SIEĆ NERDHEIM:

Rodzinne szwy. Recenzja komiksu Saga Volume 2

KorektaLilavati

„Po to właśnie czytamy fikcję – ma przygotować nas na naszą własną śmiertelność i na to, że kiedyś stracimy tych, których kochamy. Biorę śmierć naprawdę na poważnie”. („This is the point of reading fiction—to prepare us for our own mortality, and that we’re going to lose people that we love. I take death very seriously”). Brian K. Vaughan w wywiadzie dla Complex.

Saga zaczęła wychodzić w 2012 roku. Tak, minęło już 6 lat szału na Staples i Vaughana, w ciągu których Hazel mocno podrosła, jej rodzice zaliczyli kilka kryzysów, wielu bohaterów umarło (i już nie wrócą). Co gorsza, minął ponad rok, od kiedy zrecenzowałam 1 tom tej historii. Teraz ma już 54 zeszyty zebrane w 9 zbiorówkach, a to jeszcze nie koniec. Krótko mówiąc, nie ma co udawać, że tom drugi jest czymś nowym i że nie wiemy o tym komiksie o wiele więcej.

Mamy przecież świadomość, że zebrał mnóstwo nagród, w tym kilkukrotnie Eisnera za rysunki Fiony Staples. Wywołał niejedną dyskusję, poruszając kolejne kontrowersyjne tematy. Saga jest odważnym komiksem od pierwszej sceny, tylko dla dorosłych, szalenie romantycznym, a jednocześnie realistycznym, zawierającym sceny seksu, przemocy, cholernie smutne wątki, cięty dowcip… Moim skromnym zdaniem historia idealna i przepiękna – i nie mówię tu tylko o warstwie wizualnej.

Co z tym drugim tomem? W pierwszym zobaczyliśmy narodziny narratorki, Hazel, niemożliwego dziecka rodziców, którym całe życie wmawiano, że należą do dwóch zupełnie odmiennych gatunków, które przy okazji gardzą sobą nawzajem i toczą wojnę rozlaną już na całą galaktykę. Nie obyło się w nim bez zebrania drużyny. Pojawiła się niańka, duch dziewczynki z dyndającymi flakami, ofiary działań wojennych. Rodzina zyskała też żywy, magiczny dom-rakietę. Co powinno wydarzyć się dalej? To banalnie proste! Pojawią się teściowie.

Spodziewaliście się teściów w space operze? I to wcale nie odzianych w czerń i dyszących, chociaż niewątpliwie wojowniczych? Vaughan olał tu konwencję charakterystyczną dla literatury romantycznej i przygodowej, w której rodzina się za bardzo nie pojawia, a bohater zawsze jest sierotką, daleko od domu itp. Sami rozumiecie, „poznaj moich rodziców” to nie są słowa, na które czeka się z utęsknieniem i wielkim entuzjazmem, w każdym razie nie w książkach.

Z perspektywy tych sześciu lat… To nie jest mój ulubiony tom Sagi. Ma trochę fabularnych dłużyzn, Alana śpi przez kawał czasu, dramatyzmu całości dodaje chyba tylko pojawienie się na sam koniec czasossawy, megadrapieżnika, który może wszystkich zjeść. Zdążyłam się już przyzwyczaić do mistrzowskiej kreski Staples, ale powrót do początków pokazał mi też kilka kadrów, przy których pomyślałam, że rysowniczka jednak bardzo się od tego czasu rozwinęła.

Ale dwójka to także retrospekcje. Poznajemy dzieciństwo Marko i historię pierwszego spotkania rodziców Hazel. Ten zeszyt, z kolei, już należy do moich ulubionych. Vaughan i Staples miotają tam czytelnikiem od humoru, przez romantyzm i kiczowatą literaturę, po realistyczne okrucieństwo wojny. To tak dużo emocji, że po tym rozdziale sami będziecie gotowi z miejsca się w kimś zakochać albo chociaż ruszycie rozdawać free hugs.

W tym tomie pojawiają się także wspaniałe postacie kobiece – wojownicza matka Marko, jego jeszcze bardziej bojowa była dziewczyna, a wreszcie mała dziewczynka z komety Phang uratowana z burdelu przez łowcę głów Upartego (the Will z oryginału). Ta ostatnia objawi się jako pełnowymiarowa bohaterka dopiero za kilkanaście zeszytów, ale możecie już zacząć doceniać miękkie kreski, którymi została narysowana, i otaczającą ją aurę niesamowitości. Poznacie jeszcze pewnego pisarza literatury popularnej sączącego naiwnym czytelniczkom truciznę przesłania make love not war

Saga to trochę bardziej zjawisko społeczne niż komiks. Może się tak zdarzyć, że kiedyś będziemy wspominać minione sześć (siedem, osiem…) lat, mówiąc: „to było wtedy, kiedy wychodził komiks Vaughana i Staples”. Niekoniecznie w Polsce, ale w UK i USA to bardzo możliwe. Co jest kolejnym argumentem za sięgnięciem po ten komiks – potem pójdzie już samo, ockniecie się roztrzęsieni nad 54 zeszytem i zapiszecie na zamrożenie z Disneyem, póki nie pokaże się wreszcie 55, czyli dopiero w wakacje lub jesienią 2019.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Saga Volume 2
Wydawnictwo: Image Comics (Mucha Comics w Polsce)
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Fiona Staples
Typ: komiks
Data premiery: 2013 (2015 w Polsce)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
<p><strong>Plusy:</strong><br/> + bezpardonowy realizm<br/> + pojawiają się teściowie…<br/> + i przedziwne potwory<br/> + genialna konstrukcja psychologiczna wszystkich postaci<br/> + i równie wspaniałe rysunki</p> <p><strong>Minusy:</strong><br/> - pewne dłużyzny fabularne</p>Rodzinne szwy. Recenzja komiksu Saga Volume 2
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki