SIEĆ NERDHEIM:

Ishimura z wiekiem wygląda coraz lepiej. Recenzja gry Dead Space (2023)

Odświeżona wersja pierwszej części Dead Space z 2008 roku dobitnie pokazuje różnicę między remakiem a remasterem. Oprócz udoskonalonej grafiki otrzymujemy liczne usprawnienia rozgrywki, dzięki czemu produkcja Visceral Games po przejściu przez ręce Motive Studio stała się jeszcze lepsza.

Powrót na statek USG Ishimura był dla mnie bardziej niż emocjonujący. Od mojego ostatniego kontaktu z serią Dead Space minęło już wiele lat. Wydaje mi się, że w 2013 roku porzuciłem trzecią odsłonę w połowie i nigdy już do niej nie wróciłem. Zastanawiałem się, czy klimat, który trzymał mnie w napięciu, gdy byłem nastolatkiem, będzie dalej obecny po tak długim czasie. Na szczęście, ekipa z Motive Studio uszanowała materiał źródłowy przy dodawaniu od siebie paru zmian, co sprawiło, że Dead Space błyszczy tak samo jak w 2008 roku i bije na głowę nową grę ojca serii, Glena Schofielda, czyli Callisto Protocol.

Główna oś fabularna pozostała zachowana bez większych zmian. Wcielamy się w rolę inżyniera systemów okrętowych, Isaaca Clarka, który przybywa na USG Ishimurę, aby naprawić statek. Lądowanie nie przebiega jednak zgodnie z planem i choć ostatecznie dostajemy na pokład łamacza planet, zostajemy pozbawieni możliwości powrotu. Szybko natrafiamy na ślady masakry, która napotkała załogę ze strony niezidentyfikowanego zagrożenia. Oprócz próby ucieczki z nawiedzonego statku naszym dodatkowym zadaniem jest znalezienie Nicole, dziewczyny Clarka, która pracuje na Ishimurze jako oficer medyczny.

Grając w remake Dead Space, lata po ukończeniu oryginału, cały czas mierzyłem się z wrażeniem, że „jakoś inaczej to zapamiętałem”. Uczucie to wynika z faktu, że Motivo Studio postanowiło dołożyć od siebie więcej niż tylko udoskonaloną grafikę. Zmiany dotknęły między innymi sposobu eksploracji. Ishimurę możemy zwiedzić teraz w całości na nogach, zaś używanie kolejki przestało być sposobem na zakończenie rozdziału, a zaczęło pełnić rolę szybkiej podróży. Do gry dodane zostały także misje poboczne, które dostarczają nowych informacji na temat fabuły i oferują unikalne nagrody za ukończenie.

Oprócz wprowadzenia nowych elementów postanowiono także usprawnić już istniejące. Przemieszczanie się w obszarach zerowej grawitacji, zamiast nużącego odbijania się od kolejnych ścian, opiera się teraz na mechanizmie lotu z użyciem wbudowanych w kombinezon silników. Krytykowana przez niektórych sekwencja ochrony statku przed deszczem asteroid została zamieniona w znacznie łatwiejszą podróż na zewnątrz w celu kalibracji systemu obronnego. Najbardziej doceniłem jednak znaczącą modyfikację mapy. Zamiast nieczytelnego modelu 3D, otrzymaliśmy prosty dwuwymiarowy rysunek, z którym w parę chwil można znaleźć każdy element na pokładzie. Czasem prościej znaczy lepiej.

Ekipa z Motive Studio postanowiła jednak ulepszyć nie tylko część mechaniczną gry, ale także pozytywnie wpłynąć na klimat oraz prowadzenie historii. Dzięki temu, wzorem drugiej i trzeciej odsłony cyklu, Isaac Clarke przestał być niemową i potrafi się wypowiadać w trakcie połączeń wideo z kompanami z rozbitego statku. Świadomość istnienia kontynuacji pozwoliła także umieścić różne smaczki fabularne, których w oryginale z oczywistych względów nie było. Świetnym dodatkiem jest też fakt, że gra potrafi na podstawie naszych zachowań wygenerować elementy grozy, przez co możemy być zaskoczeni, nawet gdy przechodzimy kolejny raz te same korytarze.

Pod kątem graficznym nowy Dead Space stanowi duży krok w przód względem oryginału. Nie jest to poziom, którego mogliśmy doświadczyć chociażby we wspomnianym wcześniej Callisto Protocol, ale nie można tutaj mówić o wstydzie. Ciemne, zadymione korytarze potrafią skutecznie przestraszyć, a gdy musimy wyłączyć światła, żeby odblokować drzwi, poziom horroru wskakuje na wyższy stopień. Dodatkowo twórcy poważnie potraktowali wykorzystanie dźwięku przestrzennego. Przemierzając korytarze Ishimury, usłyszymy potwory poruszające się przewodami wentylacyjnymi znajdującymi się dookoła nas i nawet gdy nic nie wyskoczy, nigdy nie będziemy czuć się bezpiecznie. Rozgrywka z użyciem słuchawek to dodatkowa porcja grozy, która wielu osobom skutecznie podniesie ciśnienie.

Remake Dead Space to kawałek świetnie przygotowanego kodu. Widać, że ekipa z Motive Studio włożyła dużo pracy, by uszanować oryginalny produkt, jednocześnie dodając do niego autorskie usprawnienia. W ten sposób otrzymaliśmy powtórkę doświadczenia sprzed piętnastu lat w formie odpowiadającej dzisiejszym standardom.

SZCZEGÓŁY
Tytuł: Dead Space
Wydawca: Electronic Arts
Producent: Motive Studio
Platformy: Microsoft Windows, PlayStation 5, Xbox Series X/S
Gatunek: Survival horror
Data premiery: 27.01.2023
Recenzowany egzemplarz: XSX
Author Name

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Snah
Snah
W skrócie na mój temat: zmęczony student, zawzięty rzeźbiarz tekstów, entuzjasta dobrej książki, oddany gracz. Urodziłem się w 1995 roku i jestem rówieśnikiem takich filmów jak Desperado i Batman Forever. Wolny czas spędzam przy dobrym kryminale lub innej wciągającej produkcji. Swoją karierę recenzencką prowadzę nieprzerwanie od 2013 roku tworząc mniej lub bardziej udane oceny wszelkiej maści tytułów. Do ekipy NTG trafiłem przypadkiem i zostałem na dłużej. W chwili, gdy to czytasz jestem dumnym redaktorem bloga i troskliwym członkiem ekipy.
Odświeżona wersja pierwszej części Dead Space z 2008 roku dobitnie pokazuje różnicę między remakiem a remasterem. Oprócz udoskonalonej grafiki otrzymujemy liczne usprawnienia rozgrywki, dzięki czemu produkcja Visceral Games po przejściu przez ręce Motive Studio stała się jeszcze lepsza. Powrót na statek USG Ishimura był dla...Ishimura z wiekiem wygląda coraz lepiej. Recenzja gry Dead Space (2023)
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki