SIEĆ NERDHEIM:

Kazach w krainie pomarańczowego króla. Recenzja filmu Kolejny film o Boracie

KorektaJustin
Borat powraca. Very nice!

Jak się masz! Opowiem ci bajkę. Nie tak dawno temu i nie tak daleko stąd był sobie dumny kraj Kazachstan, który został ośmieszony w wielkim USiA przez pewnego nieudolnego żurnalistę imieniem Borat. Po czternastu latach zdradzieckiego pismaka wydobyto z gułagu i dano mu szansę na odkupienie win przez dostarczenie podarku nowemu królowi USiA, McDonaldowi Trumpowi, o cerze niczym skórka pomarańczy.

Rok 2020 zbliża się ku końcowi i wcale nie zamierza wyhamować z wstrząsającymi wydarzeniami. W tej atmosferze katastrof i protestów komik Sasha Baron Cohen, aby zasiać więcej chaosu, przywołuje niczym demona jedno ze swoich wcieleń. Wyczyny Borata zostały ponownie sfilmowane w formie paradokumentu, łączącego improwizację, prowokacje oraz występy aktorskie, ale tym razem nasz bohater zyskał dwójkę nowych towarzyszy. Jednym z nich jest nastoletnia córka Borata, Tutar (w tej roli fantastyczna Maria Bakalova), drugim zaś jeszcze bardziej niespodziewany gość – fabuła. Uwaga: recenzja zawiera spojlery.

Prezentem miał być szympans Johnny, słynny Kazachstański aktor i reżyser filmów porno. Nieudolny grafoman na początku miał pod górę. Nie mógł udać się do samego McDonalda Trumpa, ponieważ w poprzednim filmie zdefekował pod jego hotelem. W domu zaś Borat odkrył, że żona go zostawiła, a jego najmłodszy syn okazał się w rzeczywistości dziewczynką imieniem Tutar. Chłodno potraktowawszy nastolatkę, przełykając gorzkie łzy Borat opuścił kraj i z małpiszonem  ruszył dookoła świata w kontenerze, po drodze knując, jak dotrzeć do najbliższej Trumpowi osoby – wiceprezydenta Mike’a Pence’a o włosach białych niczym śnieżynka. Upodlony pismak nie wiedział jednak, że do skrzyni z szympansem wkradła się Tutar, a Johnny podczas podróży zmarł w tajemniczych okolicznościach, prawdopodobnie zjadając siebie sam.

Tym razem wkręt w ogromnej skali prezentuje nam dynamiczny duet Cohena i Bakalovej. Poprzedni film składał się głównie z reakcji ludzi na postać Borata: szowinistycznego, , rasistowskiego, homofobicznego (i tak dalej, i tak dalej…) antysemity z zacofanego Kazachstanu (który w niczym nie przypomina faktycznego kraju). Miał on swojego towarzysza, ale sceny z nim były bardziej uzupełnieniem między kolejnymi skeczami, podczas gdy relacja Borat z Tutar jest główną siłą napędową Kolejnego filmu. Co więcej, szalone, genialne umysły duetu zdołały połączyć wspólne improwizacje w koherentną narrację. Inna jest też natura samej podpuchy – komicy unoszą kurtynę Ameryki tylko po prawej stronie, od początku ustawiając celownik na Partię Republikańską i rządy prezydenta Trumpa.

Przywdział więc Borat nowe przebranie, ale tym razem, ku jego zdumieniu, pozostanie incognito przyszło z zadziwiającą łatwością. Zdarzył się cud – kiedy na tron w Białym Domu wstąpił król o barwie pomarańczy, wartości moralne Kazachstanu przestały być takie śmieszne! Sagdiyev nagle lawirował z łatwością w nowoczesnym, amerykańskim społeczeństwie. Ach, gdyby tylko Johnny przeżył podróż, to nawiązanie sojuszu byłoby fraszką. By zastąpić czymś naczelną gwiazdę porno Kazachstanu, Borat zręcznie zasięgnął języka i odkrył inną słabość polityków – nieletnie dziewczęta. Na bezrybiu i córka  małpa, więc postanowił uczynić z Tutar boską piękność, aby oddać ją Mike’owi za żonę. Córa, wychowana na sianie, cebuli i bajkach o USiA, ochoczo przyjęła pomysł ojca. Nie dość, że spędzi z nim czas w cudownej krainie, to jeszcze będzie miała przyszłość jak królewna Melania.

Same skecze szokują mniej niż w pierwszej odsłonie przygód Borata – nie dlatego, że aktorzy się nie starają, ale to, co poprzednio straszyło bądź śmieszyło, nie zawsze wyróżnia się na tle ludzi, których spotkamy w tym filmie. Prowokacje w duecie są dużo bardziej wyrafinowane, komicy docierają do takich miejsc, jak klinika powiększania piersi czy warsztat influencerki, która ochoczo przyszykuje młodą Kazachstankę na pożarcie starszym panom. Dla mnie perełką była spowodowana problemami żołądkowymi Tutar konfrontacja w klinice chrześcijańskiej, zręcznie przełożona na rozmowę o aborcji. Aktorzy bez litości postawili pastora pod ścianą i… sami zobaczcie. Jak widać, część tematów, jakie porusza Borat, jest niepokojąco blisko naszego, polskiego podwórka.

Czekała ich długa droga do tego, aby z małego gremlina, jakim była Tutar, uczynić damę. Ludzie uprzejmie pomagali Boratowi wystawić córkę na sprzedaż i wszystko szło jak po sznurku, szczęśliwe zakończenie wydawało się w zasięgu ręki. Niestety! Mike Pence odrzucił podarunek, a w reakcji na porażkę kazachstański minister skazał Borata na egzekucję. Zdesperowany Borat odkrył w najbliższym otoczeniu Trumpa jeszcze jedną osobę, łasego na cycuszki Rudy’ego Giulianiego, który stał się jego ostatnią szansą. To jednak wymagało dalszych przygotowań i powiększenia piersi Tutar, a w międzyczasie szczęście opuściło Borata.

Nie oszukujmy się – Borat traktuje córkę okropnie, za jedyny przewodnik po rodzicielstwie mając instrukcję obsługi dziewczynek o wartości zgniłej pyry. Pomimo tego film zdołał przedstawić ciepłą historię o budowaniu więzi między ojcem a córką, podlaną hektolitrami czarnego, przaśnego humoru. Ciekawa świata Tutar staje się dla Borata pomostem do odkrywania nowych rzeczy o świecie i o sobie. Ich wzajemna dynamika pomaga im spotkać więcej zróżnicowanych charakterologicznie ludzi. Kolejny film o Boracie ukaże nam nie tylko zepsute jednostki, ale i zaskakująco życzliwe osoby, jak wspomniana wcześniej opiekunka, która przygarniając spłoszoną Tutar podejmuje się próby oświecenia dziewczyny. Albo dwóch zaciekłych patriotów, przyjmujących z kolei  pod dach Borata. Byłem szczerze zdumiony faktem, że ani opiekunka, ani oni nie byli podstawieni (komik zastosował tę samą sztuczkę co ostatnio, udając, że filmuje dokumenty na inny temat). Co więcej, sam SBC wypowiadał się, że dwaj gentlemani byli niesamowicie wyrozumiałymi i ciepłymi ludźmi, którzy zostali za mocno nakręceni przez fake news i teorie spiskowe, spędzając nad nimi całe dnie. W scenie zbiórki na wiecu nacjonalistycznym, na tle skrajnych fanatyków gospodarze Borata rzeczywiście wyglądali na niepasujące tam ofiary internetowego jadu.

Nieszczęśliwy Borat przeszedł przez kilka przygód, zyskując po drodze życzliwych przyjaciół i pyskatych wrogów. A nawet napisał piosenkę.  Kiedy zaś córka poznała groźbę losu, jaki czeka ojca w Kazachstanie, postanowiła poświęcić się i spotkać samodzielnie z wpływowym, ale i obleśnym Giulianim. Jakby wyczuwając zło wiszące w powietrzu, Borat zrozumiał, co jest ważniejsze w życiu i popędził na ratunek, a potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie! Może poza reputacją Giulianiego. I rządem Kazachstanu… ale to musicie już zobaczyć sami.

O scenie z prawnikiem Donalda Trumpa było głośno jeszcze przed premierą filmu. Rudy Giuliani miał już na koncie szereg oskarżeń o korupcję i kilka skandali, a Borat i Tutar dorzucili mu kolejny, z ręką w spodniach. Wprawdzie sam zainteresowany broni się, że tylko poprawiał koszulę, ale błagam – to taka poprawa koszuli, jak u nas przeczesywanie włosów środkowym palcem przez Lichocką. Przy okazji kontekstu tej sceny mogę podać mój główny zarzut dla Kolejnego filmu o Boracie – żeby w pełni zrozumieć siłę pewnych prowokacji i humor dowcipów, trzeba orientować się choć odrobinę w kulturze i polityce amerykańskiej lat 2016-2020. Film zakłada, że widz doskonale wie, kto jest kim, co dla europejskiej publiczności wcale takie oczywiste nie jest. W dodatku stwarza to ryzyko, że może się on zwyczajnie kiepsko zestarzeć. Budowanie rodzinnej więzi Sagdiyevów będzie ponadczasowe, ale cała polityczna otoczka może za rok być zwyczajnie nieświeża. Jak się nad tym zastanowić, to wręcz chciałbym, żeby film rzeczywiście skwaśniał tak szybko, jak pewien pomarańczowy jegomość po porażce w wyborach. Na kartach historii Donald Trump z pewnością zapisze się w niesławie i będzie jeszcze na ustach wielu, ale to kwestia czasu, kiedy media nim się znudzą.

Kolejny film o Boracie nie zszokuje nas jak poprzedni, ale ogląda się go przyjemniej. Humor opiera się na wyśmienitym duecie Cohena i Bakalovej, para komików obdarzyła ten film zarówno solidnym jajami, jak i urokiem (co prawda sam Borat jest tak uroczy, jak może być najbrzydszy pies świata, ale jednak!). W obecnych czasach to film, który polecam do obejrzenia niezależnie od narodowości, ponieważ celuje w zjawiska obecne, niestety, globalnie. Trochę rozbawi, trochę przestraszy i obrzydzi, ale może też dać do myślenia. Zarówno pod kątem absurdów, które skaziły media i portale społecznościowe, jak i pod kątem tego, by dawać ludziom szansę oraz przede wszystkim rozmawiać ze sobą. A jeśli ktoś do tej pory nie interesował się amerykańską polityką, ma okazję, by w pigułce zapoznać się z działalnością Partii Republikańskiej. I wciąż pozostaje to film głównie dla osób, które lubią niewybredny, czasem wprost obleśny, prowokacyjny humor będący wizytówką Sashy Barona Cohena. Dziękuję.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Kolejny film o Boracie
Tytuł oryginalny: Borat Subsequent Moviefilm
Data premiery: 23.10.2020
Typ: film
Gatunek: satyra polityczna, paradokument
Reżyseria: Jason Woliner
Scenariusz: Peter Baynaham, Sasha Baron Cohen, Jena Friedman
Obsada: Sasha Baron Cohen, Maria Bakalova

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Pod obliczami maski trifaccia kryje się student dziennikarstwa, dumny koci tata, a także pasjonat mitologii greckiej oraz wielu aspektów popkultury. Jak Cerber strzegę swojej kolekcji gier, książek, komiksów, figurek Transformersów i Power Rangers. Kiedy tylko jest szansa, oddaję się urban exploringowi z ekipą Pniak, po drodze próbując głaskać uliczne sierściuchy. Najczęściej gram z padem lub kostkami w garści. Piszę, słuchając muzyki ze starą duszą, a kawałek serca bije w Wenecji.
spot_img
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + świetny duet komików<br /> + dużo bardziej wyrafinowane wkręty<br /> + odważna polityczna satyra<br /> + tym razem jest fabuła</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – osoby nieznające polityki USA mogą nie poczuć części humoru<br /> – to film „na teraz” który może się szybko i kiepsko zestarzeć<br /> – jak zawsze przy jego filmach, trzeba lubić specyficzny humor Sashy Barona Cohena</p>Kazach w krainie pomarańczowego króla. Recenzja filmu Kolejny film o Boracie
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki