SIEĆ NERDHEIM:

Muzyka życia. Recenzja komiksu Ballada dla Sophie

Ballada dla Sophie - okładka
Ballada dla Sophie – okładka

W życiu twórców wszelkiej maści jest coś pociągającego. Zwłaszcza tych, którym udało się zdobyć uznanie i sławę – nieważne czy przed śmiercią, czy po niej. Wiele osób lubi zagłębiać się w biografie, aby szukać w nich odpowiedzi, jak wdrapać się na szczyt. Wydaje mi się, że w szczególności początkujący artyści mają takie ciągoty. Pragną przeanalizować żywot swojego idola i postępować podobnie do niego, bo wierzą, że w taki sposób dotrą dokładnie tam, gdzie on. W większości przypadków natrafimy na truizmy typu: talent, ciężka praca, wytrwałość, kontakty. To z pewnością pomocne, ale gdzieś z tyłu zawsze przewija się coś jeszcze. A co, jeżeli o czyjejś wielkości tak naprawdę przesądza czynnik, na który nie mamy wpływu? Chodzi mi mianowicie o – w zależności od tego, jak wolimy to nazwać – szczęście, zrządzenie losu lub rękę boga. Czy wówczas pozostaje nam coś więcej niż nadzieja, że i nad nami świeci szczęśliwa gwiazda?

Ballada dla Sophie - przykładowa strona
Ballada dla Sophie – przykładowa strona

Gdybyś miał zacząć wywiad z kompozytorem światowej sławy, jakbyś go rozpoczął? Może od pytania dotyczącego jego największego rywala? Wydaje się to mało wskazane, ale tak właśnie, chociaż nieświadomie, rozmowę rozpoczęła dwudziestokilkuletnia Adeline z podstarzałym Julienem Dubois. Mężczyzna, mogący cierpieć na przerost ego, gdyż podczas swojej wieloletniej kariery sprzedał miliony płyt, na koncie posiada dziesiątki hitów i stał się swoistą ikoną muzyki rozrywkowej, tak naprawdę cieszy się na wspomnienie Francois Samsona i wskazuje go na najlepszego muzyka, którego dane mu było poznać. W podstarzałym kompozytorze od początku widać skrywany smutek i głęboko zakorzenioną traumę, której od dekad nie pozwalał wyjść na powierzchnię. Chociaż pierwotnie negatywnie nastawiony do kontynuowania rozmowy Julien wyprasza przybyłą do jego domu Adeline, to szybko zmienia zdanie. Przełamuje się i zgadza się na udzielenie wywiadu, ale pod jednym warunkiem – powstały dzięki temu artykuł ma być nie o nim, a o Francois Samsonie. Tak oto czytelnik poznaje ciągnącą się przez różne epoki opowieść pełną sukcesów, jak również upadków, podłości, skruchy i desperacji.

Ballada dla Sophie może uchodzić za jeden z wielu przedstawicieli historii obyczajowych o fikcyjnym artyście, któremu udało się wspiąć na szczyt, co ostatecznie nie przyniosło mu radości. I tak rzeczywiście jest. Gdybyśmy bowiem rozłożyli fabułę na kawałki, wówczas okazałoby się, że zbudowana jest z powszechnie znanych schematów, wykorzystane wątki mają rezonować z czytelnikiem (znęcająca się psychicznie matka, zły agent, który pragnie wydusić z muzyka wszystkie pieniądze, życie w biedzie, tłamszenie własnych aspiracji, rywalizacja z rówieśnikiem, który jest samoukiem i wydaje się wcale nie doceniać własnego talentu, itp.), w dodatku sam początek opowieści umiejscowiony jest w okresie drugiej wojny światowej, co jeszcze bardziej rzutuje na nasz odbiór. Mimo tego wszystkiego, nie odniosłem wrażenia, że twórcy starają się mnie chwycić najprostszymi sposobami. Miałem przed sobą pieczołowicie przygotowany życiorys: najpierw małego skrzywdzonego chłopca, potem walecznego, ale niegotowego na poświęcenie młodzieńca, mężczyznę w kryzysie i wreszcie człowieka postanawiającego żyć według własnych reguł. Filipe Melo zaprezentował głęboki obraz psychologiczny kompozytora, a Juan Cavia przedstawił go perfekcyjnie rysunkami. Ciekawym zabiegiem jest na przykład wrzucenie w ten niezwykle głęboko osadzony w rzeczywistości komiks postaci lub wydarzenia całkowicie oderwane od reszty. Może to być agent z głową kozła (tak widział go kilkunastoletni Julien) lub psychodeliczne sekwencje zdarzeń przypominające sceny z filmu Rocketman. Nie ukrywam, że w niektórych momentach opowieść o muzyku niezwykle przypominała mi biografię Eltona Johna lub Elvisa Presleya. W zasadzie historia życia ukazana w Balladzie dla Sophie jest swoistym połączeniem życiorysów tych dwóch piosenkarzy, może z dodaniem odwiecznego rywala.

Ballada dla Sophie - przykładowa strona
Ballada dla Sophie – przykładowa strona

Jak wspomniałem w poprzednim akapicie, rysunki wykonane przez Juana Cavię niezwykle trafnie oddają klimat opowieści. Kadry przepełnione są szczegółami. W szczególności w scenach w posiadłości muzyka możemy docenić pieczołowitość dzieł rysownika. Na odbiór komiksu z pewnością wpływa także zastosowana paleta barw. Na stronach przeważają różne odcienie żółtego, brązowego, nieco szarego i zielonego, chociaż to z dwoma pierwszymi kolorami kojarzyć mi się będzie Ballada dla Sophie. Może to również zasługa okładki skąpanej w żółci?

Na koniec pozostają jeszcze dwa pytania – czym jest tytułowa ballada i kim jest Sophie? Odpowiedzi nie mogę zdradzić. Podczas lektury kilkukrotnie zdarzyło mi się zastanowić, skąd też wziął się tytuł, i z jednej strony rozwiązanie jest satysfakcjonujące, jednak można było się go mniej więcej w połowie komiksu domyślić.

Ballada dla Sophie - przykładowa strona
Ballada dla Sophie – przykładowa strona

Ballada dla Sophie to niezwykle zręcznie napisana i przedstawiona graficznie historia muzyka walczącego z własnymi demonami. To próba zagłębienia się w umysł starszej już osoby, może szukającej odkupienia, może pragnącej raz jeszcze wybrać się w podróż przez odmęty swojej pamięci? Tak czy inaczej, warto poświęcić kilka wieczorów na zapoznanie się z dziełem portugalskiego scenarzysty i argentyńskiego rysownika.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł:
Ballada dla Sophie
Wydawnictwo: Mucha Comics
Scenariusz: Filipe Melo
Rysunki: Juan Cavia
Tłumaczenie: Jakub Jankowski
Typ: komiks
Gatunek: opowieść obyczajowa
Data premiery: 5.05.2023
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-67571-11-1

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Adam "Sumo" Loraj
Adam "Sumo" Loraj
Rocznik '98. Student historii. Sięga w równej mierze po anime, filmy, gry wideo, komiksy i książki. Fan twórczości Hideo Kojimy, Guillerma del Toro i Makoto Shinkaia. Od najmłodszych lat w jego sercu pierwsze miejsce zajmują Pokemony, a zaraz potem Księżniczka Mononoke. Prowadzi i gra w papierowe RPGi, w szczególności w Zew Cthulhu i Warhammera. Za najlepszego światowego muzyka uważa Eltona Johna, a polskiego Jacka Kaczmarskiego. Swoje opowiadania publikował w m.in. magazynach: Biały Kruk, Histeria, Szortal na Wynos lub w antologii Słowiański Horror.
W życiu twórców wszelkiej maści jest coś pociągającego. Zwłaszcza tych, którym udało się zdobyć uznanie i sławę – nieważne czy przed śmiercią, czy po niej. Wiele osób lubi zagłębiać się w biografie, aby szukać w nich odpowiedzi, jak wdrapać się na szczyt. Wydaje mi...Muzyka życia. Recenzja komiksu Ballada dla Sophie
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki