SIEĆ NERDHEIM:

Natura zawsze zwycięży, czyli co mają wspólnego komar, afrykańska żaba i krew dinozaurów – recenzja filmu Park Jurajski

KorektaDeneve

Jurassic Park 1

Wasi naukowacy tak długo zastanawiali się jak to zrobić, że zapomnieli zastanowić się, czy powinni to robić. – Ian Malcolm

Osoby w moim wieku, zapytane o tytuł filmu ich dzieciństwa, zazwyczaj szukają odpowiedzi wśród wielu bajek, które obejrzały w latach uczęszczania do przedszkola i szkoły podstawowej. Podany przez nie tytuł nie dziwi pytającego. Rzecz ma się inaczej w moim wypadku, ponieważ jako dziecko oglądałam głównie filmy przyrodnicze, dokumentalne czy paranaukowe, oraz ich pochodne (już całkiem fikcyjne) – te z rejestru uznawanego za typowy dla ludzi dorosłych. Znalazł się więc na liście tych filmów również Park Jurajski.

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Konkretniej – od pierwszego obejrzenia. Miłość do tego filmu, do prehistorii, do dinozaurów i wszystkiego, co z nimi związane. Oglądałam Park Jurajski jak inne dzieci bajki Disneya, to znaczy wciąż od początku, jakbym za każdym razem na nowo odkrywała jego treść. I, przysięgam, za każdym razem było to wiekopomne odkrycie równe określeniu praw grawitacji czy teorii względności. Wszystkie puste kartki w domu wypełniły się sylwetkami dinozaurów, na półkach zamieszkały plastikowe figurki, a na dziecięcej zielonej tablicy pojawił się welociraptor narysowane kredą. Do dziś mam zdjęcie tej tablicy.

Jurassic Park 2

Zabawne jest to, że potrafię przywołać z pamięci scenę po scenie, wyrecytować dialog po dialogu i bać się tak samo, jak bałam się za pierwszym razem, a przecież po raz ostatni obejrzałam ten film lata temu. Co za okropne zaniedbanie z mojej strony! Za karę napiszę tę recenzję bez uprzedniego odświeżenia wspomnień, a następnie sprawdzę, czy dobrze pamiętałam film mojego dzieciństwa. Odpowiedź znajdziecie na końcu i z niej dowiecie się, czy były tu błędy, które zostały usunięte.

Przenieśmy się więc do świata Parku Jurajskiego wyreżyserowanego przez Stevena Spielberga i udostępnionego publiczności w 1993 roku. Film nagrodzony trzema Oscarami powstał na podstawie książki o tym samym tytule opublikowanej trzy lata wcześniej. Nie trudno się domyślić, że między obydwoma dziełami jest wiele różnic, nie o tym jednak będzie tutaj mowa.

Jurassic Park 3

Oto widz rozpoczyna swoją jurajską przygodę w ciemności niespokojnej nocy, rzucony prosto w paszczę szarpanej wiatrem ulewy. Jakie to miejsce, jaki czas? Nie do końca wiadomo. Jest ciemno, zimno, mokro i bardzo niepokojąco, a napięcie stojących nieruchomo ludzi dodaje scenie dramatyzmu i udziela się widzowi. Tu następuje wypadek, który podczas pierwszego seansu wstrząsnął mną głęboko, przestraszył i paradoksalnie wciągnął w film do tego stopnia, że nie mogłam oderwać się od ekranu.

Gra światłem i dźwiękiem jest w tej scenie mistrzowska. Nic nie zostaje tu wyjaśnione, przeciwnie – niewielki stosik pytań, z którymi widz rozpoczyna oglądanie każdego filmu, urasta do rozmiarów góry i ta tendencja wzrostowa utrzymuje się do połowy seansu lub nieco dłużej.

Następuje cięcie i przeniesienie w zupełnie inne miejsce, które, ku zaskoczeniu oglądającego, jest niemal sielankowe. Czyżby okolice miejsca z poprzedniej sceny? Zagadkowa rozmowa między kolejnymi bohaterami wyjaśnia powody zdarzeń z nadchodzącego zawiązania akcji właściwej. Ciach!, i przenosimy się do bohaterów, o których przed chwilą była mowa. Ciach! Nastąpił powrót do cywilizacji. Kolejny fragment układanki, który musimy zachować w pamięci. Mowa o kradzieży, ale czego? I co ma z rabunkiem wspólnego pianka do golenia! Ciach!, i znów jesteśmy gdzie indziej. Ciach!, i znowu! W tych kilku krótkich scenkach, jak się wkrótce okazuje, przedstawiono nam większość najważniejszych bohaterów, a pozostałych przynajmniej wspomniano. Z takim podkładem wiedzy podstawowej można ruszać dalej w film. Informacje podano przystępnie, bez zbędnych elementów służących jedynie upiększaniu kadrów, a wystarczająco szczegółowo, by uniknąć pogubienia się na dalszych etapach filmu. Widz nie czuje się przytłoczony ilością nowych informacji, lecz przyjemnie zaciekawiony i pełen nadziei na odkrycie kolejnych elementów układanki. Karmiony obietnicą odsłonięcia tajemnicy łączącej wszystkie obejrzane już sceny, cierpliwie czeka kolejnych wskazówek podawanych w doskonale wymierzonych porcjach.

Jurassic Park 4

Tak jak bohaterowie imionami, tak nowe lokalizacje przedstawiane są nazwami własnymi, które podaje lektor. Jednak osoba nieobeznana ani z geografią naszego świata, ani świata przedstawionego, raczej nie odnajdzie się w tej nowej przestrzeni. Na szczęście znajomość dokładnego położenia miejsc, w których dzieje się akcja, nie jest konieczna – tego rodzaju zagubienie sprawia, że odbiorca głębiej odczuwa izolację rzeczywiście występującą w filmie. Tytułowy park leży bowiem na wyspie, a trudno o bardziej odizolowane środowisko.

W nim właśnie rozgrywa się większa część akcji. Wraz z niewielką grupą głównych bohaterów obserwujemy piękne krajobrazy, podziwiamy estetyczne budynki i zwiedzamy ich wnętrza, dowiadujemy się o nowoczesnych narzędziach oraz niezwykłych osiągnięciach techniki, o istnieniu których wielu nawet nie śniło. Dopiero teraz dociera do nas ogrom tego, o czym jedynie nam mówiono – na wyspie naprawdę leży park, w parku są prawdziwe, żywe dinozaury, a za całym tym niesamowitym przedsięwzięciem stoi jeden człowiek, wizjoner i marzyciel dość bogaty, by nadać swoim myślom fizyczną formę.

Jurassic Park 5

Zdawać by się mogło, że trafiliśmy do raju. A przynajmniej trafił do niego doktor Alan Grant (w tej roli Sam Neil), paleontolog, który całe życie miał do czynienia jedynie z martwymi okazami jurajskiej fauny. Teraz, za sprawą ekscentrycznego Johna Hammonda (Richard Attenborough), stanął oko w oko z żywym dinozaurem… i to doświadczenie dosłownie zwaliło go z nóg. Przyjaciółka Granta, doktor Ellie Sattler (Laura Dern), paleobotanik, jest mniej zszokowana a równie zachwycona. Tylko doktor Ian Malcolm (Jeff Goldblum), matematyk i wyznawca teorii chaosu, jest nastawiony sceptycznie i do samej idei wskrzeszania dawno wymarłych gatunków, i do rzeczywistego wprowadzania jej w czyn. Jako jedyny, zamiast cieszyć się osiągnięciem niemożliwego, wpada w złość. Jego obawy i ponure przewidywania dotyczące wymknięcia się dinozaurów spod kontroli okazują się uzasadnione. Za sprawą tropikalnej burzy prąd dostarczany do parku zostaje odcięty, a ogrodzenia przestają stanowić przeszkodę dla sklonowanych jaszczurów. Dinozaury zyskują wolność, ludzie zaś muszą walczyć o pozostanie na szczycie łańcucha pokarmowego.

Ci, którzy sądzą, że jest to film czysto rozrywkowy, są w błędzie. Pojawiają się tu elementy przepracowywania traumy, wątki dotyczące nieobecności rodziców w życiu dziecka, zakładania rodziny i utrzymywania jej w całości, roli dziadków w wychowaniu dzieci. Poruszane są takie kwestie jak zapewnienie najmłodszym poczucia bezpieczeństwa, spełzające na niczym próby odseparowania ich od zła oraz konieczność poradzenia sobie ze wzbogacającymi człowieka przeciwnościami losu. A to wszystko dotyczy jedynie ludzi.

Jurassic Park 6

Co będzie, jeśli spojrzymy na film z perspektywy zainteresowania naturą oraz ludzkimi działaniami skierowanymi w jej stronę? Znajdziemy ostrzeżenie przed zabawami w Boga, przeświadczenie o tym, że natury nie sposób ujarzmić, że zawsze znajdzie sposób na utrzymanie przy życiu tego, co jest dla niej istotne, i uśmiercenie tego, co zbędne. Zrozumiemy, że wszystko ma swój czas i kiedyś przemija, a przywracanie tego siłą niesie poważne, negatywne i długofalowe konsekwencje. Ponieważ zaś świat zbudowany jest jak łańcuch bez końców i wszystkie ogniwa są ze sobą połączone, katastrofa w jednym miejscu wpływa na życie we wszystkich innych. Dalekosiężność skutków wynikających z działań Hammonda zapowiada scena końcowa i potwierdzają kolejne części Parku Jurajskiego.

Czy wspominałam już, jak realistycznie wygląda w tym filmie absolutnie wszystko? Nie? Najwyższy czas! Ponieważ niezmiennie uważam że współczesna technologia 3D nijak się ma do scenografii fizycznie dostępnej na planie filmowym. Oko ludzkie bardzo trudno oszukać, po co więc próbować, gdy można postawić przed nim prawdziwą klatkę, prawdziwe rośliny, prawdziwego dinozaura (oczywiście mechanicznego, jak w filmie Obcy. Ósmy pasażer Nostromo. Przecież jeszcze nie sklonowano żadnego. Prawda?). Można jechać prawdziwym samochodem po prawdziwej drodze, między prawdziwymi, żywymi drzewami. Można kręcić w strugach prawdziwej wody, w najprawdziwszym błocie.

Przypominacie sobie sceny, w których, gdy dzieje się coś złego, albo pocą się wszyscy, albo nikt się nie poci? W tym filmie widać, że pocą się tylko osoby będące w ciężkim stanie fizycznym bądź przerażone i bardzo zestresowane, również te zmęczone, a nie wszystkie na raz. Poza potem na twarzach i ciałach aktorów ląduje wiele innych substancji, mniej i bardziej odrażających, począwszy od smarków brontozaura, przez krew i inne ludzkie wydzieliny, na czarnym i śluzowatym jadzie skończywszy. To samo dotyczy elementów otaczającej aktorów przestrzeni. Samochody się brudzą, siatki wypadają, kable zrywają, rośliny łamią.

Jurassic Park 7

Tak, scena z jadem przeraża mnie do tego stopnia, że za każdym razem muszę zamykać oczy. Jako dziecko musiałam też wyłączać dźwięk. Przeżycie było i jest intensywne. Ujawnia się w tym geniusz Spielberga – budowanie napięcia nie jumpscare’ami, lecz umiejętnym dawkowaniem elementów grozotwórczych oraz przeplataniem scen względnego spokoju ze scenami akcji. To sztuka, której znajomość przydałaby się niektórym współczesnym twórcom horrorów (i nie tylko). Można przecież zapowiedzieć zbliżające się niebezpieczeństwo drżeniem wody w szklance, zamiast zaprzęgać do pracy całą filharmonię wyjących instrumentów.

Jurassic Park 8

Skoro mowa o instrumentach: ścieżka dźwiękowa jest niezapomniana i przeszła już do klasyki kina. Nie ma się co dziwić, John Williams kojarzony jest z dobrą muzyką wspierającą film, nie zaś ciągnącą go w kierunku przeciwnym do obranego przez reżysera. Służy podkreśleniu ważniejszych momentów, a jej brak – budowaniu napięcia. Gra dźwiękiem jest rewelacyjna, a głosy dinozaurów, szczególnie tyranozaura i welociraptorów, zapadają w pamięć. Są obecnie tak znane, że nawet osoby, które nie obejrzały żadnej z części Parku Jurajskiego, rozpoznają ryk T-rexa i trele welociraptora.

Dobrze dawkowana jest nie tylko groza, która przecież nie należy do głównych składników Parku Jurajskiego. Wszystkie tajemnice i znaki zapytania postawione w pierwszej części filmu zostają wyjaśnione spokojnie, rzeczowo i przede wszystkim w swoim czasie. Odpowiedzi są jak układanka złożona z wielu kawałków, a każdy kawałek podawany jest widzowi osobno, zachęcająco – nie nachalnie ciskany w twarz, jak przez zniecierpliwionego własnym dziełem reżysera.

Mogłabym rozwodzić się dłużej choćby nad grą aktorską, której nie powstydziliby się najlepsi, ale film mówi sam za siebie. Świadczy o tym na pewno jego pozycja na liście najbardziej dochodowych filmów oraz fakt, że do wykreowanego w nim świata wciąż wracają i starsi, i młodsi, popularność dinozaurów nie maleje, a kino podejmuje próby dialogu z produkcją z roku 1993 – wspomnieć można chociażby Jurassic World z roku 2015.

Zastanawiałam się, skąd ponadczasowość Parku Jurajskiego. Dlaczego jestem gotowa postawić go przy arcydziełach kina powszechniej niż on uznawanych za, no cóż, arcydzieła. Nie jest przecież nasycony wątkami filozoficznymi istotnymi dla przemyśleń nad kondycją ludzką i życiem, lecz porusza jedynie wybrane elementy filozofii bez wdawania się w dywagacje. Czy chodzi właśnie o tę subtelność? Nie krytykuje otwarcie działań ludzi współczesnych reżyserowi, ale wskazuje stanowczo i nie ostentacyjnie na możliwe zagrożenia wynikające z nierozsądku osób, które niosą ze sobą odpowiedzialność za ogólnie pojętą przyszłość. W dodatku robi to przez zasłonę fantastyczności (bo czy naprawdę ktoś uwierzy, że można ożywić dinozaura?).

Jurassic Park 9

Dopiero z czasem zrozumiałam, że chodzi o drobiazgi. InGen, nazwa fikcyjnego koncernu klonującego dinozaury, sugeruje, że tajemnica leży „w genach”, w początku lub na początku. Tajemnica sukcesu, śmierci, życia… Przy odpowiedniej interpretacji – czego tylko chcecie. Zauważyłam też, że im jestem starsza, tym więcej znajduję w tym filmie wątków filozoficznych czy symboli, jak choćby bursztyn i zamknięty w nim komar, niedostrzeganych przeze mnie wcześniej. Nie ma zbędnych elementów, wszystko jest potrzebne (jak teoria chaosu jako wyjaśnienie przyczyn upadku Parku Jurajskiego). Być może wciąż umyka mi coś, co podświadomie odbieram jako warte utrwalenia. To dziwnie poruszające doświadczenie, odkrywać coś wciąż na nowo mimo upływających lat.

Nadszedł czas na ostatnie pytanie:
Czy pamiętałam film tak dobrze, jak miałam na to nadzieję? Pamiętałam. Zauważyłam również, że niewiele jest rzeczy przyjemniejszych od otworzenia pudełka z kasetą VHS (ach, to miękkie kliknięcie!), dźwięku wydawanego przez magnetowid przyjmujący kasetę, szumu nawijanego filmu. A ile radości daje zabawa kółkami z tym malutkim kawałkiem luzu nienaciągniętej taśmy! Co zaś tyczy się odpowiedzi na pytanie postawione w tytule… obejrzyj, dowiesz się sam.

ZOBACZ W SKLEPACH

SZCZEGÓŁY:

Tytuł oryginału: Jurassic Park
Reżyser: Steven Spielberg
Scenariusz: Michael Crichton, David Coep
Gatunek: przygodowy, sci-fi
Produkcja: USA, Unieversal Pictures
Premiera: 9.06.1993 (świat), 3.09.1993 (Polska)
Czas trwania: 2h 7min
Obsada: Sam Neil, Laura Dern, Jeff Goldblum, Richard Attenborough, Joseph Mazello, Ariana Rochards, Wayne Knight

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
TuTu
TuTu
Studiuję filologię polską na UW i nie, nie będę nauczycielem. Fascynuje mnie fenomen słowiańskości w literaturze. Pochłaniam książki w ilościach hurtowych - jeśli pozwala mi na to czas. Kiedy już siadam do oglądania filmów i seriali, schodzi mi na tym co najmniej cały dzień. Lubię grać i oglądać graczy w akcji. Gustuję w horrorach, choć żadnym gatunkiem nie pogardzę. Czytam i oglądam wszystko, i sięgnę po wszystko, żeby móc sprawdzić co mi się podoba, a co nie (np. ostrygi są obrzydliwe). Jestem uzależniona od herbaty i znajduję się w dożywotnim związku z wyobraźnią. Kiedyś zostanę pisarzem z prawdziwego zdarzenia!
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + dinozaury<br/> + głosy dinozaurów<br/> + umiejętne dawkowanie informacji<br/> + oddziaływanie na odczucia widza subtelnymi i ukrytymi sygnałami<br/> + poruszanie poważnych tematów (rodzina, życie, odpowiedzialność za siebie, innych i swoje otoczenie, itp.)<br/> + gra światłem i dźwiękiem<br/> + realistyczne środowisko (w tym również dinozaury)<br/> + dbałość o szczegóły<br/> + niezapomniana ścieżka dźwiękowa<br/> + rewelacyjna gra aktorska<br/> + elementy humorystyczne<br/> + charakterystyczna czcionka rozpoznawalna po dziś dzień<br/> + brak nudnych fragmentów<br/> </p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> brak</p>Natura zawsze zwycięży, czyli co mają wspólnego komar, afrykańska żaba i krew dinozaurów - recenzja filmu Park Jurajski
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki