SIEĆ NERDHEIM:

Kto jest naszym wrogiem? Recenzja komiksu X-Men. Czerwoni

Korektayaiez
X-Men. Czerwoni - okładka komiksu
X-Men. Czerwoni – okładka komiksu

Na samym wstępie pragnę zaznaczyć, że nie jestem szczególnym fanem mutantów. Przeczytałem kilka tytułów z nimi w roli głównej, lecz zawsze wolałem innych marvelowych bohaterów. Dlaczego więc sięgnąłem po najnowszych X-Menów na polskim rynku? Z dwóch prostych powodów. Pierwszym z nich jest nazwisko scenarzysty, który stoi za komiksem. Tom Taylor, bo o nim mowa, w ciągu kilku ostatnich lat stał się jednym z najpopularniejszych twórców, a dla wielu – w tym dla mnie – gwarantem jakości. Drugi powód tyczy się społecznego zaangażowania tytułu. Zawsze lubiłem, kiedy prócz czystej rozrywki, autorzy starają się poruszyć aktualne tematy, którymi żyje świat i przemycić własne spostrzeżenia. Jak w takim razie prezentuje się X-Men. Czerwoni?

Jean Grey powraca do życia. Przestaje być nosicielem potężnej, kosmicznej siły, jaką jest Phoenix, a przez to zmuszona jest zmieniać świat w sposób konwencjonalny. A jest co zmieniać. Okazuje się bowiem, że otaczająca ją rzeczywistość całkowicie różni się od tej, którą zapamiętała. Wokół szerzy się nienawiść do mutantów. Główna bohaterka styka się z nią już w pierwszych chwilach ponownych narodzin, kiedy to dzieci rzucają w nią jedzeniem, wykrzykując wulgaryzmy. Po tym incydencie, jak również kilku następnych, telepatka decyduje się wejść na drogę polityki międzynarodowej, aby naprawić sytuację. Niestety nie wszyscy chcą, by prześladowania mutantów się zakończyły. Jedną z tych osób jest ktoś niezwykle potężny, działający od dawna z cienia.

Już sam motyw powrotu Jean wystarczyłby do zaprezentowania nam ciekawej fabuły. Kobieta musi się przystosować do nowych czasów. Część jej znajomych nie żyje, część została zastąpiona przez ich wersje z innej czasoprzestrzeni – jak np. Logan – a inni dorośli, wiedli swoje życie dalej i wiele się u nich zmieniło. Na szczęście motyw ten jest wykorzystywany w komiksie i to dosyć często. Taylorowi udało się w sposób naturalny przedstawić relacje między postaciami, dzięki czemu za każdym razem jesteśmy w stanie wyczuć, jakie emocje towarzyszą poszczególnym spotkaniom. Na plus zasługuje też poprowadzenie grupy X-Menów. Zachodzące między nimi interakcje współgrają z ich charakterami i ani razu nie miałem wrażenia, że dana postać powiedziała lub zrobiła coś, co jest sprzeczne z tym, jak jest pisana.

 X-Men. Czerwoni - przykładowa strona
X-Men. Czerwoni – przykładowa strona

Wszystko to jest jednak swego rodzaju tłem. Główne skrzypce – możliwe, że uważam tak ze względu na moje własne poglądy – gra tutaj wyraźny komentarz społeczny. Nienawiść do mutantów, do inności, stanowi tak naprawdę analogię obecnej sytuacji, z jaką przychodzi się zmierzyć mniejszościom seksualnym lub etnicznym. Scenarzysta, pod płaszczykiem kolejnej epickiej historii o mutantach, zawarł wyraźny sprzeciw wobec nietolerancji dotykającej kogokolwiek ze względu na jego „inność”. Twórca nie musi nawet wymyślać argumentów przeciwko mutantom. Wykorzystuje słowa licznych homofobów i rasistów, które często możemy usłyszeć w telewizji bądź przeczytać w internecie. Tutaj też komiks ukazuje, jak łatwo manipulować ludźmi i popychać ich do przemocy. Nawet jeżeli ta wymierzona zostaje w ich przyjaciół lub członków rodziny. Taylor nie ogranicza się jednak tylko do prezentacji zachowań. Rozkłada on uprzedzenia na czynniki pierwsze, wykazując, skąd się mogą one brać. Udziela też prostych odpowiedzi na pytanie, jak się ich wyzbyć oraz daje nadzieję na to, że każdy jest zdolny do zmiany. W ramach ciekawostki dodam, że jeden z epizodów X-Men. Czerwoni dzieje się w Polsce. Niestety, jak łatwo się domyślić, nie pełnimy tam roli obrońców mniejszości mutantów, a wręcz przeciwnie.

Żeby tego było mało, w omawianym tytule pojawia się też problem nierówności kobiet. Tutaj ów wątek dotyczy sytuacji w Indiach. Wydaje się on znamiennym, tym bardziej że to właśnie żeńskie postaci pełnią kluczową rolę w tej grupie X-Menów.

Pomimo tego wszystkiego X-Men. Czerwoni to wciąż komiks superhero. Pełen jest akcji i fabularnych zwrotów, które nie pojawiają się – jak to ma zazwyczaj miejsce – na ostatniej stronie zeszytu, a chwilę wcześniej, dzięki czemu wydarzenia mają szanse odpowiednio wybrzmieć. Tempo całej historii zostało narzucone perfekcyjnie, przez co trudno jest się oderwać od lektury. Oczy samoistnie przechodzą z jednego kadru na następny i nim się człowiek zorientuje, ma za sobą połowę komiksu.

 X-Men. Czerwoni - przykładowa strona
X-Men. Czerwoni – przykładowa strona

Za rysunki odpowiada tu czwórka artystów: Mahmud Asrar, Carmen Carnero, Roge Antonio i Pascal Alixe (który rysował wyłącznie Annual). W większości przypadków są to przyjemne dla oka kadry, niewyróżniające się niczym szczególnym od innych marvelowych komiksów. Akcja przedstawiona została czytelnie, wygląd postaci, pomimo różnych rysowników, nie różni się zbytnio (może z wyjątkiem Kurta, któremu w ciągu niespełna miesiąca wyrosła bujna broda). Na pochwałę zasługuje też odwzorowanie np. polskich realiów z pałacem prezydenckim bądź policyjnym radiowozem włącznie.

X-Men. Czerwoni jest tytułem, po który warto sięgnąć. Korzystając z konwencji superhero, porusza aktualne problemy społeczne, takie jak brak tolerancji i równouprawnienia oraz ukazuje, jak łatwo zostać zmanipulowanym przez mass media. Z tego też powodu nie jest on dla każdego. W szczególności jeżeli nie lubi się zawierania polityki w komiksach. Dla wszystkich innych najnowsza historia o mutantach, zamknięta w jednym tomie, wydaje się być pozycją idealną.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: X-men. Czerwoni
Wydawnictwo: Egmont
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Roge Antonio, Mahmyd Asrar, Carmen Carnero
Tłumaczenie: Weronika Sztorc
Gatunek: superhero
Data premiery: 28.07.2021
Liczba stron: 284
ISBN: 9788328158993

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Adam "Sumo" Loraj
Adam "Sumo" Loraj
Rocznik '98. Student historii. Sięga w równej mierze po anime, filmy, gry wideo, komiksy i książki. Fan twórczości Hideo Kojimy, Guillerma del Toro i Makoto Shinkaia. Od najmłodszych lat w jego sercu pierwsze miejsce zajmują Pokemony, a zaraz potem Księżniczka Mononoke. Prowadzi i gra w papierowe RPGi, w szczególności w Zew Cthulhu i Warhammera. Za najlepszego światowego muzyka uważa Eltona Johna, a polskiego Jacka Kaczmarskiego. Swoje opowiadania publikował w m.in. magazynach: Biały Kruk, Histeria, Szortal na Wynos lub w antologii Słowiański Horror.
Na samym wstępie pragnę zaznaczyć, że nie jestem szczególnym fanem mutantów. Przeczytałem kilka tytułów z nimi w roli głównej, lecz zawsze wolałem innych marvelowych bohaterów. Dlaczego więc sięgnąłem po najnowszych X-Menów na polskim rynku? Z dwóch prostych powodów. Pierwszym z nich jest nazwisko scenarzysty,...Kto jest naszym wrogiem? Recenzja komiksu X-Men. Czerwoni
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki