Jeżeli spojrzymy na okładkę tego albumu, to dowiemy się wszystkiego o tym, co dzieje się w środku. Na ilustracji, utrzymanej w pulpowej estetyce paperbacku z lat 50., nieprzytomny bądź odurzony mężczyzna w prochowcu i krawacie zwisającym z rozpiętego kołnierzyka obejmowany jest przez błękitne macki grubości ludzkiego ramienia (reszty ciała głowonoga nie widzimy); w splotach tej dziwnej grupy Laokoona tkwi jeszcze jedna osoba – kobieta (chyba naga), której palce pokryte są substancją barwy krwi. Wbija intensywne spojrzenie w patrzącego na scenę. Jak drapieżnik. Nad kompozycją widnieje jedno słowo: „fatale”. Grafika okładki nie jest przesadą czy metaforą (może nie ma aż tylu macek) – zawartość komiksu licuje z reklamującą go ilustracją.
Duet Ed Brubacker (scenarzysta) – Sean Philips (rysownik), odpowiedzialny za serie Sleeper, Incognito oraz Criminal, tym razem pożenił czarny kryminał w duchu Hammeta czy Chandlera z horrorem spod znaku Lovecrafta. Czego tam nie ma? Skorumpowani, zmęczeni życiem gliniarze odpalający papierosa od papierosa, wścibscy reporterzy za kołnierz nie wylewający, szaleni kultyści składający ofiary z ludzi oraz tajemnicza kobieta fatalna ścigana przez przedwieczne zło i skrywająca niejedną tajemnicę. Z konwencjonalnych elementów autorzy tworzą znajomą układankę. Mamy tu śledztwa, pościgi, strzelaniny, okultystyczne rytuały i krwawe morderstwa.
Podczas pogrzebu znanego pulpowego pisarza jego spadkobierca spotyka wnuczkę dawnej dziewczyny zmarłego. Przeglądając rzeczy otrzymane w spadku bohater znajduje nigdy niepublikowany rękopis pierwszej, mocno autobiograficznej powieści autora. Świadomy wartości trzymanego w ręku skarbu, pogrąża się w lekturze. Wraz z nim przenosimy się do San Francisco roku 1956, gdzie młody, oczekujący narodzin dziecka reporter nawiązuje znajomość z kobietą uwikłaną w romans z dużo starszym od niej policjantem, prowadzącym sprawę sekciarskich morderstw. Z tego nie może wyniknąć nic dobrego, prawda?
Jak wspomniałem, użyte elementy tworzą znajomy układ – miłosny trójkąt, sekrety z przeszłości, kryminalna zagadka; widzieliśmy to nie raz. Dziwi mnie, że tak rzadko w popkulturze mamy do czynienia z gatunkowym mariażem czarnego kryminału i kosmicznego horroru – na myśl przychodzą mi jedynie Harry Angel, Dark City oraz pastiszowy Cast a Deadly Spell. Szkoda, gdyż na przykładzie Fatale widać, iż te poetyki są dla siebie stworzone.
Komiks pod żadnym względem nie grzeszy oryginalnością, jednakże wykonana przy nim robota scenariuszowa oraz graficzna jest rzetelna i poprawna. Niestety nie ma tutaj zaskakujących czytelnika zwrotów akcji, niekonwencjonalnych postaci czy zapadających w pamięć paneli (poza świetnymi okładkami, utrzymanymi w konwencji tanich wydań kieszonkowych z połowy XX wieku). Z pewnością pierwsza część serii jest na tyle interesująca, że zachęca do przeczytania kolejnych. Polecam album wszystkim miłośnikom Cthulhu i spółki, choć również dla horrorowych laików będzie to wciągająca, szybka lektura – taki już urok pulpowych opowieści za kilkadziesiąt centów.
Tytuł: Fatale Volume 1: Death Chases Me
Scenariusz: Ed Brubaker
Rysunki: Sean Phillips
Wydawnictwo: Image Comics
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 136
NASZA OCENA
Podsumowanie
Plusy:
+ połączenie kryminału noir z kosmicznym horrorem
+ solidna scenariuszowa i graficzna robota
+ świetne okładki poszczególnych rozdziałów
Minusy:
– wyświechtane motywy
– brak zaskoczeń