SIEĆ NERDHEIM:

Podbój galaktyki wymaga przygotowań. Recenzja gry planszowej Gwiezdna Flota

Widząc pudełko planszówki Petera Hoffgaarda, przyjąłem założenie, że mam do czynienia z grą dla dzieci albo dorosłych potrzebujących szybkiej gry pozbawionej skomplikowanych zasad. Okazało się, że w obu przypadkach nie miałem racji. Choć młodsi uczestnicy będą się dobrze bawić, to na początku muszą zmierzyć się z wysokim progiem wejścia.

Paczka, która przybyła do mnie od wydawnictwa, zaskoczyła mnie swoimi gabarytami. O ile wymiary kartonu nie wykraczają poza standard, do którego przyzwyczaiły nas planszówki, tak dwukilowy ciężar był pierwszym sygnałem, że to może być produkcja bardziej rozbudowana, niż początkowo zakładałem. Moje podejrzenia potwierdziły się po ujrzeniu zawartości opakowania.

W środku pudełka znajdziemy zatrzęsienie różnych kart, znaczników, figurek oraz plansz. Dość powiedzieć, że tych ostatnich podczas zabawy w wariancie dwuosobowym potrzeba na stole aż dziewięć. Gwiezdna Flota należy do produkcji, które zajmują dużo przestrzeni, więc osoby mające mały stół będą zmuszone przenieść rozgrywkę na podłogę. Samo rozłożenie elementów zestawu i zapoznanie się z obszerną instrukcją zajmuje też trochę czasu, więc jeśli szukamy planszówki, którą będzie łatwo wyciągnąć podczas spotkania ze znajomymi, to produkcja Hoffgaarda zdecydowanie się do nich nie zalicza. Gdy usiedliśmy z żoną wieczorem do Gwiezdnej Floty,zdążyliśmy jedynie poznać zasady i przygotować planszę, zaś samą rozgrywkę zostawiliśmy na następny dzień.

Jeżeli powyższy opis nie zgasił Waszego entuzjazmu, to na szczęście potem jest tylko lepiej. Elementy zestawu Gwiezdnej Floty składają się z licznych kart upiększonych urodziwymi ilustracjami oraz różnorodnych figurek. Szczególnie do gustu przypadła mi jednak kartonowa plansza reprezentująca nasz statek. Po złożeniu i przyklejeniu za pomocą dołączonej taśmy dwustronnej otrzymujemy przestrzeń pełną wypustek i slotów, gdzie umieszczamy żetony oraz karty misji. Jedyne zastrzeżenie mam do znaczników graczy, gdyż podczas składania lubią się rwać w rękach bez użycia większej siły. Może to był przypadek dotyczący wyłącznie mojego egzemplarza, ale takie mankamenty nie powinny mieć miejsca.

Znaleźliśmy wolną przestrzeń, rozłożyliśmy zestaw, zapoznaliśmy się z zasadami, przyszła pora na właściwą zabawę. W ramach czterech rund podczas każdej tury wybieramy jedną z dwóch akcji. Możemy wykonać jedną z operacji dostępnych na statku lub rozpocząć misję, jeśli stoimy na odpowiednim polu. Każda z wymienionych czynności wymaga odpowiedniej załogi. Tej mamy cztery rodzaje, gdzie każdy kolor odpowiada innej specjalizacji. Niebieski chorąży pozwoli nam pobrać kartę technologii rozwijającą nasz statek, zaś użycie czerwonego umożliwia podróżowanie po galaktyce. Użyty członek załogi trafia do kolejki i poza paroma wyjątkami nie jest już dostępny w trakcie trwania rundy.

Choć rozwijanie statku i wykonywanie misji na papierze wydawało się skomplikowane, podczas rozgrywki wszystkie zawiłości reguł stają się znacznie prostsze. Zbieramy technologię ułatwiającą nam kolejne ruchy lub dostarczającą punkty na koniec gry, odblokowujemy kolejne miejsca w ładowni, od czasu do czasu walczymy też z piratami lub poruszamy się po planszach frakcji.

Początkowo chaotycznie wykonujemy kolejne czynności, kierując się wyłącznie tym, jakich członków załogi mamy dostępnych. Kilka rozegranych partii pokazuje jednak, że odpowiednia strategia jest kluczem do zwycięstwa. Nagradzani jesteśmy nie tylko za wykonane misje, ale także zebraną technologię, poziom naprawienia statku czy stopień osiągniętej dyplomacji (reprezentowany przez znaczniki na planszach frakcji). Skupienie się wyłącznie na jednej z wymienionych czynności może spowodować, że mimo początkowej satysfakcji z ciągłych sukcesów na końcu poniesiemy sromotną porażkę. Jest to jednak aspekt, którego nauczyć się można wyłącznie z czasem spędzonym z produkcją.

Gwiezdną Flotę na końcu należy pochwalić także za regrywalność oraz skalowalność. Duża liczba kart różnego typu powoduje, że każda potyczka jest inna od poprzedniej i rzadko się zdarza, by dwukrotnie trafiały nam się te same przygody. Rozgrywka jest dostosowana do maksymalnie czterech uczestników, przy których konieczne jest wykorzystanie dedykowanych znaczników oraz odwrócenia mapy galaktyki na drugą stronę. Warto również wspomnieć, że Gwiezdna Flota posiada także tryb dla pojedynczego gracza, więc brak towarzystwa nie blokuje możliwości spędzenia czasu z planszówką.

Gra Petera Hoffgaarda potrafi zauroczyć swoją estetyką oraz strategiczną rozgrywką. Wymaga jednak w zamian samozaparcia podczas pierwszych chwil z nią spędzonych. Próg wejścia dla nowych uczestników jest dość wysoki, a czas rozkładania elementów zestawu nie należy do najkrótszych. Jeśli jednak uda się przebrnąć przez pierwsze problemy, kolejne chwile spędzone z produkcją są znacznie przyjemniejsze. Jest to planszówka, do której z chęcią będę wracać.

SZCZEGÓŁY:
Zawartość pudełka:
dwustronna plansza główna
centralna plansza technologii
3 dwustronne tory frakcji
4 dwuwarstwowe planszetki statków
4 dwustronne planszetki technologii
12 znaczników frakcji
4 kartonowe figurki statków
50 kart misji
2 karty stacji
62 karty technologii
11 kart wydarzeń
7 kart akcji do rozgrywki 1-osobowej
6 kart pasażerów do rozgrywki 1-osobowej
3 karty wydarzeń do rozgrywki 1-osobowej
54 plastikowe figurki chorążych (w 3 kolorach)
12 plastikowych figurek kadetów
8 plastikowych figurek androidów
20 plastikowych pierścieni awansu
16 trójkątnych kafelków
32 żetony uszkodzeń
27 żetonów artefaktów
30 żetonów statków pirackich
18 żetonów medali
3 żetony trofeów frakcji
znacznik pierwszego gracza
instrukcja
notes punktacji
4 karty pomocy
Informacje pudełkowe:
Wiek: 12+
Liczba graczy: 1-4
Przewidywany czas gry: 20-100 minut
Wydawca: Rebel
Autor: Peter B. Hoffgaard

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Snah
Snah
W skrócie na mój temat: zmęczony student, zawzięty rzeźbiarz tekstów, entuzjasta dobrej książki, oddany gracz. Urodziłem się w 1995 roku i jestem rówieśnikiem takich filmów jak Desperado i Batman Forever. Wolny czas spędzam przy dobrym kryminale lub innej wciągającej produkcji. Swoją karierę recenzencką prowadzę nieprzerwanie od 2013 roku tworząc mniej lub bardziej udane oceny wszelkiej maści tytułów. Do ekipy NTG trafiłem przypadkiem i zostałem na dłużej. W chwili, gdy to czytasz jestem dumnym redaktorem bloga i troskliwym członkiem ekipy.
Widząc pudełko planszówki Petera Hoffgaarda, przyjąłem założenie, że mam do czynienia z grą dla dzieci albo dorosłych potrzebujących szybkiej gry pozbawionej skomplikowanych zasad. Okazało się, że w obu przypadkach nie miałem racji. Choć młodsi uczestnicy będą się dobrze bawić, to na początku muszą zmierzyć...Podbój galaktyki wymaga przygotowań. Recenzja gry planszowej Gwiezdna Flota
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki