Pięć lat przed wybuchem II WŚ nowojorski artysta – Alexander Gillespie Raymond – po raz pierwszy pokazał światu Flasha Gordona. Postać nie tyle popularną, co wręcz kultową. Komiksy z udziałem blondwłosego zawadiaki ukazały się nawet w Polsce, jednak miało to miejsce w dość burzliwych latach, kiedy na zapoznanie się z przygodami Gordona można było sobie pozwolić w przerwie między strzelaniem do wroga a niesieniem pomocy potrzebującym. Rysunkowe historie autorstwa Raymonda znane były w kraju nad Wisłą jako Błysk Gordon.
Kings Cross, wydany przez Dynamite Entertaiment i stanowiący kolejną odsłonę przygód Flasha Gordona, powstał jako efekt współpracy trzech artystów: scenarzysty Jeffa Parkera (m.in.Future Quest) oraz grafików – Jesse’a Hamma (m.in.Good as Lilly), współodpowiedzialnego również za scenariusz i Grace Allison (Memorial). Pięć zeszytów tworzących serię zebrano w całość i pod postacią jednego, dość obszernego tomu wypuszczono na rynek w lipcu 2017. Album zebrał różne, niekiedy dość skrajnie recenzje.
Na Ziemi dochodzi do gwałtownego wzrostu poziomu wód w oceanach. Wiele miast ulega zniszczeniu w wyniku powodzi i nikt nie jest w stanie określić przyczyny zaistniałej sytuacji. W międzyczasie grupa bezwzględnych rosyjskich porywaczy przetrzymuje znanego i szanowanego naukowca, profesora Zarkova. Z pomocą przybywa mu Flash Gordon, który w brawurowy sposób pokonuje zastęp dobrze uzbrojonych terrorystów. Po zakończonej misji odbicia zakładnika Flash wyrusza w podróż wraz ze swoimi przyjaciółmi i uczonym, by odkryć przyczynę klimatycznych anomalii. Wszystkie poszlaki kierują ich na środek Oceanu Atlantyckiego. Na miejscu okazuje się, że ni stąd, ni zowąd pojawił się olbrzymi kawałek lądu. Fragment ten to kontynent pochodzący z Mongo, planety dobrze znanej Gordonowi. A jeśli chodzi o Mongo, to nie może zabraknąć zagorzałego przeciwnika Flasha – Minga, czyli bezwzględnego tyrana od lat sprawującego władzę na odległym ciele niebieskim. Kiedy protagonista wraz z drużyną docierają na nowy i niebezpieczny kontynent, dopiero zaczyna się prawdziwa batalia o losy Ziemi. A jeśli dodamy do tego krwiożercze bestie oraz różnorodne mongoskie rasy, to możemy być pewni, że misja ta nie będzie należeć do najłatwiejszych.
Jakie wrażenie wywarło na mnie pierwsze spotkanie z Gordonem? Na pewno nie tak entuzjastyczne jak to, na które mogli sobie pozwolić czytelnicy komiksów w latach 30. ubiegłego wieku. Przygody opisane w Kings Cross wydają się dla mnie zbyt „naciągane”, jak i infantylne. Z pewnością rozczarowuje końcówka. Przyznam, że przeczytałem już wiele rysunkowych historii, ale w żadnej z nich nie spotkałem się z tak karykaturalnym finałem… Przypomina to poniekąd niekończącą się bitwę między smerfami a Gargamelem, no ale sorry… Flash Gordon to nie bohater dla 7-latków.
Przyjrzyjmy się teraz kwestii technicznej. Kings Cross to ponad 100 stron pełnych szkiców i kolorów przypominających te, z którymi spotykaliśmy się jeszcze przed rozwojem nowoczesnych technik drukarskich oraz rozbudowanych programów graficznych. Ma to swój urok, nie zaprzeczam. Co do scenariusza… Ma on na pewno ogromny potencjał, jednak nie wykorzystano go w pełni, a wiele motywów tworzących serię powstało jakby pod naciskiem, bowiem brakuje w nich logicznego rozumowania i ładu.
Podsumowując… Jeśli nie jesteście zagorzałymi fanami Flasha Gordona i jego świty, nie traćcie czasu na tę serię. Możecie się tylko i wyłącznie zawieść. Jeżeli jednak macie na tyle odwagi, by sprostać zadaniu przeczytania Kings Cross, nic nie stoi na przeszkodzie. Może sami zechcecie wyrazić swoją opinię o tym dość specyficznym komiksie.
Szczegóły:
Tytuł:Flash Gordon: Kings Cross
Wydawnictwo:Dynamite Entertaiment
Typ:komiks
Gatunek:komiks superbohaterski
Data premiery:11.07.2017
Scenariusz:Jeff Parker
Rysunki:Jesse Hamm,Grace Allison
Liczba stron:120