SIEĆ NERDHEIM:

Nihil novi. Recenzja gry Trine 4: The Nightmare Price

KorektaLilavati
Trine 4: The Nightmare Price – zwiastun gry

Mająca premierę w 2009 roku gra opowiadająca o trójce bohaterów spotkała się z ciepłym przyjęciem. Nic więc dziwnego, że studio Frozenbyte postanowiło kontynuować swoje dzieło. Cztery lata przyszło fanom serii Trine czekać na kolejną część odsłony tej magicznej przygody. Dzięki uprzejmości polskiego wydawcy sprawdziłem, jak wyszło tym razem.

Przyznaję że nie miałem okazji zapoznać się z poprzednimi częściami. Udało mi się jedynie wyczytać, że przy okazji trzeciej odsłony twórcy zaliczyli gafę w postaci zmiany koncepcji graficznej z 2D na 3D, co spotkało się z niezadowoleniem fanów. Omawiana przeze mnie część powraca do korzeni i tego, co najbardziej przyciągało graczy.

Trine 4: The Nightmare Price - przykładowy screen z gry
Trine 4: The Nightmare Price – przykładowy screen z gry

Ponownie więc wcielamy się z jednego z trojga znanych bohaterów: maga Amadeusa, rycerza Pontiusa lub złodziejkę Zoyę. Ich zadaniem staje się odnalezienie tytułowego księcia – młodego Seliusa, który znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Nękające go koszmary w połączeniu z jego mocą magiczną sprawiły, że potwory przeniknęły do prawdziwego świata i sieją zniszczenie. Zadaniem gracza jest nic innego, jak uratować świat.

Otrzymujemy więc wszystko to, co działało w pierwszych dwóch odsłonach. Przede wszystkim ikoniczną rozgrywkę obserwowaną w 2,5D (z boku). Jako że jest to platformówka z elementami logicznymi, większość czasu spędzimy na bieganiu, skakaniu, walce i rozwiązywaniu prostych zagadek. Kluczem będzie oczywiście zmyślne wykorzystywanie umiejętności poszczególnych bohaterów, które przy okazji będziemy mogli rozwijać za pomocą zbieranej w grze waluty.

Innym, chyba najważniejszym aspektem gry, jest zwiedzanie zaprojektowanej przez twórców baśniowej krainy. Cała kampania podzielona jest na pięć aktów (z czego pierwszy to samouczek), podczas których przemierzamy różnorodne lokacje obfitujące w przepiękne kolory, ale również śmiercionośne pułapki i przeszkody terenowe (w tym przeciwników i okazyjnie bossów). Zimowe krainy, zamkowe ruiny, gęste lasy i rozświetlone miasta to tylko część tego, co czeka na nas w urokliwych krainach.

Trine 4: The Nightmare Price - przykładowy screen z gry
Trine 4: The Nightmare Price – przykładowy screen z gry

Gry jednak nie udało mi się skończyć z jednego prostego powodu – znudziłem się. Sama produkcja oferuje bardzo dużo, ale jest zbyt prosta. Szczególnie widać to w przypadku walk z przeciwnikami, które są obowiązkowe, jeśli chcemy rozwinąć postacie do końca, oraz w kontekście zagadek, których trudność rośnie bardzo powoli i dopiero koło aktu piątego zaczynają się robić w jakikolwiek sposób ciekawe. Wyboru też nie ma wielkiego, bo gra oferuje tylko łatwy i normalny poziom trudności. Trzeba się naprawdę postarać, żeby umrzeć.

Trine 4 możemy przechodzić zarówno samotnie, jak i w towarzystwie. Wspólną przygodę może przeżywać na raz maksymalnie czworo graczy, przez Internet lub na współdzielonym ekranie. To chyba najlepszy sposób na doświadczenie tej gry. Ważne stają się interakcje między postaciami, a łamigłówki zaczynają być realnym wyzwaniem, gdyż gra dostosowuje się do liczby graczy.

Trine 4: The Nightmare Price - przykładowy screen z gry
Trine 4: The Nightmare Price – przykładowy screen z gry

Autorzy przygotowali dla nas naprawdę barwną, bardzo szczegółową i na pewno cieszącą niejedno oko grafikę. Projekty postaci, scenerii czy poziomów to wszystko świetna robota. Również Ari Pulkkin odpowiedzialny za oprawę muzyczną całej produkcji oddaje magię tej przygody.

Trine 4: The Nightmare Prince to zupełnie bezpieczna kontynuacja, która nie wprowadza wielkich zmian, nie odkrywa gatunku na nowo i co najgorsze, nudzi powtarzalnością. Mimo wszystko jest to solidny „indyk”, który przypadnie do gustu fanom, a nowych graczy zachęci do sprawdzenia wcześniejszych odsłon (szczególnie że wraz z premierą ukazało się również Trine: Ultimate Collection, czyli zbiorcze wydanie wszystkich wcześniejszych gier z serii). Przekonajcie się sami, jak piękna i pełna uroku jest to gra.

Kącik muzyczny
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Trine 4: The Nightmare Prince
Platformy: PC, PS4, XONE, Switch
Producent: Frozenbyte
Wydawca: Modus Games
Dystrybutor: CDP
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera: 8 października 2019

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Szymon "Naboki" Junde
Szymon "Naboki" Junde
Z wielką mocą łączy się wielka odpowiedzialność. Moją jest akurat tworzenie gier. Poza tym uwielbiam o nich pisać, czytać i zbierać wszystkie znajdźki. Stały bywalec łódzkich game jamów i portów gier. Jak kończy się prąd w ścianie, to wyciągam planszówki. Gdybym nie studiował informatyki to pewnie poświęciłbym się miłości do filmów. Zapytany o ulubiony serial, odpowiadam, że obejrzałbym jeszcze raz wszystkie sezony Bojack Horsman. Do zainteresowań dopisuję czasem gotowanie i niezobowiązujący wypad na żagle. Moim duchowym zwierzęciem jest dostojna świnka.
<p><strong>Plusy:</strong><br/> + przyjemna platformówka z elementami logicznymi<br/> + powrót do rozgrywki 2,5D<br/> + tryb kooperacji<br/> + oprawa dźwiękowa<br/> + baśniowa grafika</p> <p><strong>Minusy:</strong><br/> - niewiele zmian względem drugiej części<br/> - nudna walka<br/> - zagadki stają się ciekawe dopiero pod koniec gry</p>Nihil novi. Recenzja gry Trine 4: The Nightmare Price
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki