SIEĆ NERDHEIM:

W srebrnej łunie, pośród chłodów nocy. Recenzja komiksu Mieszko – Dziedzictwo

KorektaLilavati
Okładka komiksu Mieszko – Dziedzictwo
Okładka komiksu Mieszko Dziedzictwo

Internetową działalność twórczą Przemysława „Graphosa” Świszcza obserwuję od dłuższego czasu. Wystarczająco długo, by wiedzieć, że oprócz talentu plastycznego cechuje go rozsądek – zarówno w podejściu do humorystycznych obserwacji otaczającego nas świata, jak i wątków historyczno-fantastycznych. Tylko dlatego, szykując się do lektury komiksu Mieszko – Dziedzictwo, nie obawiałem się bajerów o Wielkiej Lechii i neopogańskiego pseudopatriotyzmu. Faktyczne źródła historyczne z okresu wczesnego średniowiecza są co najmniej ubogie, więc wszelkie interpretacje tamtych czasów z konieczności są zwykle nacechowane fantazją autorów. Najwyraźniej trudno jest nie ulec pokusie urojonych wygibasów wyobraźni i nadinterpretacji, ale najbardziej ogarniętym mistrzom twórczej samokontroli często udaje się tworzyć dzieła godne uwagi.

Mieszko – Dziedzictwo, jakby nazwa nie była wystarczającą wskazówką, opowiada o początkach panowania jednego z najbardziej znanych władców Polski z czasów, w których ona tą Polską nawet jeszcze za bardzo nie była. Siwobrody książę Siemomysł przekonuje się na własnej skórze, że na wojnie trzeba mieć oczy dookoła głowy, i po odniesieniu śmiertelnych ran wyprawia się do Gniezna, by ogłosić, kto ostatecznie zostanie spadkobiercą większości jego władzy. Intrygi wyrastają jak grzyby po krwawym deszczu, spór wbija klin niezgody między wojowników, a bogi patrzą na wszystko zimnymi oczyma drewnianych posągów. Jedno jest pewne – Mieszko nie będzie miał za dużo czasu na rozpacz z powodu śmierci ukochanego ojca.

Urzekająca natura na jednej ze stron Mieszka
Urzekająca natura na jednej ze stron Mieszka

No i jak myślałem, nie ma bzdur i nierealnych wymysłów. Jest sporo dodatków zrodzonych z inwencji twórczej dla dobra narracji, jak skonkretyzowanie okoliczności śmierci Siemomysła, ale ogólnie wszystko utrzymane jest w klimacie ogarniętej, realistycznej powieści historycznej. Bez ubarwienia faktów znanych z podręczników taka opowieść w ogóle nie mogłaby powstać, więc nie ma sensu skupiać się na porównywaniu Mieszka z pełnymi sprzeczności kronikami. U podstaw to po prostu dobrze poprowadzona, może troszeczkę zbyt powolna, ale wciągająca wizualizacja rozsądnych przypuszczeń na temat nastrojów panujących w tamtych czasach oraz, w pewnym stopniu, charakterów zaangażowanych osobistości.

Atmosfera się zagęszcza..
Atmosfera się zagęszcza…

W pewnym stopniu, bo trochę nie kupuję heroicznej nieskazitelności. To zrozumiałe, że historia potrzebuje protagonisty, z którym można sympatyzować, ale od zawsze widziałem mężnych wojów z tamtych czasów jako, z grubsza rzecz biorąc, zgraję agresywnych wałów. Żadnych uprzedzeń, ot, znak czasów – walka o przetrwanie, wpływy i bogactwa średnio sprzyjają kształtowaniu się dobrych cech charakteru. Tymczasem Mieszko jest wzorem cnót, tak samo, jak i jego ojciec. Nawet brat przyszłego księcia problemy na swojej drodze przyjmuje zaskakująco honorowo. Nie mówię, że nie mogło tak faktycznie być, po prostu chciałbym w ich charakterach znaleźć trochę więcej szarości.

Panowie, są grzyby?
Panowie, są grzyby?

Bezsprzecznie zachwyca za to mroczna zawartość kadrów, choć w samym ich układzie brakuje nieco nakręcającej narrację różnorodności. Plansze wypełnione są malowniczymi, atmosferycznymi kreacjami, w których cyfrowy pędzel artysty doskonale gra oszczędnymi światłami ognisk i grymasami rzeźbionymi przez te światła na twarzach wojów, wszystko w kontraście do nocnej toni. Minimalnie słabiej wypada dynamika ruchów i starć, ale stateczny klimat wizualny całości tworzy klimat zadumy, dodając głębi rekompensującej drobny brak sensacyjnych fajerwerków. Czasem trochę trudno było rozróżnić facjaty poszczególnych bohaterów, ale nie oszukujmy się – usiłowanie nadania cech charakterystycznych wszystkim brodatym zbrojnym mogłyby szybko doprowadzić do pewnej karykaturalności. Kontekst większości scen wystarczy, by połapać się, kto z kim aktualnie rozmawia.

Dzida jako najsilniejszy z argumentów
Dzida jako najsilniejszy z argumentów

Mieszko – Dziedzictwo to kawał dobrego komiksu, któremu do złotych laurów zagradza drogę lekki brak doświadczenia twórcy w pełnoprawnej formie tego medium. Opowieść wciąga pomimo minimalnie mozolnego rytmu, a lekką idealizację postaci można złożyć na karb gawędziarskiego romantyzmu autora, który ostatecznie i mnie się udzielił. Jeśli miałbym coś poradzić, to poleciłbym popracować głównie nad dynamiką architektury kadrów. No i oczywiście dorzucić więcej materiałów dodatkowych, w końcu prawie każdy komiksiarz (ja z pewnością) lubi pod twardą oprawą znaleźć trochę nadprogramowych bajerów.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Mieszko – Dziedzictwo
Data premiery: 18.10.2019
Scenariusz: Przemysław Świszcz
Rysunki: Przemysław Świszcz
Liczba stron: 60
Gatunek: historyczne

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Rafał "yaiez" Piernikowski
Rafał "yaiez" Piernikowski
Piszę o głupotach od kiedy tylko nauczyłem się, jak wyglądają literki. Od fanowskiego systemu RPG w czasach podstawówki i opowiadań w ramach lore uniwersum Warcrafta przeszedłem do kulturowej grafomanii. Od lat prowadzę bloga muzycznego Nieregularnie Relacjonowana Temperatura Hałasu, tylko troszkę krócej działam w redakcji Nerdheim. Jako anglista z wykształcenia język traktuję swobodnie, dopóki spełnia swoją funkcję użytkową, co jest zręcznym usprawiedliwieniem mojego nieposzanowania podstawowych zasad. Zawodowo zajmuję się ubezpieczeniami na rynek USA. Prywatnie katuję skrzeczącą muzykę, tony komiksów (Ameryka, Japonia, Europa w tej kolejności), gry video, planszóweczki i składam modele japońskich robotów.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + piękne, klimatyczne ilustracje<br /> + realne fantazje<br /> + rozsądne podejście do wczesnego średniowiecza</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – kiepska dynamika narracji w kadrach<br /> – trochę zbyt czarno-białe charaktery</p> W srebrnej łunie, pośród chłodów nocy. Recenzja komiksu Mieszko – Dziedzictwo
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki