SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja filmu Dead Space: Downfall

1

To, że na podstawie gier coraz częściej powstają kinowe przeboje, co często spotyka się z niezadowoleniem zarówno widzów, jak i graczy, wiemy aż za dobrze. Co ciekawe, niezadowolenie zaczyna się wtedy, gdy prawa do adaptacji gry wykupi wielkie hollywoodzkie studio, zaś na przykład w Japonii nikt nie protestuje, że sporo anime, także tych z wyższej półki, powstaje na podstawie gier, często będących symulatorami randkowymi bądź zwykłymi hentajami. Sprzeciwów zdają się nie budzić również filmy powstające w ścisłej współpracy z producentem gry, mające służyć jej promocji. Takim właśnie filmem jest recenzowany tytuł, którego premiera zbiegła się z premierą Dead Space – klimatycznego survival horroru stworzonego przez Electronic Arts. Downfall opowiada o wydarzeniach, które rozegrały się na kilka godzin przed rozpoczęciem gry, kończy się zaś dokładnie w momencie, w którym ta się rozpoczyna.

Akcja filmu rozgrywa się w dwudziestym szóstym wieku. Załoga ogromnej kolonii górniczej USG Ishimura na jednej z nie do końca zbadanych planet, oznaczonych jako Aegis VII, odkrywa potężny artefakt, zwany Znacznikiem. Obiekt zostaje zabrany na pokład statku, jednakże od momentu, gdy rozpoczęto prace nad jego wydobyciem, wzrasta agresywność członków załogi, którzy dopuszczają się kilkunastu zabójstw i samobójstw, dodatkowo coraz więcej osób zaczyna mieć halucynacje. Kapitan statku ignoruje zagrożenie i, mimo sprzeciwów załogi, zamierza zrealizować powierzoną mu misję – dostarczenie Znacznika na Ziemię, aby mógł zająć się nim Kościół unitologiczny, którego jest konserwatywnym członkiem. Na pokład Ishimury ostatecznie dostaje się nieznana forma życia, która zamienia ludzi w obrzydliwe zdeformowane monstra, te zaś przepoczwarzają kolejnych członków załogi. Alissa Vincent, szefowa ochrony stacji, wraz ze swoim oddziałem stara się powstrzymać ekspansję mutantów, jednakże – jak wiemy z gry i wprowadzenia do filmu – jej działania skazane są na niepowodzenie.

2

Fabuła filmu jako autonomiczny produkt sprawdza się średnio. Co prawda może zainteresować osoby nieobeznane z grą, jednakże najwięcej przyjemności powinna dostarczyć tym, którzy mieli styczność z komputerowym Dead Space. Jako że film jest bezpośrednim wprowadzeniem do gry, oba tytuły wzajemnie się uzupełniają, toteż to, co zostało niedopowiedziane w filmie, wyjaśnione zostaje w programie EA. Tym, którzy obejrzeli animację i odczuwają niedosyt, szczerze polecam sięgnąć po grę, tym bardziej, że jest to produkt naprawdę warty uwagi. Scenarzyści poruszyli kilka poważniejszych tematów, mogących prowadzić do rozmyślań o tym, do czego może doprowadzić niepohamowana człowiecza chęć dominowania w kosmosie oraz religijny fanatyzm, jednakże stanowią one jedynie tło dla tego, co w tej produkcji najważniejsze – makabry i akcji.

2

Jeśli miałbym animowane Dead Space porównać do jakiegoś filmowego horroru, z całą pewnością byłby to Resident Evil. Podobnie jak tam, i tutaj główną bohaterką jest niezwykle twarda kobieta, wraz z grupą niemniej odważnych towarzyszy stawiająca czoła hordom istot, które kiedyś były ludźmi. W obu tych produkcjach fabuła schodzi na dalszy plan, zaś głównym ich atutem jest efektowna i krwawa anihilacja wszystkiego, co się rusza, bez jakiejkolwiek litości dla przeciwnika (a charakteryzują się nią zarówno ludzie, jak i mutanty). W takim samym stopniu Dead Space jest horrorem – elementy kina grozy w zasadzie ograniczają się do hord monstrów oraz hektolitrów krwi. Omawiany tytuł, podobnie jak właściwą grę, przyrównać można by jeszcze do nieśmiertelnego Doom, ale napomknięcia o tej serii chyba już do końca świata pojawiać będą się w większości tekstów traktujących o eksterminacji potworów w fantastycznonaukowej scenerii stacji kosmicznej.

2

Gdybym miał wskazać najpoważniejszą wadę Dead Space: Downfall, bez wahania powiedziałbym, że jest to brak klimatu. W tym miejscu wiele osób może się ze mną nie zgodzić, przypuszczam jednak, że większość z tych, które tak zrobią, nie miała styczności z grą. W porównaniu z nią film wypada blado. Dead Space była pierwszą od bardzo dawna grą, przy której odczuwałem autentyczny strach, co wymuszało stale zaciśnięte zwieracze, całkowite skupienie oraz wyrobiony nawyk trzymania wycelowanej broni, gotowej do strzelenia we wszystko, co tylko się poruszy. W porównaniu z tym Downfall prezentował się trochę jak dobranocka – miał swój urok, służył jednak za przyjemną i niezobowiązującą rozrywkę.

2

Przyczepić mógłbym się do dość topornego rysunku, którego co prawda fanem nie jestem, ale nie mogę ukryć, że ma on swój plus, ponieważ stylistycznie kojarzyć może się z chociażby Æon Flux, jedną z bodajże najbardziej poważanych amerykańskich animacji dla dorosłych. Średnio prezentuje się CGI; animacje komputerowe wyraźnie odstają od reszty, nie prezentując sobą nic nadzwyczajnego. Bez rewelacji spisali się aktorzy głosowi – swoją robotę wykonali poprawnie, ale słuchałem już znacznie lepiej podłożonych głosów. Przypuszczam, że większość osób, które widziały film, uzna ten akapit za niepotrzebne czepianie się, co chyba nie będzie dużym nadużyciem. Jako osoba od dawna siedząca w anime i na co dzień interesująca się filmem animowanym po prostu musiałem wtrącić swoje trzy grosze, ale wystawiając filmowi ocenę, nie uwzględniałem animacji ani dubbingu, bo przecież nie one są w tej produkcji najważniejsze.

2

Dead Space: Downfall to produkt, który może się spodobać lub nie. Sięgając po niego należy mieć na uwadze to, że mamy do czynienia z materiałem promocyjnym gry komputerowej, więc jego poziom nie każdemu musi przypaść do gustu, bo zdecydowanie nie jest to rzecz dla każdego. Z czystym sercem mogę zachęcić do obejrzenia tych, którzy przeżyli kosmiczny survival horror, reszcie proponuję zacząć właśnie od niego, a dopiero później zabrać się za animację, bowiem dopiero wtedy będzie można ją w pełni docenić (bądź znienawidzić).

Ocena: 6/10

Plusy
+ niezłe uzupełnienie gry
+ makabra

Minusy
– brak klimatu gry
– ogólna bylejakość

Autor: Pottero

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jacek „Pottero” Stankiewicz
Jacek „Pottero” Stankiewiczhttps://swiatthedas.wordpress.com/
Jak przystało na reprezentanta rocznika 1987, jestem zgrzybiałym dziadziusiem, który doskonale pamięta szczękopady, jakie wywoływały pierwsze kontakty z „Doomem”, a potem z „Quakiem” i „Unreal Tournament”. Zapalony gracz z ponaddwudziestopięcioletnim doświadczeniem, z uwielbieniem pochłaniający przede wszystkim gry akcji, shootery i niektóre RPG. Namiętny oglądacz filmów i seriali, miłośnik Tarantina, Moodyssona i Tromy, w wolnej chwili pochłaniacz książek i słuchowisk, interesujący się wszystkim, co wyda mu się warte uwagi. Dla rozrywki publikujący gdzie się da, w tym m.in. czy w czasopismach branżowych. Administrator Dragon Age Polskiej Wiki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki