Coraz częściej spotykam się z projektami, których akcja toczy się w miejscach bliskich sercom ich twórców. Takież pozycje, promujące „małe ojczyzny” autorów, cechuje niesamowita szczegółowość, przez co w głowach czytelników kreuje się niemal idealny plan lokacji. Oryginalne nazwy i układy ulic, strategiczne punkty czy nawet najbardziej zapyziałe budy (nierzadko podawane są ich prawdziwe nazwy), w których możemy otrzymać średniej jakości piwo, ale i solidny cios w szczękę, to tylko niektóre z elementów budujących wiarygodną scenografię . Nie ukrywam, że lubuję się w poznawaniu nowych miejsc właśnie z pomocą książek czy komiksów. Niekiedy obieram sobie za cel wędrówkę w strony, gdzie toczy się akcja, a główni bohaterowie stawiają swoje kroki. Hogwart musi jeszcze poczekać…
Jednym z najczęściej odwiedzanych polskich miast jest bez wątpienia Częstochowa. Wszystko za sprawą silnego kultu maryjnego oraz przepięknej lokalizacji zespołu klasztornego, znanego wszystkim jako Jasna Góra. To właśnie w tym jakże malowniczym mieście rozgrywa się akcja autorskiego i zarazem prymicyjnego projektu Andrzeja Folhoca, zatytułowanego 42-200. Czy to kolejny debiutancki album, w którym dominuje przerost formy nad treścią? Przekonajmy się!
Akcja rozgrywa się na przełomie XXI i XX wieku, a bohaterem historii jest Wiktor Jura (nazwisko, jak widać, dobrane nieprzypadkowo). Zmaga się on ze swoimi demonami, a ściślej rzecz ujmując: nie może pogodzić się z tragiczną śmiercią bliskich mu osób – wszystkie straciły życie podczas wybuchu maszyny parowej, nad którą pracował wraz ze swoim ojcem. Sam Wiktor uległ zaś ciężkim obrażeniom i już więcej nie powrócił do świata nauki i techniki. Został lokalnym dziennikarzem i od czasu do czasu śledzi sportową karierę syna Maksymiliana, z którym relacje może i nie są najgorsze, ale pozostawiają wiele do życzenia. Pewnego dnia, gdy bohater podziwia potomka jeżdżącego na motorze, dochodzi do tragedii, przez co ginie jeden z zawodników. Nazajutrz Wiktor dowiaduje się o wypadku syna. Ten zostaje przetransportowany do szpitala, a naoczni świadkowie mówią o nieszczęśliwym karambolu motocyklowym. W trakcie wnoszenia Maksa do karetki ten przekazuje ojcu, że to wcale nie był wypadek… Odwiedzając syna w szpitalu, młody Jura zaczyna mówić o jakiś dziwnych maszynach, znajdujących się gdzieś w starych magazynach. Rzuca hasło „Pionierzy”. Nieco zmieszany ojciec bez wiedzy personelu zabiera Maksa ze szpitala, by ukryć go u swojej dobrej znajomej. Od tej chwili Wiktor rozpoczyna swoje prywatne śledztwo, by w międzyczasie doświadczyć strzelaniny, ujrzeć na własne oczy ogromny, bojowy sterowiec oraz stać się uczestnikiem szaleńczego wyścigu po centrum Częstochowy. Ale to finał historii tak naprawdę go zaszokuje…
Na uwagę zasługuje fakt, że 42-200 powstał w całości na tablecie, bez jakichkolwiek nowatorskich „wspomagaczy” czy cyfrowej obróbki. Kadry są piękne i cechują się głębokimi kolorami nawiązującymi do gatunku noir (dużo czerni i czerwieni). Postaci są wyraziste i nieprzerysowane, a klimat dawnej Częstochowy daje się odczuć. Historia wciąga, choć jest parę wątków, które można było rozbudować.
Mogę rzec, że debiutancki projekt Folhoca to kawał dobrego, rodzimego komiksu. Mamy suspens, nieoczekiwane zwroty akcji, potężnego wroga, śliczne plansze oraz niewyidealizowanego bohatera. 42-200 to zgrabne połączenie kryminału i sensacji, nasączone delikatną nutką steampunka. Poza tym jest to oryginalna promocja miasta. Ciekaw jestem, jak będą wyglądać kolejne projekty tego świetnie zapowiadającego się autora.
Serdecznie dziękujemy Autorowi za podesłanie egzemplarza do recenzji.
Szczegóły:
Tytuł:42-200
Wydawnictwo:black-F
Typ: komiks autorski
Gatunek:sensacja
Data premiery:9 styczeń 2017
Scenariusz:Andrzej Folhoc
Ilustracje: Andrzej Folhoc
Liczba stron: 72
Super artykuł :O kocham twojego bloga 😀
Fajnie, że nurt noir nadal dobrze się trzyma.
Dziękuję za tę recenzję. Dziękuję za wyrozumiałość 😉 i przepraszam za zwłokę.