Zabierając się za najnowsze dzieło DigixArt Studio, którego akcja dzieje się w fikcyjnym państwie Petria, byłem przekonany, że od premiery Road 96 minął zaledwie rok. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zorientowałem się, że w rzeczywistości to już dwa lata. Skąd moje zaskoczenie? Przede wszystkim stąd, że w mojej pamięci wydarzenia ze wspomnianej produkcji wydają się wciąż żywe. Fabuła produkcji o grupce uciekających z totalitarnego kraju nastolatków zadowoliła mnie i sprawiła, że ochoczo sięgnąłem po grę mającą poszerzyć wiedzę na temat znanych już bohaterów.
Road 96: Mile 0 stanowi prequel Road 96. Jako gracze wcielamy się w dwójkę nastolatków, Zoe oraz Kaito. Pierwszą z nastolatek gracze mający już przyjemność kontaktu z wcześniejszą produkcją DigixArt Studio powinni kojarzyć (od tego momentu mogą pojawić się drobne spoilery z Road 96 dotyczące wspomnianej bohaterki). Dziewczyna jest córką ministra, który zasiada w rządzie Tyraka – wiecznie panującego dyktatora. Za to jej najlepszy przyjaciel pochodzi z niższej warstwy społecznej. Rodzicami Kaito są bowiem robotnicy mogący pozwolić sobie wyłącznie na wynajmowanie mieszkania w piwnicy bloku. Jak więc widzimy, protagoniści, których losy przyjdzie nam śledzić, zamieszkują to samo miasto i łączy ich silna więź, ale w rzeczywistości pochodzą z dwóch różnych światów, a przez to zupełnie inaczej patrzą na otaczające ich realia. A przynajmniej taki jest punkt wyjścia.
Akcja gry rozpoczyna się na długo przed wyborami prezydenckimi. Wciąż nie jest pewne, czy któryś z kandydatów opozycji odważy się stawić czoła aktualnemu premierowi. Dodatkowo przeprowadzane w mieście White Sands remonty ukazują systemowy wyzysk. Obok robotników pracujących w trudnych warunkach i bez zapewnionych środków bezpieczeństwa przechadzają się dobrze ubrani mieszkańcy, patrzący na tamtych z wyraźną niechęcią, którą zresztą niejednokrotnie wyrażają werbalnie. Może jednak wszystko to wcale nie jest takie złe? Przecież ktoś musi pracować. To nie jest wina człowieka, że dopomógł szczęściu i otrzymał wykształcenie, a następnie dobrze płatną posadę. Gdyby tylko ci z nizin chcieli, mogliby osiągnąć równie dużo.
Przed dylematem dotyczącym tego, co myśleć o sytuacji w Petrii, staje Zoe. Z jednej strony została wychowana w krzywym patriotycznym modelu/wzorcu, a z drugiej nie pozostaje przecież ślepa na to, co ją otacza i głucha na opowieści Kaito. Jaki ostatecznie osąd wyda nastolatka? To akurat zależy od nas samych. W Road 96: Mile 0 otrzymujemy możliwość podejmowania mniej lub bardziej stanowczych decyzji dotyczących tego, co nasza bohaterka powie lub zrobi. Czasem będzie to wybór odpowiedniej opcji dialogowej, w której to poddamy w wątpliwość prawdomówność publicznej telewizji, a czasem zrobimy antyrządowe graffiti.
Podobnie do pierwowzoru, produkcja składa się z kilku mniejszych map. W przypadku Mile 0 są to różne części White Sands. W każdej z nich czeka na nas krótki epizod popychający fabułę do przodu. Ciekawym zabiegiem jest dodanie do zakończenia każdego levelu minigry platformowo-rytmicznej. Zazwyczaj jest to swoiste podsumowanie wydarzeń, jakich byliśmy świadkami, przedstawione jako jazda na rolkach i deskorolce. Sterujemy wówczas Zoe oraz Kaito, starając się zebrać jak najwięcej kryształków, a przy tym wciskamy w odpowiednich momentach klawisz skoku, pochylenia się itd. Podczas przejazdu towarzyszy nam nadająca klimat muzyka. Czasem jest to zwyczajny ambient, ale pojawiają się również piosenki z wokalem i te zostały dobrane idealnie. Generalnie zabieg z minigrą jest dość ciekawy i stanowi z pewnością przyjemne urozmaicenie prostego gameplayu podchodzącego pod symulator chodzenia.
Grafika w Road 96 utrzymana jest w specyficznej stylistyce, przez co trudno tak naprawdę jednoznacznie stwierdzić, czy jest ona dobra, czy zła. Tutaj wszystko zależy od naszych preferencji. W moim przypadku wszechogarniająca kanciastość pełna pastelowych barw pasowała do prezentowanej opowieści, jak również do stworzonego fikcyjnego państwa. Uważam, że w szczególności epizody dziejące się nocą wypadają bardzo dobrze (jest możliwość zobaczenia miasta z góry właśnie wieczorową porą, co wygląda fenomenalnie).
Na pochwałę zasługuje także fakt, że gra posiada polską wersję językową w formie napisów. Wyświetlają się one we właściwy sposób, niczego nie zasłaniając. Nie rzuciły mi się również w oczy jakieś literówki lub źle sformułowane zdania.
Road 96: Mile 0 jest z pewnością produkcją dobrą z aspiracjami do bardzo dobrej. W sposób ciekawy przedstawia nam, jak młoda osoba, której wpojono konkretny obraz świata, mierzy się z rzeczywistością. Poza tym dzieło DigixArt może i dość powierzchownie, ale umiejętnie prezentuje nam sposób funkcjonowania totalitarnego państwa. Zastanawia mnie jednak, czy osoby niemające doświadczenia z poprzednią częścią powinny sięgać po prequel. Z jednej strony przedstawione tu wydarzenia miały miejsce wcześniej niż pierwsza z produkcji. Z drugiej pojawienie się kilku postaci z oryginału (nie tylko Zoe) i zdradzenie informacji, które w Road 96 zdobywaliśmy wraz z postępem w rozgrywce, może zepsuć nieco zabawy, jeżeli ktoś chciałby potem sięgnąć po pierwowzór.