SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja komiksu Outcast Volume 2

1

UWAGA recenzja może zawierać spoilery z pierwszego tomu

W recenzji pierwszego tomu nie szczędziłem pochwał nowej serii Roberta Kirkmana (autora Żywych Trupów) pt. Outcast. Po jego lekturze zastanawiałem się, czy autor ma dobrze rozplanowane powolne odkrywanie tajemnicy, która czai się w tle. Nie miałem żadnych wątpliwości, że będzie to miało kluczowy wpływ na to, czy będzie warto polecać innym tę serię wydawnictwa Image Comics.

2

Od publikacji wspomnianego tekstu minęło niedużo czasu i zachęcam oczywiście do jego przeczytania, ale przybliżę jeszcze raz fabułę poprzedniego tomu. Kyle Barnes, człowiek z trudną przeszłością, uwikłany w dziwną intrygę demonów, pomaga pastorowi-egzorcyście w jego pracy. W tym samym czasie próbuje się dowiedzieć dlaczego doszło do sytuacji, w której w trakcie egzorcyzmu ciężko pobił żonę i dusił swoją ukochaną córeczkę. Co ma z tym wspólnego pseudonim Outcast/Wyrzutek, którego cały czas używają w stosunku do niego demony w czasie rytuałów? Czy osoby, na których odprawiany jest egzorcyzm mają z tym coś wspólnego czy są tylko narzędziami w jakimś spisku? Kim jest tajemniczy osobnik prześladujący Reverenda? Te i inne pytania cały czas zadajemy sobie razem z głównym bohaterem podczas czytania.

3

Odpowiadając na pytanie ze wstępu — tak, Kirkman świetnie spisał się w kwestii stopniowego odkrywania intrygi. A przynajmniej takie wrażenie odnoszę po lekturze recenzowanego tomu. Jeśli po niego sięgniecie, odkryjecie kilka ważnych elementów układanki i poznacie parę ciekawych hipotez. Dowiecie się nieco o losach najbliższej rodziny Kyle’a. I jakby tego było mało, scenarzysta zaskakuje świetnym zwrotem akcji w ostatnim zeszycie i drugą część kończy cliffhangerem, zachęcającym, a w zasadzie zmuszającym, do lektury kontynuacji.

4

Warto powiedzieć jeszcze parę słów na temat kadrów Paula Azacety. Nadal utrzymuje świetny poziom, jego trochę karykaturalne rysunki pomagają w uczynieniu lektury przyjemną i oddają emocje bohaterów. Jednak twórcy dodali tutaj bardzo ciekawy aspekt, którego w takiej ilości wcześniej nie było. Mowa o długich sekwencjach bez dialogów, opartych wyłącznie na obrazie. Jakiś czas temu krytykowałem Warrena Ellisa za takowe zabiegi w serii James Bond dla wydawnictwa Dynamite i nasunęła mi się myśl, że powinien on tutaj zajrzeć i uczyć się, jak robić je dobrze. Zmuszają one do myślenia, zaangażowania się w opowiadaną historię, zachowując jednak czytelność dzięki dobremu zaplanowaniu stron i technicznych szczegółów. Czekam na więcej.

5

Jeśli spodobał wam się tom pierwszy, sięgnijcie po drugi, naprawdę warto. Natomiast jeśli nie przypadł wam wtedy do gustu, to niewiele się w tej kwestii zmieni. Ja mam bardzo pozytywne wrażenia i już nie mogę się doczekać lektury kontynuacji.

Ocena: 8/10

Plusy
+ kolejne elementy układanki
+ historia dalej trzyma w napięciu
+ świetne dłuższe sekwencje bez dialogów

Minusy
– nie widać poważniejszych

Autor: Radziu

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Radosław „Radziu” Szalek
Radosław „Radziu” Szalek
Człowiek, który samym swoim istnieniem wprowadza konflikt we wszechświecie i jest chodzącą sprzecznością - pisze na stronie zarówno o DC jak i Marvelu, udziela się w fandomie Gwiezdnych Wojen i Star Treka, studiował na politechnice i aktualnie studiuje filologię. Ogląda wszystkie seriale komiksowe, chociaż przy większości 10 razy na odcinek zastanawia się, dlaczego to sobie robi. Co chwilę obiecuje sobie, że będzie czytał więcej komiksów, ale nie starcza mu kasy. Lubi gadać o popkulturze tak bardzo, że rodzina i przyjaciele często dziwnie się na niego patrzą i pozwalają mu prowadzić monolog.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki