Jako zapalony gracz z ponaddwudziestoletnim stażem ciągle poszukuję gier, które będą dla mnie jakimś nowym doświadczeniem, nieporównywalnym z niczym, w co grałem wcześniej. Chociaż zdarzyło mi się zagrać w kilka dating simów, to gry tego rodzaju dość szybko mnie nudziły. Czymś zupełnie nowym było dla mnie Coming Out on Top, czyli niezależny gejowski symulator randkowy zrealizowany przez studio Obscurasoft dzięki zbiórce na Kickstarterze – w tego typu grę jeszcze nie grałem, stąd też chętnie, chociaż nie bez obaw, przystąpiłem do grania w nią.
Fabuła gry jest banalnie prosta: przejmujemy kontrolę nad młodym chłopakiem, domyślnie nazywającym się Mark Matthews, rozpoczynającym ostatni semestr studiów. Mark od dawna wie, że jest gejem, ale zaczynając etap kończący pewny rozdział swojego życia postanawia „wyautować” się przed znajomymi i do końca roku akademickiego znaleźć chłopaka. Tylko tyle i aż tyle. Jak na dating sim przystało, do dyspozycji gracza oddano harem potencjalnych obiektów westchnień – od najbliższego przyjaciela Marka, biseksualnego Iana, poprzez siedzącego w szafie aspirującego futbolistę Brada czy profesora Aleksa, po lubującego się w klimatach sado-maso Jeda. Postaci jest więcej, każda z nich rzecz jasna ma własną osobowość i zainteresowania, toteż – w zależności od tego, kogo upatrzy sobie gracz – fabuła w pewnym momencie rozgałęzia się i biegnie zupełnie innym torem, mogąc skończyć się na kilka różnych sposobów. Dość sporym problemem okazała się dla mnie jednak swego rodzaju „nielogiczność” – postanowiłem doprowadzić do zakończenia, w którym Mark zejdzie się z postacią X, ale koniec końców pozostał samotny. Wpływ na to, w jakim kierunku pójdzie fabuła i jak się skończy zdają się mieć zupełnie błahe rzeczy, np. czy pójdziemy na basen czy nie. Sprawiało to, że po rozegraniu ścieżki po raz czwarty z takim samym mizernym zakończeniem musiałem uciekać się do guglowania i sprawdzania, które opcje wybierać, żeby fabuła potoczyła się po mojej myśli.
Pod względem mechaniki Coming Out on Top nie wyróżnia się zbyt szczególnie na tle innych gier z tego gatunku, tak więc zaznajomieni z nim bez problemu odnajdą się w tym tytule. Nie jestem ekspertem od symulatorów randkowych, jednak te japońskie, z którymi miałem wcześniej do czynienia, były znacznie dłuższe i bardziej rozbudowane, jak przystało na reprezentantów visual novel, toteż przejście jakiejś ścieżki od początku do końca potrafiło w nich zająć nawet około dziesięciu godzin. Recenzowany tytuł jest pod tym względem znacznie skromniejszy – pojedynczą ścieżkę można przejść w około dwie godziny, a nawet znacznie szybciej, jeżeli tylko pobieżnie czyta się dialogi i przeklikuje je. Gdyby uprzeć się, żeby zaliczyć wszystkie dostępne ścieżki, ich ukończenie może zająć około dwunastu godzin, czyli mniej więcej tyle, co w japońskim symulatorze jedna ścieżka. Trudno mi jednak powiedzieć, żeby była to wada – przy chociażby Katawa shōjo po kilku godzinach byłem już tak znudzony, że nigdy gry nie ukończyłem. W Coming Out on Top ścieżki są krótsze, ale chyba właśnie dzięki temu lepiej budują klimat, pozbawione są bowiem dłużyzn. Przyczyną takiego stanu rzeczy na dobrą sprawę może być inna grupa odbiorców – odbiorcami japońskich randek są często hikikomori i otaku, no-life’y z kobietami obcującymi tylko w grach, którzy zżywają się z postaciami, podczas gdy recenzowany tytuł zdaje się być adresowany bardziej do gejów i miłośniczek yaoi, dla których od relacji i przywiązywania się do postaci ważniejsze są po prostu sceny seksu. A ponieważ bohaterowie Coming Out on Top nie żyją w celibacie, te występują dość często – z reguły jako zwieńczenie ścieżki, ale bywa, że i wcześniej. Jeżeli ktoś jest więc przeczulony na szczegółowo ilustrowane męsko-męskie „przyjaźnie”, zdecydowanie powinien odpuścić sobie tę grę, ponieważ nie przewidziano w niej opcji cenzury.
Bardzo duży atut gry stanowią postaci – chociaż są dość schematyczne, to trudno ich nie polubić. Niemała w tym zasługa humoru, jakim okraszono grę – wiele razy śmiałem się do rozpuku z komicznych dialogów czy sytuacji, w jakie bohaterowie wpakowali siebie albo głównego bohatera. Autorka używa jednak bardzo potocznej angielszczyzny, dlatego w związku z brakiem polskiej wersji Coming Out on Top najbardziej docenią osoby, którym nieobcy jest angielski slang – młodzieżowy, pornograficzny i gejowski – ponieważ bez ich znajomości umknąć może część żartów i smaczków.
Postaci prezentują się nieźle również pod względem wyglądu – są ładnie narysowane, a większość z nich praktycznie od razu wzbudza sympatię. Najważniejszych bohaterów męskoosobowych można w pewnym stopniu dostosować do swoich upodobań, włączając im lub wyłączając zarost i owłosienie na ciele – każdy z tych elementów można dostosować osobno u każdego bohatera. Z poziomu menu można również wybrać, czy w intymnych sytuacjach postaci używają prezerwatyw, ale w tym przypadku jest to opcja wspólna dla wszystkich bohaterów.
Jak nietrudno się domyślić (chociażby po zrzutach ekranu w recenzji), grafika opiera się na statycznych tłach – wśród których trafiają się zarówno ładne i szczegółowe, jak i byle jakie – i pojawiających się na nich postaciach, którym zmienia się jedynie wyraz twarzy. Rozwiązanie typowe, ale z reguły się sprawdza, aczkolwiek momentami sceny bywają nazbyt długie, a klikanie przez dwadzieścia minut w lewy przycisk myszy i obserwowanie tego samego tła potrafi lekko znudzić. Gorzej jest z udźwiękowieniem – chociaż w menu głównym przygrywa niezły utwór „Luv Luv Luv” queercore’owego zespołu Pansy Division, to już powtarzająca się w tle muzyka po pewnym czasie prowadzi do wyciszenia dźwięków gry i puszczenia w tle Rammsteinu.
Chociaż gra ukazała się pod koniec grudnia 2014 roku, do dzisiaj jest wspierana przez twórców – poza łatkami i dodatkami, udostępniane są do niej również… DLC. Obscurasoft nie prezentuje jednak korporacyjnego podejścia do kwestii dodatków, dlatego każdy, kto zakupił grę, dostaje je w formie darmowych aktualizacji. Na zawartość do pobrania składają się dodatkowe randki, uruchamiane z poziomu menu głównego i niemające wpływu na fabułę. Na chwilę obecną udostępniono cztery z planowanych dziesięciu, a ukończenie każdej z nich to kwestia 30-40 minut. Jest to więc bardzo miły dodatek – szkoda tylko, że wgranie aktualizacji może doprowadzić do usunięcia istniejących już save’ów.
Nie jestem specjalistą ani od dating simów, ani od gejowskich romansów, tym niemniej w Coming Out of Top grało mi się zaskakująco dobrze i przyjemnie spędziłem przy tej produkcji ładnych kilka godzin. Chociaż tematyka, a już zwłaszcza szczegółowe przedstawianie gejowskiego bara-bara, może odstraszyć wielu graczy, jak dla mnie jest to produkcja warta rozważenia, przede wszystkim ze względu na interesujące i sympatyczne postaci oraz niezłą dawkę humoru – bywa, że i klozetowego, ale mimo wszystko mogącego rozbawić do rozpuku. Swoje może robić również fakt, że jak na „indyka” jest dość długa – po uwzględnieniu randek można spędzić przy niej nawet piętnaście godzin. O ile tylko lubi się taką tematykę i ma na zbyciu sto złotych.
Ocena: 8/10
Plusy
+ grafika
+ humor
+ postaci
+ aktywnie wspierana przez twórców, m.in. poprzez darmowe DLC
Minusy
– pozornie bzdurne decyzje mają wpływ na fabułę
– muzyka w tle po góra półgodzinie sprawia, że chce się popełnić seppuku
– aktualizacje mogą zepsuć save’y
Autor: Pottero