał znacznie traci na sile uderzeniowej, gdy prowadzi do niego coraz bardziej wychudzona fabuła.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Chudszy
Wydawnictwo: Albatros
Autor: Stephen King (jako Richard Bachman)
Tłumaczenie: Robert P. Lipski
Data premiery: 01.07.2015
Gatunek: Horror, Thriller

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Wojciech Bryk
Wojciech Bryk
Student dziennikarstwa, który ma w sobie Zagubionego Chłopca. Uwielbia intertekstualność, easter eggi, zabawy skojarzeniami, popkulturowymi tropami oraz wszelkie dwuznaczności. W wolnych chwilach rozmyśla, co stało się z baśniowymi postaciami, oraz regularnie dokarmia rosnącego w nim geeka. Z radością wsiąka w fantastykę każdego rodzaju. Nieustannie pragnie odkrywać nowe rzeczy i dzielić się znaleziskami z innymi... a jeżeli przy tym wywoła u kogoś uśmiech, będzie całkiem spełniony. Stara się dorosnąć do prowadzenia własnego bloga. O horrorach pisze na portalu Mortal, a o popkulturze dla #kulturalnie.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + dobry początek <br /> + intrygujący finał niczym puenta naprawdę podłego żartu <br /> + poważniejsze kwestie przemycone na drugim planie </p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – słabo rozegrana fabuła<br /> – monotonna i niezbyt ciekawa druga połowa książki </p>Dramatyczna pogoń na głodniaka. Recenzja książki Chudszy
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki