SIEĆ NERDHEIM:

Lubię wracać tam, gdzie byłem już. Recenzja gry Alan Wake 2

Alan Wake 2 - grafika promująca
Alan Wake 2 – grafika promująca

Przez długi czas zastanawiałem się, jak powinienem rozpocząć ten tekst. Wszystko, co przychodziło mi do głowy, brzmiało albo zbyt wyniośle, albo infantylnie. Wygląda na to, że w pewnym momencie zbyt pieczołowicie zacząłem podchodzić do wstępu, co jednocześnie blokowało mnie przed napisaniem reszty recenzji. Skąd takie nastawienie? Wydaje mi się, że każdy odbiorca kultury jest w stanie wskazać co najmniej kilka tytułów, które go uformowały. Wpłynęły, czy to na jego wrażliwość, decyzje życiowe, czy zwyczajnie zainteresowania. W moim przypadku tego typu produkcją był pierwszy Alan Wake.To poniekąd przez tę grę rozpocząłem przygodę z pisarstwem, to ona motywowała mnie do dalszej pracy, ale także sprawiła, że do teraz kocham horrory dziejące się w małych miasteczkach, gdzie główny bohater to zwyczajny człowiek pozbawiony nadzwyczajnych zdolności. Trzynaście lat czekałem na kontynuację. Kiedy zapowiedziano drugą część, poczułem ekscytację, ale także strach, a może nawet rozczarowanie. Cieszyłem się, że zobaczę dalsze losy pisarza, którego szczerze polubiłem, ale także spodziewałem się, że wiążące się z nimi oczekiwania okażą się nazbyt duże.

Każdej jesieni, gdy tylko temperatura spadnie wystarczająco, aby móc spokojnie założyć skórzaną kurtkę, a liście na drzewach pożółkną i zaczną opadać, nachodziła mnie ochota na powrót do malowniczego miasteczka Bright Falls i spacerów po okolicznych lasach. Stworzona przez Remedy miejscowość stała się dla mnie czymś w rodzaju miejsca, do którego wracam regularnie od lat, i chociaż znam każdy zakamarek, to jednak nie jestem w stanie przestać cieszyć się czasem, który tam spędzę. Podobnie było w zeszłorocznym październiku. Ponownie zainstalowałem Alana Wake’a, przeszedłem go, a potem oczekiwałem premiery drugiej części. Pierwsze godziny ukazały mi rzecz niezwykłą, a jednocześnie przerażającą. Oto bowiem rozpoznawałem przemierzane przez nową bohaterkę, Sagę Anderson, uliczki i połacie, ale zdecydowanie różniły się od tego, jak je zapamiętałem. W grze bowiem, podobnie jak w rzeczywistości, minęło trzynaście lat, które sprawiły, że wiele rzeczy się pozmieniało. Niektóre na lepsze, ale zdecydowana większość na gorsze. Dotychczas przyjazną społeczność miasteczka zatruł działający w okolicy kult. Znajome twarze zniknęły zupełnie lub też zostały pokryte zmarszczkami, a ich umysły dotknęła demencja i szaleństwo. Pojawili się na szczęście nowi przyjaciele, pragnący nam pomóc.

Alan Wake 2 - screen z gry
Alan Wake 2 – screen z gry

Opowieść rozpoczyna się nocą, kiedy z Cauldron Lake wypływa mężczyzna ścigany przez zamaskowanych w głowy jeleni kultystów, pragnących dokonać mrocznego rytuału. Następnie do Bright Falls przybywa wspomniana już Saga Anderson wraz ze swoim policyjnym partnerem, Alexem Caseyem (w tej roli scenarzysta gry, Sam Lake, który już kiedyś użyczył swojej podobizny Maxowi Paynowi). Rozpoczynają oni śledztwo, które ma ujawnić, co takiego dzieje się w miasteczku, znanym wyłącznie z jednego wydarzenia. Zaginięcia słynnego pisarza, Alana Wake’a.

Sam Lake wraz z resztą scenarzystów dokonali czegoś niezwykłego. Fabuła w Alanie Wake’u 2 jest bowiem mroczna, niejednokrotnie ukazuje najbardziej przerażające oblicza ludzkiej natury, czasem nawet ją wynaturza, sprawia, że nie jesteśmy pewni, czy aby na pewno za oglądane zło odpowiada wyłącznie Duch Mroku, czy też sami mieszkańcy. Jednocześnie nie raz przyjdzie nam spotkać się z kiczowatymi, balansującymi na granicy groteski sytuacjami i dialogami. Nigdy jednak ta cienka granica nie zostaje przekroczona. Gdy zacznie się analizować zachowania bohaterów i kolejne wydarzenia, szybko okaże się, że mają one sens wyłącznie w pokręconym, wykreowanym przez twórców świecie. Wydaje mi się, że to właśnie z tego powodu Alan Wake jest niezwykle często stawiany obok Miasteczka Twin Peaks.

Alan Wake 2 - screen z gry
Alan Wake 2 – screen z gry

Nie mam zamiaru tutaj bardziej rozpisywać się na temat fabuły, wskazywać jej mocne i słabe strony, ponieważ wszystko zależy od tego, jak bardzo jesteście w stanie odłożyć swoją niewiarę na bok. Historia prezentowana w grze bowiem bawi się graczem, prosi go o zaufanie i odrzucenie na moment logicznego myślenia, a w zamian proponuje solidną przejażdżkę na rollercoasterze. Twórcy wyciągają z niej wszystko, co możliwe. Starają się ukazać, że bawiąc się narracją w grze, można posłużyć się wszelkimi innymi mediami – zaczynając od literackich fragmentów, przez audycję radiową, film aktorski, reklamy i na musicalu lub generalnie piosenkach kończąc. I oczywiście można się zastanawiać, czy rzeczywiście jest to tak rewolucyjny sposób prowadzenia opowieści w elektronicznej rozrywce. Bo przecież wplecenie w fabułę innych mediów nie jest niczym nowatorskim. Wystarczy wspomnieć o chociażby Maxie Paynie wyprodukowanym również przez Remedy albo o grach studia TellTale lub Quantic Deam, gdzie mieliśmy połączenie gier z filmem. W obronie tytułu może nie pomóc również fakt, że cała fabuła jest niezwykle liniowa, pozbawiona możliwości wpłynięcia na którekolwiek z wydarzeń (i dobrze). Mimo to wydaje się, że Remedy jako jedyne jest na tyle odważne bądź szalone, żeby decydować się na opowiadanie fabuły poprzez wszystkie środki, które tylko przyjdą im do głowy, a jednocześnie nie sprawiając, że wygląda to źle. Wszystkie te dodatki robią bowiem wrażenie integralnej części świata przedstawionego. Nie są wyłącznie próbą przeskoczenia ograniczeń technologicznych lub budżetowych limitów, jak to często ma miejsce.

Alan Wake 2 - screen z gry
Alan Wake 2 – screen z gry

Oprócz tego, do opowiadania historii w samej grze służy całe zaprojektowane przez designerów środowisko. Jeżeli już przy tym jesteśmy, to warto wspomnieć, że podczas trwającej nieco ponad dwadzieścia pięć godzin rozgrywki przyjdzie nam eksplorować nie tylko lesiste tereny Bright Falls, ale również mroczne i klaustrofobiczne zakamarki Nowego Jorku. Co ciekawe, chociaż cała produkcja to w rzeczywistości korytarzówka, to w przypadku pierwszej z wymienionych lokacji nie ma się wcale poczucia zamknięcia. Ogromna w tym zasługa pieczołowicie przygotowanych plansz. Przemierzane lasy zachwycają bogactwem roślinności, promieniami słońca przebijającymi się przez listowie lub nierównościami terenu. Zachwyca do tego stopnia, że momentami się zapomina, że tuż za rogiem czaić się może niebezpieczeństwo. Całkiem inaczej jest z kolei w amerykańskiej metropolii. Tam klimat grozy dosłownie ciąży na naszych ramionach, sprawiając, że spodziewamy się ataku z każdej możliwej strony. Widok światła lamp ulicznych przyjmujemy jak błogosławieństwo, bo zapowiada chwilę wytchnienia. Na klimat grozy wpływa także świetne udźwiękowienie.

Jeżeli już jesteśmy przy aspekcie dźwiękowym, to grzechem byłoby nie wspomnieć o wykorzystanej w produkcji muzyce. Piosenki przygotowane specjalnie do Alana Wake’a 2 zostały perfekcyjnie wkomponowane w grę. Każdy rozdział kończy się innym utworem, nawiązującym do wydarzeń, których byliśmy świadkami. Nie raz szkoda było mi pomijać ekran zwiastujący koniec danego fragmentu i czekałem aż do ostatniego dźwięku. Oprócz tego możemy również natknąć się na kilka piosenek w świecie gry, których autorami jest fikcyjny zespół Old Gods of Asgard (a w rzeczywistości Poets of the Fall). Cieszy powrót owej grupy, tym bardziej że znani z poprzedniej odsłony gry Tor i Odin mają w drugiej części znaczące role.

Alan Wake 2 - screen z gry
Alan Wake 2 – screen z gry

Wydaje się wskazane, żebym na koniec wspomniał o czymś, co dla niektórych jest najważniejsze. Mianowicie, jak się w ogóle w Alana Wake’a 2 gra? Najnowsze dzieło fińskiego studia jest czołowym przedstawicielem survival horroru, w którym przyjdzie nam zbierać i rozważnie zarządzać zasobami, walczyć z przeciwnikami i rozwiązywać mniej lub bardziej skomplikowane zagadki. Poziom produkcji jest wyśrubowany. Na początku, zwłaszcza jeżeli nie macie doświadczenia z tego typu tytułami, gra może wydawać się trudna, lecz z biegiem czasu nabierzecie doświadczenia i przestaniecie panikować, jeżeli akurat wasz licznik amunicji niebezpiecznie zacznie zbliżać się do zera. Cieszy fakt, że twórcy zdecydowali się zrezygnować z posyłania na nas hord wrogów, jak to miało miejsce w pierwszej części. W najnowszej odsłonie walka koncentruje się na konfrontacjach głównie z niewielką liczbą Opętanych bądź kultystów. Zazwyczaj w jednym momencie jest ich nie więcej niż trzech. To, co nie uległo zmianie, to konieczność oświetlenia naszych przeciwników snopem latarki w celu zlikwidowania bariery. Dopiero po pozbyciu się jej, nasze pociski zadają niegodziwcom obrażenia. Wspomniane zagadki koncentrują się wokół w miarę prostych łamigłówek. Czasem przyjdzie nam dokładnie przyjrzeć się jakieś rzeczy, innym razem rozejrzeć po okolicy, a kiedy indziej przeanalizować fragment tekstu. Dla przykładu w grze znajdziemy w formie znajdziek rymowanki, z którymi musimy się dokładnie zapoznać, a następnie ułożyć znajdujące się nieopodal figurki w odpowiednich miejscach.

Alan Wake 2 to dla mnie kontynuacja doskonała. Z jednej strony posiada cechy, za które pokochałem jedynkę, ale oprócz tego serwuje wystarczająco dużo nowości, aby nie mieć wrażenia grania drugi raz w to samo. Fabuła jest tu gęsta, ciemność skrywa najpotworniejsze koszmary, a gracz nie ma pojęcia, czy to, co widzi, jest prawdą. Remedy udało się przebić moje oczekiwania, serwując produkcję zgoła inną, niż się spodziewałem, ale nie odległą od pierwowzoru, co uważam za ogromny sukces.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Alan Wake 2
Wydawca: Epic Games
Producent: Remedy Entertaiment
Platformy: PC, PS5, XSX
Gatunek: survival horror
Data premiery: 27.10.2023
Recenzowany egzemplarz: PS5

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Adam "Sumo" Loraj
Adam "Sumo" Loraj
Rocznik '98. Student historii. Sięga w równej mierze po anime, filmy, gry wideo, komiksy i książki. Fan twórczości Hideo Kojimy, Guillerma del Toro i Makoto Shinkaia. Od najmłodszych lat w jego sercu pierwsze miejsce zajmują Pokemony, a zaraz potem Księżniczka Mononoke. Prowadzi i gra w papierowe RPGi, w szczególności w Zew Cthulhu i Warhammera. Za najlepszego światowego muzyka uważa Eltona Johna, a polskiego Jacka Kaczmarskiego. Swoje opowiadania publikował w m.in. magazynach: Biały Kruk, Histeria, Szortal na Wynos lub w antologii Słowiański Horror.
Przez długi czas zastanawiałem się, jak powinienem rozpocząć ten tekst. Wszystko, co przychodziło mi do głowy, brzmiało albo zbyt wyniośle, albo infantylnie. Wygląda na to, że w pewnym momencie zbyt pieczołowicie zacząłem podchodzić do wstępu, co jednocześnie blokowało mnie przed napisaniem reszty recenzji. Skąd...Lubię wracać tam, gdzie byłem już. Recenzja gry Alan Wake 2
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki