SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja komiksu Wiedźmin: Dzieci lisicy

1

Matczyna miłość to jedna wielka tajemnica, mimo że napisano o niej wiele książek, poematów czy psychologicznych wywodów. Jej mocy nie można porównać z niczym innym na świecie, a ci, którym wydaje się, że wiedzą o niej wszystko, są w błędzie.

W 2015 roku, za sprawą Dark Horse Comics oraz wydawnictwa Egmont Polska, światło dzienne ujrzała kolejna komiksowa historia Geralta z Rivii. Wiedźmin: Dzieci Lisicy autorstwa Paula Tobina i z rysunkami Joe Querio, stanowi świetne uzupełnienie zbiorów fanów uniwersum stworzonego przez Andrzeja Sapkowskiego. Dzieci Lisicy nawiązują też bezpośrednio do literatury polskiego fantasty, bowiem są adaptacją fragmentu Sezonu Burz, ostatniej opublikowanej przez wydawnictwo SuperNowa części przygód Białego Wilka.

1

Akcja komiksu toczy się w bliżej nieokreślonym czasie. Podczas swojej wędrówki Geralt, wraz z krasnoludzkim towarzyszem – Addario Bachem, przemierza lasy w okolicach delty rzeki Pontar. W trakcie postoju, stawiają oni czoło dzikiej zwierzynie oraz spotykają olbrzymiego trolla, który nie ma wobec nich wrogich zamiarów. Podczas wędrówki udają się do portu w Windley, gdzie trafiają na pokład „Proroka Lebiody”, statku należącego do miejscowego kupca. Na okręcie, poza głównymi bohaterami, znajdują się jeszcze inne postaci, wśród których nie brakuje drobnych rzezimieszków, renegatów, łowców skarbów oraz wojowników. Uwagę Geralta przykuwają: Janessa, śliczna łuczniczka, której strzały bez żadnego problemu trafiają w cel nawet z większej odległości oraz jej towarzysz – Durion. W trakcie podróży okazuje się, że na „Proroku Lebiody” przebywa ktoś jeszcze. I to właśnie w tym momencie cała akcja komiksu nabiera tempa. Kolejnym członkiem załogi jest córka Lisicy, potężnej magicznej istoty, potrafiącej zawładnąć umysłem istot żywych. Do czego zdolna jest zdesperowana matka, aby odzyskać swój największy skarb? Przed jakimi niebezpieczeństwami staną główni bohaterowie i ich towarzysze? Jaki sekret skrywa piękna Janessa oraz jakim wojownikiem okaże się waltornista Addario?

1

Po dużym sukcesie Domu ze Szkła Paul Tobin podjął się kolejnego wyzwania, jakim jest adaptacja książkowych przygód Geralta. Czy mu się udało? Zdania są podzielone. Moim zdaniem Dzieci Lisicy trzymają poziom, choć pod względem fabuły oraz budowanego suspensu ustępują nieco wcześniejszej części. Jest za to dużo akcji oraz walk, których brakowało w Domu ze Szkła. Rysunki Joe Querio momentami cieszą oko, momentami wywołują niedosyt. Wiele kadrów wygląda, jakby były niedokończone lub zrobione w pośpiechu. Mimo to kolejną historię Rzeźnika z Blaviken czyta się z przyjemnością, a niektóre zwroty akcji mogą zaskoczyć nawet największych fanów gatunku.

1

Podsumowując… Wiedźmin: Dzieci Lisicy to dzieło dobre, ale nie wybitne. Zadowoli na pewno fanów świata wykreowanego przez Andrzeja Sapkowskiego i będzie stanowiło doskonałe uzupełnienie serii. Smaczku dodaje fakt, że 136 stron to nie tylko opowieść o przygodach Geralta. Wydawca uraczył nas również wywiadem z samym scenarzystą – Paulem Tobinem oraz tłumaczem, pracującym na co dzień w CD Project Red – Borysem Pugaczem-Muraszkiewiczem. Jeszcze Wam mało? Na końcu czeka kilka kolorowych plansz. I to pięknie wykonanych. Nic więcej nie muszę dodawać.

Ocena: 9/10

Plusy
+ w końcu coś powyżej 100 stron
+ ciekawe postaci i ich różnorodność
+ żywe kolory
+ nawiązane do Sezonu Burz Andrzeja Sapkowskiego
+ dodatki w postaci wywiadu z Paulem Tobinem oraz dodatkowych plansz

Minusy
– tylko dla starszych czytelników
– wątpliwa estetyka niektórych kadrów
– momentami przewidywalny

Autor: Kisiel

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Łukasz „Kisiel” Krzeszowiec
Łukasz „Kisiel” Krzeszowiec
Rocznik ’88. Fan komiksu, dobrej książki i filmu. Lubi posłuchać ostrzejszych brzmień. Swój gust muzyczny przyprawia klasyką oraz muzyką elektroniczną. Nie znosi owijania w bawełnę i jak ognia unika „niepracującej szlachty” czy „absolwentów szkół robienia hałasu”. W wolnych chwilach poluje na prawdziwe pokemony, włócząc się z wędką wzdłuż brzegów Królowej Rzek, zdradzając ją chwilami z innymi ciekami i bajorami. Nieuleczalny fanatyk włoskiego futbolu (wierny kibic Interu Mediolan). Wielbiciel dobrego piwa i whisky. Czasem popełnia recenzje, by innym razem nabazgrolić coś z zupełnie innej beczki. Podczas ostatniego remontu w jego domu, jeden z majstrów stwierdził, że ma nierówno pod sufitem.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki