SIEĆ NERDHEIM:

A może jednak rogale są dla mnie? Recenzja gry Rogue Legacy

Rogue Legacy – logo gry © Cellar Door Games
Rogue Legacy – logo gry © Cellar Door Games

Mam dosyć nieokreślony stosunek do tak zwanych rogali. Spotykałem takie, które mi się podobały, ale czasami powszechnie cenione tytuły mnie odrzucały. Nie będę podawał konkretnych nazw, niemniej recenzowana produkcja sprawiła wreszcie, że przekonałem się do opisywanego gatunku, choć było to na dwa podejścia.

Fabuła jest tutaj dosyć pretekstowa. Potomkowie śmiałków wchodzą do zamku, by odkryć sekrety miejsca, w którym tracili swoich krewnych. Rozgrywka, opisując w najprostszy sposób, sprowadza się do tego, że postać podejmuje wyzwanie, ginie podczas walki z potworami i wybrany przez nas dziedzic kontynuuje śmiertelny cykl. Jednak mechanika jest dużo bardziej złożona. W trakcie odkrywania zamku zdobywamy złote monety, dzięki którym możemy stać się potężniejsi. Środki warto rozdysponowywać mądrze, bo niestety podjęcie kolejnej próby wymaga oddania większości zebranych pieniędzy Charonowi. Wśród możliwych do kupna ulepszeń znajdują się wzrosty statystyk i liczby zdobywanych monet, zmniejszenie opłaty za wejście, a także odblokowanie handlarzy i klas postaci.

Rogue Legacy – zrzut z gry © Cellar Door Games
Rogue Legacy – zrzut z gry © Cellar Door Games

Mamy do dyspozycji dwójkę sprzedawców – Kowala oraz Czarodziejkę. Ten pierwszy wytwarza dla nas broń oraz zbroje zawierające bonusy do statystyk i efekty na podstawie projektów, które będziemy odkrywać podczas eksploracji zamku. W przypadku drugiej jest analogicznie, tylko zamiast przedmiotów ustawiamy sobie konkretne umiejętności lub atrybuty, przykładowo zwiększenie liczby zarabianych monet, pęd, lot, odzyskiwanie życia z zabitych wrogów itd. Jak można się z powyższego opisu domyślić, w tym tytule sami stwarzamy konfigurację naszego protagonisty, a nie bazujemy na elementach losowych zdobywanych w danym podejściu. Szczerze mówiąc, to jest dla mnie jeden z najważniejszych aspektów tej produkcji. Takie podejście pozwala na wszechstronność i decyzyjność, w jaki sposób pokierować bohatera i dostosować do danej sytuacji, a zarazem nie irytuje, jak znajdowanie w lochu losowych ulepszeń. Temat jeszcze później powróci.

Rogue Legacy – zrzut z gry © Cellar Door Games
Rogue Legacy – zrzut z gry © Cellar Door Games

Ostatnią postacią niezależną, której wprost nie można nazwać handlarzem, jest Architekt – umożliwia ponowne wejście do tego samego lochu, ale zarobki w tym przypadku są o połowę mniejsze. Dla mnie był to najbardziej kluczowy element w rozgrywce. Nawet zmniejszenie nagród za koszt zdobycia wcześniej niedostępnych skrzyń czy wielokrotne powtarzanie bossów bez potrzeby szukania ich pomieszczenia było zbawienne. Zwłaszcza że gra wtedy oferowała teleport bezpośrednio do walki. Kolejny raz to wyróżnik wśród rogali, bo większość nie zważa na takie możliwości, tylko wymusza na graczu przechodzenie od zera, by podjąć kolejną próbę.

Ja wiem, że fani gatunku mnie skrytykują, powiedzą, że prawię herezję, że te rzeczy niszczą istotę rozgrywki, ale dla mnie zabawa staje się o wiele przyjemniejsza dzięki nim. Po pierwsze nie generuje to tyle frustracji w przypadku porażki. Po drugie dodaje element strategiczny, że w zależności od danego bohatera dobieramy konfigurację, i ostatecznie po trzecie – pozwala nam na wybór typu podejścia. Chodzi mi o to, że możemy zdecydować, czy idziemy w celu eksploracji mapy, zbierania środków, a może walki z bossem.

Rogue Legacy – zrzut z gry © Cellar Door Games
Rogue Legacy – zrzut z gry © Cellar Door Games

Trochę zapędziłem się z opisami konkretnych mechanik, uprzednio nie wyjaśniając, o co chodzi z klasami postaci. Gra przy każdy kolejnym podejściu wymaga wyboru jednego z trzech potomków. Każdy z nich zawiera swoje unikalne cechy – mamy magów, silnych bohaterów, którzy nie mogą zadawać ciosów krytycznych, tanków z dużą ilością życia, słabeuszy z ogromnym bonusem do złota. Mogą być ogromni, karłowaci, nie widzieć kolorów, rzucać czary w przeciwną stronę i mieć konkretne umiejętności dla danej klasy, a także określone czary. W związku z tym każde podejście jest inne i oferuje nam różne możliwości, stąd się bierze dostosowanie atrybutów pod dany typ przejścia i bohatera, który bierze w nim udział.

W aspektach technicznych nie mam w zasadzie za dużo do powiedzenia. Gra działała dobrze, grałem zwykle bez muzyki, ale na tyle, co słuchałem, była przyjemna. Grafika jest bardzo prosta – to ładny pixel art, mocno kojarzący mi się z tytułami ogrywanymi na gameboyu. Osobiście jestem fanem i myślę, że nikomu nie będzie przeszkadzać. Projekty zarówno postaci, jak i przeciwników są ciekawe, do tego tak różnorodne i charakterystyczne, że pamięta się dany typ wroga i można łatwo określić na niego strategię.

Rogue Legacy – zrzut z gry © Cellar Door Games
Rogue Legacy – zrzut z gry © Cellar Door Games

Rogue Legacy to moim zdaniem tytuł, który wychodzi poza tradycyjną definicję gatunku roguelike i robi to znakomicie. Ta pozornie prosta produkcja jest bardzo złożona i pozwoli każdemu graczowi odnaleźć styl rozgrywki odpowiedni dla niego. Ja przy grze spędziłem lekko ponad trzydzieści godzin i nie odkryłem wszystkiego, co miała w sobie do zaoferowania, i z przyjemnością kiedyś do niej powrócę, niemniej nie przed zapoznaniem się z częścią drugą, która wygląda na jeszcze bardziej złożoną i ciekawszą pod kątem wizualnym. Zdecydowanie polecam.

Tytuł: Rogue Legacy
Wydawca: Cellar Door Games
Producent: Cellar Door Games
Platformy: PC, PS4, PS5, XBOX One, XBOX X/S, Switch, PS Vita
Gatunek/Typ: Roguelike
Data premiery: 27.06.2013
Recenzowany egzemplarz: PC

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jurek Kiryczuk
Jurek Kiryczuk
Za dnia programista, w nocy maniak popkulturowy, który ogląda zdecydowanie za dużo seriali. Oprócz tego pochłania masowo komiksy, filmy oraz gry. Nie lubi dyskutować o muzyce, bo uważa, że każdy gatunek ma w sobie coś do zaoferowania, a sama muzyka powinna łączyć, a nie dzielić ludzi. Dusza humanisty zamknięta w ciele ścisłowca dostaje swoją chwilę, pisząc teksty na tym portalu. Oprócz popkultury i nowinek technologicznych lubi napić się dobrego piwa, a także zasłuchiwać się w podcastach.
Mam dosyć nieokreślony stosunek do tak zwanych rogali. Spotykałem takie, które mi się podobały, ale czasami powszechnie cenione tytuły mnie odrzucały. Nie będę podawał konkretnych nazw, niemniej recenzowana produkcja sprawiła wreszcie, że przekonałem się do opisywanego gatunku, choć było to na dwa podejścia. Fabuła jest...A może jednak rogale są dla mnie? Recenzja gry Rogue Legacy
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki