SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja artbooka Dishonored: The Dunwall Archives

1

Książka ukazała się dzięki współpracy Bethesda Games oraz Arkane Studios i ujrzała światło dzienne 25 listopada 2014 roku. Nakładem zajęło się oczywiście wydawnictwo Dark Horse Books. Nie powstało niestety polskie wydanie, chociaż nie należy tracić nadziei, bo produkcja jest stosunkowo młoda, a fani potrafią zdziałać cuda. Tym niemniej Dishonored: The Dunwall Archives jest pozycją, po którą naprawdę warto sięgnąć.

Trudno jednoznacznie nazwać Dishonored: The Dunwall Archives artbookiem lub kompendium, w książce znajdują się bowiem zarówno ilustracje jak i tekst – w przypadku tego drugiego mamy do czynienia z dialogami aktorów grających w teatrze, piosenkami śpiewanymi przez żeglarzy, a nawet z notatkami z dzienników, czyli wszystko, na co możemy natrafić podczas eksploracji świata w grze, a na co niekoniecznie zdążyliśmy zwrócić uwagę. Ponadto, co charakterystyczne dla kompendiów, mamy również kalendarz, który, moim zdaniem, mógłby być odrobinę czytelniejszy.

2

Co może zasmucić, to fakt, że artbook momentami wydaje się nieco chaotyczny – brak w nim podziału na konkretne rozdziały. Mamy przez to przeskoki, raz autorzy przypominają nam, jak unikać Szczurzej Plagi, by zatrzymać się na kościanych amuletach, dzienniku Babuni Łach, dalej zaglądamy do domu publicznego Golden Cat, przechodzimy przez pieśni oraz wpisy z dzienników, aby następnie wrócić do Płaczków oraz Plagi… i, nie zgadniecie, kilkanaście stron dalej ponownie napotykamy na zagadnienie kościanych amuletów! Być może autorzy nie chcieli zanudzić czytelników ścianą tekstu – trudno to jednoznacznie orzec. Całość przeplatana jest pojedynczymi grafikami plakatów oraz reklam, które możemy znaleźć poprzyklejane do ścian budynków Dunwall. Podobnie chaos wkrada się w przypadku samej historii oraz organizacji świata – o ile kalendarium jest na samym początku, o tyle objaśnienie systemu trzynastu miesięcy znajduje się dopiero… na sto jedenastej stronie.

3

Sporo informacji zostało poświęconych konkretnym postaciom. Macie ochotę dowiedzieć się więcej o Babuni Łach? Nie ma problemu. Nurtuje Was osoba Slackjawa? Znajdziecie coś dla siebie. Ponadto poszerzycie wiedzę o Szczurzej Zarazie, o tym, jak jej unikać, a nawet jak rozpoznać Płaczka. Na szczególną uwagę zasługują również nietuzinkowe ilustracje, często w postaci na wpół surowych concept artów. Autorzy zafundowali więc fanom nie lada gratkę, pozwalając zobaczyć np. Tallboya projektowanego od podstaw, maski, które widzimy na twarzach uczestników balu organizowanego przez Lady Boyle, czy wreszcie wstępne szkice lokacji znanych nam z gry. Co jeszcze znajdziemy w Dunwall Archives? Instrukcję na temat tego, jak operować piłą rzeźnicką lub szczegółową rozpiskę tego, jak porcjować mięso wieloryba (wszak wielorybnictwem całe Dunwall stoi!).

4

Zawodzi fakt, że opracowanie stanowi głównie zbiór tego, co możemy spotkać w grze. Jeśli ktoś liczy na to, że w tym tomie znajdzie nowinki oraz rozwiązanie części zagadek ze świata Dishonored, srogo się pomyli. To po prostu dobry artbook (lub kompendium, jak kto woli) zbierający informacje z gry, okraszone przy tym pięknymi grafikami, ale jednak wciąż brakuje mu magicznego „czegoś”, co zatrzymałoby czytelnika na dłużej. Nie należy jednak zapominać, że to ponad dwieście stron przepięknych artów, pieśni, opisów postaci oraz smaczków, które w bitewnym zamieszaniu lub podczas skradania się, zwyczajnie mogliśmy przeoczyć.

5

Podsumowując: jeśli nie przeszkadza Wam lekki chaos, który panuje w książce, ani to, że nie wyciągniecie z artbooka zbyt wielu nowych informacji, to jest to pozycja dla Was. Niesamowicie narysowane arty w świetnej jakości oraz wszelkie teksty zebrane na kartach pięknie złożonego tomu są zdecydowanie pozycją obowiązkową w biblioteczce fanów Corvo Attano, chociaż to raczej powrót do Dunwall niż odkrywanie go na nowo, ale zdecydowanie warto.

NASZA OCENA
8

Podsumowanie

Plusy
+ przegląd ilustracji od szkiców po gotowe grafiki
+ zbiór smaczków, które łatwo przeoczyć podczas gry
+ ładna szata graficzna

Minusy
– brak konkretnego podziału na rozdziały (w artbooku panuje chaos)
– to zbiór elementów z gry, poza kilkoma ilustracjami nie znajdziecie niczego nowego

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Izabela „Deneve” Ryżek
Izabela „Deneve” Ryżek
Studiowałam archeologię, ale nasze drogi w końcu się rozeszły. Wannabe redaktor, pisarka po godzinach. Bloguję, gram, czytam, oglądam. Prawdopodobnie nie starczy mi życia na nadrobienie papierowo-ekranowych zaległości. Kocham fantastykę, kryminały, thrillery. Gdybym mogła być postacią z gry, byłabym Bulbasaurem.
spot_img
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki