Winning Moves mnie zaskoczyło i oprócz top trumps z oryginalnej trylogii wysłało mi też karty z prequeli i Ostatniego Jedi (a na dodatek pojemną torbę w urocze świnki). Dzięki temu mam okazję porównać ze sobą wszystkie edycje.
Mechanika gier z serii top trumps jest prosta (mogą grać w nie już dzieci w wieku wczesnoszkolnym) i przypomina trochę karcianą grę w wojnę, tyle że trzeba dodać do tego wiedzę i/lub umiejętność przewidywania. Każda karta ma przypisane wartości w kilku kategoriach. Osoba rozpoczynająca grę musi wybrać kategorię, w której jej zdaniem ma największe szanse wygrać z przeciwnikiem (bądź przeciwnikami) i jego kartą. Jeśli okaże się, że miała rację, wartość liczbowa na jej karcie w danej kategorii jest większa, może zabrać kartę przeciwnika i wybierać kategorię ponownie. Jeśli nie, kolej przechodzi na przeciwnika.
Gry z serii Star Wars opakowane są w niewielkie, porządne plastikowe pudełka, dzięki czemu łatwo je wrzucić do kieszeni i zabrać ze sobą gdziekolwiek. Ze względu na to, że kart nie trzeba nigdzie rozkładać, ale wystarczy trzymać w dłoni, jest to świetna gra na wyjazd.
Wizerunki są rzecz jasna filmowe, nie ma tu żadnej twórczości własnej czy legend. Na każdej karcie znajduje się też krótki opis postaci, jednak chyba tylko dla zasady, bo trudno powiedzieć, kogo miałby zaciekawić – laicy raczej rzadko sięgają po tak sprofilowane i oparte na takich zasadach gry, a osoby mające jakiekolwiek pojęcie o uniwersum nie będą zainteresowane tak podstawowymi informacjami.
Najdziwaczniejsze są jednak kategorie i dobór punktów. W Ostatnim Jedi mamy takie rzeczy jak „honor”, „strach i gniew”, „postawa”, „chciwość” i „ranking top trumps”. Większość sama w sobie jest irracjonalna – na jakiej podstawie wyznaczano punkty chciwości postaciom takim jak droidy, pilot, który pojawił się w jednej scenie czy losowy strzelec Najwyższego Porządku (bo i taką kartę mamy)? I w przypadku znanych postaci często byłoby to niemożliwe do ustalenia. Nawet jeśli kategorie są nieco łatwiejsze do przyporządkowania – choć bór szumiący wie, co właściwie znaczy choćby enigmatyczna „postawa” – punkty sprawiają wrażenie przydzielanych losowo. Przykładowo BB-8 otrzymał za postawę 3 punkty, Poe – 7, a Kylo – 9. Pozwolę się sobie nie zgodzić (i pozostać głęboko oburzoną). Pozostaje tylko zgadywać i urządzać głębokie dyskusje nad niesprawiedliwością.
W epizodach I-III i IV-VI jest pod tym względem nieco lepiej. Kategorie to „wzrost”, „inteligencja”, „ciemna strona Mocy”, „moce Jedi”, „umiejętności bitewne” i „czynnik Mocy”. Można pomarudzić, że trochę za dużo tej Mocy, tym bardziej że nie wszyscy są nią obdarzeni, ale panuje w tym choć trochę większa logika. Owszem, poza wzrostem to wciąż w dużej mierzy zgadywanki, ale mające nieco większą rację bytu.
Jako ciekawostka dla fana Top Trumps: Star Wars się nadadzą. Pozwalają spędzić trochę czasu z lubianą serią i mogą okazać się niezłą zabawą, ale głównie dla osób, które chcą się pośmiać czy podyskutować, bo do tego punkt wyjścia dają niezły. Bardzo dziwaczny niekiedy subiektywizm nie pozwoli jednak traktować tej gry poważniej (choć czy można by przy takim temacie? W kategoriach popkulturowych dobór wartości do kategorii często jest trudny). Osobiście wolę jednak edycje opierające się na mierzalnych faktach, powiedzmy o zwierzętach czy historii, ale wiele zależy od waszych oczekiwań.
Podziękowania dla Winning Moves za egzemplarz recenzencki.
SZCZEGÓŁY
Nazwa: Top Trumps: Star Wars
Wydawca: Winning Moves
Liczba graczy: 2+