SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja artbooka The Art of Doom

1

Recenzja napisana na podstawie wersji cyfrowej.

Dożyliśmy takich ciekawych czasów, że niemal każda duża gra – nawet jeżeli jest to zwykły shooter ze szczątkową fabułą – musi doczekać się jakichś produktów pobocznych, chociażby w postaci książkowej. Nie inaczej jest z Doomem, do którego, tak jak w przypadku innych gier Bethesdy, we współpracy z wydawnictwem Dark Horse, stworzony został artbook, który trafi do sprzedaży 8 czerwca. Jeśli jednak mieliście do czynienia z The Art of Fallout 4 czy The Art of Wolfenstein: The New Order, w zasadzie widzieliście już wszystkie artbooki powiązane z grami cioci Beci.

Najogólniej rzecz ujmując, The Art of Doom to taki artbook wzorcowy, by nie rzec: szablonowy. Zawiera wszystko to, co powinno znajdować się w opracowaniu tego typu ze względu na jego przynależność „gatunkową” i absolutnie nic poza tym. Krótki wstępniak, kilka bardzo typowych rozdziałów i mnóstwo grafik, z rzadka przeplatanych jakimś tekstem (nie licząc, rzecz jasna, podpisów do grafik). Prawdę mówiąc jestem trochę zawiedziony – wiem, że słowo „artbook” sugeruje książkę z grafikami, niejeden jednak poza takowymi zawiera całą masę ciekawych informacji i tekstów – żeby daleko nie szukać, chociażby The Art of Dragon Age: Inquisition. W recenzowanym, teksty ograniczono do absolutnego minimum – tylko niektóre demony, postaci czy przedmioty zaszczycając kilkoma zdaniami opisu na dole strony. Wiecie, Doom to seria licząca sobie ponad dwadzieścia lat, wiele z prezentowanych w artbooku demonów i przedmiotów pojawiło się już w pierwszych dwóch odsłonach z lat 90., również tworzonych przez id Software, fajnie byłoby więc poczytać trochę o tym, co było inspiracją do ich stworzenia albo jakie wyzwania stawiało przeniesienie tworów, które dwadzieścia lat temu były sprite’ami, na trójwymiarowe modele. A tak niestety otrzymujemy jedynie zbiór obrazków, z których tylko część jest opisana, a teksty i tak z reguły nie zawierają nowych czy ciekawych informacji, bo większość z nich znany już z samej gry.

3

Rozdziały, na jakie podzielono artbook, przedstawiają grafiki z następujących zagadnień: demony, środowisko, postaci, bronie i rekwizyty. Najciekawszym jest chyba rozdział „Demons”, w którym natknąć można się na szkice niemilców, które nie znalazły się w finalnej wersji gry – konkretniej gremlinów, pasożytów i bliźniaków. Niestety, ze względu na awersję autorów do literek, nie dowiadujemy się dlaczego ostatecznie nie dołączyły beboków, które Doom Marine wziął na muszkę. W odróżnieniu chociażby od The Art of Wolfenstein: The New Order, w którym znaleźć można było wiele trójwymiarowych obrazów postaci i przedmiotów z finalnej wersji gry, artbook poświęcony Doomowi stawia przede wszystkim na grafiki koncepcyjne, które stanowią lwią część obrazków. W przypadku demonów co prawda uzupełnione są one dodatkowo o trójwymiarowe modele, jednak surowe i nieoteksturowane. Spośród wszystkich grafik na szczególną uwagę zasługują, przynajmniej moim zdaniem, te przedstawiające Piekło: cholernie klimatyczne i posępne, a przy okazji przedstawiające projekty, które – chociaż ciekawe – ostatecznie zrealizowane zostały inaczej. Mimo że całość jest dobrze zaprojektowana i złożona, to jednak trochę razi nadmiar białego koloru – nie mając chyba żadnego pomysłu na zagospodarowanie tła, pozostawiono je białe. Co prawda jest to dość powszechna praktyka w tego typu opracowaniach, ale w przypadku artbooka poświęconego grze takiej jak Doom, jako tło bardziej widziałbym jednak czerń i czerwone pentagramy.

3

The Art of Doom to publikacja, która absolutnie niczym nie wyróżnia się na tle innych artbooków poświęconych grom Bethesdy, tym niemniej dla zatwardziałych fanów serii, zwłaszcza tych, którym spodobała się oprawa artystyczna najnowszej odsłony, może być to propozycja warta rozważenia. Zwłaszcza jeśli ktoś zdołałby się jeszcze załapać na edycję limitowaną – w twardej oprawie, zapakowaną w stylowe pudełko z litografią przedstawiającą cyberdemona. Ale i standardowa wersja cyfrowa, którą otrzymałem do recenzji, mimo całej swojej szablonowości prezentuje się nieźle.

NASZA OCENA
7/10

Podsumowanie

Plusy
+ świetne grafiki koncepcyjne
+ grafiki przedstawiające demony, które nie znalazły się w grze

Minusy
– znikoma ilość tekstu!
– za dużo białego

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jacek „Pottero” Stankiewicz
Jacek „Pottero” Stankiewiczhttps://swiatthedas.wordpress.com/
Jak przystało na reprezentanta rocznika 1987, jestem zgrzybiałym dziadziusiem, który doskonale pamięta szczękopady, jakie wywoływały pierwsze kontakty z „Doomem”, a potem z „Quakiem” i „Unreal Tournament”. Zapalony gracz z ponaddwudziestopięcioletnim doświadczeniem, z uwielbieniem pochłaniający przede wszystkim gry akcji, shootery i niektóre RPG. Namiętny oglądacz filmów i seriali, miłośnik Tarantina, Moodyssona i Tromy, w wolnej chwili pochłaniacz książek i słuchowisk, interesujący się wszystkim, co wyda mu się warte uwagi. Dla rozrywki publikujący gdzie się da, w tym m.in. czy w czasopismach branżowych. Administrator Dragon Age Polskiej Wiki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki