SIEĆ NERDHEIM:

Moja intelektualna Golgota. Recenzja książki Astronumerologia

Ładna okładka a w środku tragedia
Ładna okładka a w środku tragedia

Długo się zastanawiałem, jak podejść do tego tekstu. Jaka ma być jego ostateczna postać. Czy mam napisać coś na kształt satyry i udawać, że otworzyło mi się trzecie oko i zdałem sobie sprawę z istnienia rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia? Czy może wyśmiać całe pojęcie podobnych pozycji i wiarę w tego typu treści? Ostatecznie uczciwość recenzencka zwyciężyła i postanowiłem podejść do Astronumerologii jak do każdej innej recenzowanej książki. Dlatego muszę powiedzieć otwarcie, że książka Wróżbity Macieja to straszna szmira. Nie dałem rady jej przeczytać w całości, ale zaznaczam od razu, że nie jest też ona przeznaczona do takiego czytania „jednym ciągiem”. Nie mogę też powiedzieć, żeby była zupełnie pozbawiona zalet, ale są one nieliczne.

Nowość literacka spod pióra słynnego wróżbity przedstawia wpierw poszczególne znaki zodiaków, liczb i numerologii, planet, pór roku i jaki wpływ mają te układy na osobowość człowieka. Dla przykładu dowiedziałem się, że jestem numerologiczną „piątką” (spontaniczność, zmienność, energiczność), zodiakalnym lwem (odwaga, dominacja, władczość), oraz że moja planeta to Słońce i poznałem całe znaczenie tych okoliczności. Następnie zaczyna się część, będąca astrologicznym studium poszczególnych znaków zodiaku, gdyż to on jest najważniejszy w tym wszystkim. Poznajemy więc charakterystykę ogólną danego znaku, jego dekady i powiązania pozostałych wyznaczników (planeta, cyfry) z konkretnymi datami urodzenia (konkretnie rzecz ujmując z dniem, miesiąc ma marginalne znaczenie). To głównie przez tę część nie dałem rady przebrnąć, gdyż jest w dużej mierze wyliczanką cech charakteru z dodatkowym krótkim wyjaśnieniem. I tak przez dwieście stron.

Problem polega na tym, że gdy się wymienia, powiedzmy, dwadzieścia cech charakteru przy danym opisie, to z czystego rachunku prawdopodobieństwa wynika, że coś z tego będzie pasować do czytelnika. Nie ma tutaj nic odkrywczego, brak tu jakiejkolwiek jakości. W taki sposób można mówić o każdym. Przez to jedyną częścią wartą uwagi jest ta zawierająca ogólną charakterystykę dla danego wyznacznika (przykładowo opis Jowisza). Cała zaś partia szczegółowa jest według mnie silącym się na szczegółowość bełkotem.

Jakby tego było mało, całość cechuje fatalny styl. Wróżbita często się powtarza (nawet sam to sobie wypomina – „jak wcześniej wspomniałem”), manewruje synonimami, aby tylko nie powtórzyć dwa razy obok siebie tego samego słowa. Czytając Astronumerologię można odnieść wrażenie, że autor siedział i prowadził niekończący się monolog, a obok jego sekretarz notował i próbował to złożyć w jakiś tam rozdział. Wyszło to co najwyżej miernie. Na przestrzeni dwóch stron ta sama treść powtarza się ze trzy razy, tylko za pomocą różnych słów. Takie wodolejstwo nie przystoi nawet w wypracowaniach szkolnych.

Aby jednak nie katować nadmiernie Wróżbity Macieja, powiem, że książka ostatecznie potrafi dostarczyć rozrywki. Najlepiej czyta się ją fragmentarycznie na głos znajomym, wyśmiewając nieporadne opisy. Można się przy tym ubawić i za to autorowi dziękuję. Taką formę lektury mogę z czystym sumieniem polecić. Próba samodzielnego brnięcia przez treść od deski do deski to katorga, którą zdecydowanie odradzam. Chyba że ktoś akurat gustuje w intelektualnym masochizmie.

Zastanawiam się też, czy dla ślepych fanów ezoteryki jest to zdecydowanie ciekawsza lektura i czy oni odnajdą tu coś, co mi umknęło. Z pewnością dla nich książka przedstawia większą wartość, ale czy na tyle dużą, aby wydawać na to pieniądze, nie jestem przekonany. Mam wrażenie, że to samo, ale w znacznie bardziej atrakcyjnej formie znajdą oni wśród pozycji od innych autorów zajmujących się tą tematyką.

Finalna ocena nie może być wysoka, bo nie ma tu nic, co mógłbym ostatecznie docenić. Nie ma treści, nie ma stylu, nie ma niczego. Co najwyżej można przez moment ubawić rodzinę i znajomych. Odradzam lekturę wszystkim, którzy mogliby być nią potencjalnie zainteresowani. Jeśli interesujecie się tego typu tematyką, to na pewno są lepsze pozycje – przede wszystkim lepiej przemyślane i przez to skonstruowane w ciekawszy sposób.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Astronumerologia
Wydawnictwo: Buchmann
Autor: Maciej Skrzątek
Gatunek: poradnik ezoteryczny
Liczba stron: 383
ISBN: 978-83-8318-368-8

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Niepoprawny optymista, do tego maniak fantastyki. Czyta i kupuje kompulsywnie wiele książek. Gra we wszelakie tytuły (przede wszystkim RPG, strategie, można tu też wymienić parę innych gatunków). Nie patrzy na datę wydania danego dzieła i pochłania wszystko, co ma na swej drodze. Przekroczył magiczną trzydziestkę. Po cichu liczy, że go ominie kryzys wieku średniego.
Długo się zastanawiałem, jak podejść do tego tekstu. Jaka ma być jego ostateczna postać. Czy mam napisać coś na kształt satyry i udawać, że otworzyło mi się trzecie oko i zdałem sobie sprawę z istnienia rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia? Czy może...Moja intelektualna Golgota. Recenzja książki Astronumerologia
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki