Starsza pani i koty. Recenzja gry Six Cats Under

Game jam – maraton tworzenia gier, którego rezultatem mogą być zarówno tytuły mierne, jak i prawdziwe perełki zaskakujące zwrotem akcji i piękne w swojej prostocie. Doskonałym przykładem tych drugich jest Six Cats Under, miniaturowa produkcja Team Bean Loop, której główna bohaterka umiera już w pierwszych sekundach rozgrywki.

W tej utrzymanej w piksel artowej stylistyce grze typu point and click przejmujemy kontrolę nad duchem seniorki. Starsza pani ginie przygnieciona regałem z książkami, ale niespecjalnie zwraca na to uwagę. Większe zmartwienie stanowi dla niej perspektywa śmierci głodowej jej 12 kotów. Musi zatem znaleźć sposób, aby pomóc swojej futrzastej gromadzie wydostać się z mieszkania. Tutaj niezbędne okaże się wejście w interakcję z przedmiotami codziennego użytku, które z kolei aktywują konkretne zachowania u kotów w celu osiągnięcia pożądanego rezultatu. Bohaterka nie jest zbyt potężnym poltergeistem – niektóre czynności są dla niej niemożliwe do wykonania, co stosownie komentuje, aby gracz poszukał innego rozwiązania przygotowanych przez twórców puzzli. Możemy na przykład użyć spłuczki w toalecie, uchylić nieco okno, włączyć telewizor i gazowy palnik. Resztę pracy muszą już wykonać czworonogi.

Twórcy dużą wagę przywiązali do szczegółów zarówno w kontekście wystroju wnętrz, projektu pupili (każdy z nich to swoiste indywiduum), jak również zastosowania różnej maści przedmiotów. Satysfakcjonujące jest obserwowanie efektów naszej paranormalnej działalności. Ukończenie tytułu zajmuje około 15 minut, a osiągnięcie celu ostatecznego, czyli otwarcia frontowych drzwi, pozwala nam odejść w zaświaty.

Six Cats Under to gra kompletna. Urzekająca zabawną narracją, oprawą graficzną i przemyślanymi zagadkami. Z inteligentnym przesłaniem, zwracającym uwagę na powinność wobec zwierząt oraz oswajającym ze śmiercią. I do tego całkowicie za darmo.