SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja gry Assassin’s Creed Chronicles: India

Assassin’s Creed Chronicles: India

Recenzja nadesłana na Konkurs Assassin’S Creed.

Poprzednie spotkanie ze spin-offem popularnej serii miało miejsce osiem miesięcy temu. Tym razem przenosimy się do Indii, a ja już wiem, dlaczego na premierę czekaliśmy tak długo.

W pierwszej odsłonie platformowego cyklu główną bohaterką była asasynka Shao Jun, z jaką przenieśliśmy się do Chin, kiedy to dynastia Ming chyliła się ku upadkowi. Protagonistka miała za zadanie przywrócić dawną potęgę bractwa, wykorzystując do tego zdolności, których nauczyła się od Ezio Auditore. Głównym jej celem było odzyskanie drogocennej szkatułki, jednak misja nie skończyła się pomyślnie. Asasynom udało się dotrzeć do informacji, gdzie kosztowny artefakt trafił i tym sposobem przenosimy się do 1841 roku, kiedy to w Indiach Imperium Sikhów szykuje się do wojny z Brytyjczykami. Sytuację polityczną wykorzystuje Arbaaz Mir – młody asasyn, jaki pragnie zdobyć niezwykle cenny kamień, tajemniczy artefakt oraz uznania swojej ukochanej.

Już na samym początku przygody z Assassin’s Creed Chronicles: India możemy dopatrzeć się pierwszej zmiany w serii – oprawie graficznej. China oferowała raczej ponure i szare tekstury, z gdzieniegdzie podkreślonym kolorem czerwonym. W przypadku drugiej części spin-offu oprawa jest bardziej żywa i kolorowa, a zawarte w niej hinduskie motywy cieszą oczy. Warto również napomknąć o większej ilości szczegółów i przepięknych tłach. Poprawa grafiki była jedną z przyczyn wspomnianego wyżej opóźnienia, ale nie jedyną.

2

Assassin’s Creed Chronicles: China krytykowane było przede wszystkim za monotonię i powtarzalność wykonywanych przez asasynkę Shao Jun zadań. Programiści ze studia Climax poświęcili temu elementowi więcej czasu i w przypadku India jest znacznie lepiej. Oczywiście, w dalszym ciągu nasz bohater musi starać się przemieszczać niezauważony, jednak różnorodność misji jest zdecydowanie większa. Asasynka głównie zajmowała się zlikwidowaniem celu lub dotarciem do wyznaczonego miejsca, a Arbaaz niekiedy kompletuje przebranie, czasami jest zmuszony wyeliminować wszystkich strażników w określonych czasie, kilkukrotnie, pozostając niezauważony, śledzi swoją ofiarę, przesłuchuje dowódców, niczym Lara Croft wspina się i skacze po tajemniczych oraz pełnych niebezpieczeństw świątyniach. Nuda tutaj nie doskwiera, a zwłaszcza, gdy towarzyszy nam presja czasu. W Assassin’s Creed Chronicles: India pojawia się także zadanie, przy którym wykorzystujemy karabin snajperski. Misja nie jest taka prosta, w końcu musimy zrobić to w odpowiedniej kolejności i wykorzystując elementy otoczenia, aby strażnicy nie zdążyli zauważyć zwłok swoich kompanów.

3

Ponownie nasze zachowanie podczas pojedynczego etapu jest oceniane w trzystopniowej skali (złoto, srebro, brąz). Na końcu nasze osiągnięcia są podsumowane i w zależności od wyniku, otrzymujemy odpowiednią ilość punktów. Dzięki nim odblokujemy różnego rodzaju umiejętności oraz zwiększymy żywotność protagonisty i maksymalną ilość broni w ekwipunku. Jednak tym razem jest to bardziej istotne, ponieważ India przynosi również zmiany w mechanice zabawy. W przeciwieństwie do Shao Jun, młody asasyn musi bardziej uważać na konsekwencje swoich działań – zauważenie zwłok wywołuje alarm i wzmożoną czujność pozostałych strażników. Aby temu zapobiec, Arbaaz otrzymał dwie nowe umiejętności – możliwość przenoszenia i przeszukiwania zabitych wrogów. Nowości na tym się nie kończą, ponieważ w lokacjach pojawiły się nowe elementy takie jak: zamknięte drzwi, pułapki i rozpadające się elementy otoczenia, dlatego wśród umiejętności protagonisty pojawiło się otworzenie wytrychem zamka oraz rozbrajanie.

4

Niekiedy przejście etapu jest możliwe tylko wtedy, kiedy skorzystamy z naszego wyposażenia. Toteż warto pamiętać o uzupełnianiu gadżetów, przeszukując skrzynie i kieszenie przeciwników. W Assassin’s Creed Chronicles: India strażnicy są znacznie lepiej uzbrojeni oraz wyszkoleni i nie zawahają się do nas strzelić. W trakcie rozgrywki pojawią się także oponenci, jacy ukrywają się w zaciemnionych miejscach. Można ich wypatrzeć korzystając ze wzroku orła i ominąć bądź wypłoszyć bombą dymną. Warto także pamiętać o mocy specjalnej – Helix – dzięki której możemy poruszać się szybciej, walczyć skuteczniej, a nawet całkowicie wtopić się w tło.

5

Niestety, India nie uchroniła się od kilku wpadek i niedociągnięć, a jedną z nich jest mała widoczność niektórych pułapek, co w większości przypadków skutkuje ponownym rozgrywaniem danego etapu. Musimy również uważać na nietypowych wrogów, jakich nie obejmuje ciche wyeliminowanie. Jeśli mamy szczęście, to uda się nam go pokonać w walce, ale bardzo często kończy się to śmiercią bohatera. Pod względem fabularnym tytuł nie powala, ale widać znaczny postęp w stosunku do poprzedniej odsłony cyklu.

Podsumowując, studio Climax spisało się naprawdę dobrze, a dzięki temu gracze otrzymali całe mnóstwo poprawek i urozmaiceń zabawy, a wszystko w pięknej, kolorowej oprawie graficznej. Szkoda tylko, że przygoda z Arbaazem dobiegła końca po czterech godzinach. Teraz pozostaje tylko czekać na wyprawę do Rosji i spotkanie z Nikolaiem Orelovem.

Autor: nakata77

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki