Od kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z twórczością Daniela Clowesa, każdy kolejny album z jego nazwiskiem na okładce jest przeze mnie wyczekiwany, jak rzadko które dzieło. Wszystko dlatego, że specyfika jego prac i ich wysoki poziom to za każdym razem gwarant doskonałej, skłaniającej do myślenia i refleksji rozrywki z najwyższej półki. I nie inaczej jest z Wilsonem, powieścią graficzną złożoną z krótkich słodko-gorzkich skeczy portretujących codzienność tytułowego bohatera, która potrafi rozśmieszyć, a jednocześnie ściska za gardło i nie pozwala przejść obojętnie obok żadnej strony albumu.
Wilson to mężczyzna w średnim wieku. Mizantrop, malkontent, człowiek, który zmaga się z monotonią życia i ludźmi, z którymi się styka. Jego ojciec jest umierający, życie Willsona też powoli zmierza ku katastrofie. Wilson stara się coś jeszcze wycisnąć z puzzli swojej codzienności, ale czy ma szansę cokolwiek zmienić? Cokolwiek osiągnąć? A może skazany jest na powtarzanie wciąż tych samych błędów i powolne staczanie się po równi pochyłej?
Dan Clowes lubi eksperymentować z komiksem. Serwował nam już w końcu typowe powieści graficzne (znakomita Patience), opowieści złożone z krótkich, kilkustronicowych shortów (genialne Ghost World) a teraz dostajemy graphic novel, na którą składają się skecze długości jednej strony. Samo to nie jest niczym wyjątkowym, bo jakże często podobnie zbudowane są europejskie albumy humorystyczne, ale Clowes idzie tu w mniej oczywistym kierunku. Widać to przede wszystkim w szacie graficznej, która zmienia się w zależności od emocji rządzącej w danej opowieści – zaczynając od uproszczonego realizmu, na mocno cartoonowych rysunkach skończywszy – ale i fabularnie rzecz daleka jest od typowych komedii. Nawet tych posiadających przesłanie i drugie dno.
Co zatem wyróżnia Wilsona na tle podobnych prac? Przede wszystkim jego powaga i ponury, depresyjno-refleksyjny nastrój, które sprawiają, że całość zapada w pamięć, trafia do serca i obija się po zwojach mózgowych. Tego typu stripy sąsiadują z typowymi, mocno zabarwionymi satyrą humoreskami, ale i te lżejsze, zabawne, pełne są życiowych prawd, przemyśleń i siły wymowy. Nic w tym zresztą dziwnego. Clowes nad Wilsonem pracował w ciężkim dla siebie okresie, kiedy jego ojciec konał w szpitalu. Wydarzenie to zainspirowało całość, podobnie zresztą jak czytana w owym czasie biografia Charlesa Schulza, twórcy Fistaszków, który tak bardzo pod wieloma względami przypominał mu ojca właśnie. A siła tego dzieła jest tym większa, że z emocjami łączy się tu zjadliwa satyra – na społeczeństwo, na czasy, na konflikt pokoleń, na świat i nawet na malkontentów takich, jak główny bohater.
Efekt finalny jak zawsze w przypadku komiksów Clowesa po prostu urzeka. Czasem mamy tu opowieści, których nie powstydziłby się Garfield czy Fistaszki (choć podane w dosadniejszy, często wulgarny sposób), czasem – najczęściej – jest to typowy Clowes. Mocny, życiowy, szczery i jakże ambitny, nawet jeśli nie zawsze spełniony. Do tego dochodzi doskonała szata graficzna i świetne wydanie… i czy trzeba dodawać coś jeszcze? Każdy miłośnik dobrych, niemainstreamowych komiksów (choć skoro Wilson doczekał się filmowej adaptacji z Woodym Harrelsonem i Laurą Dern w rolach głównych, to jednak w ten czy inny sposób zaistniał dla szerszego grona odbiorców) koniecznie powinien po ten album sięgnąć. Warto. Zarówno do czytania jako jedna, dłuższa całość, jak i delektowania się poszczególnymi epizodami.
Dziękuję wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Szczegóły:
Tytuł: Wilson
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Typ: komiks
Gatunek: obyczajowe
Data premiery: styczeń 2019
Scenariusz i rysunki: Daniel Clowes